Duński parlament zatwierdził historyczne porozumienie o współpracy obronnej (DCA) z USA, umożliwiając amerykańskim wojskom dostęp do baz w Danii. Decyzja, podjęta 11 czerwca 2025 roku, budzi kontrowersje w kontekście roszczeń Donalda Trumpa wobec Grenlandii i obaw o suwerenność.
Parlament Danii, zdecydowaną większością głosów, ratyfikował 11 czerwca 2025 roku porozumienie o współpracy obronnej (Defense Cooperation Agreement, DCA) z USA, podpisane w grudniu 2023 roku za prezydentury Joe Bidena. Umowa, która wejdzie w życie po zakończeniu procedur legislacyjnych, otwiera drzwi dla stacjonowania amerykańskich żołnierzy i sprzętu wojskowego w trzech duńskich bazach na Półwyspie Jutlandzkim: Karup, Skrydstrup (gdzie stacjonują zakupione od USA myśliwce F-35) oraz Aalborg. Porozumienie nie obejmuje jednak Grenlandii ani Wysp Owczych, autonomiczych terytoriów Królestwa Danii. Decyzja, choć poparta przez szeroką koalicję, wywołała ożywioną debatę, szczególnie w obliczu napięć dyplomatycznych z administracją Donalda Trumpa, który ponowił roszczenia wobec Grenlandii.
Kluczowe założenia porozumienia
Porozumienie DCA, wynegocjowane przez 18 miesięcy, umożliwia USA bardziej stałą obecność wojskową w Danii, w tym:
- Stacjonowanie żołnierzy i składowanie broni oraz sprzętu wojskowego w wybranych bazach.
- Prowadzenie ćwiczeń, szkoleń i działań logistycznych, w tym korzystanie z portu w Esbjerg, który wcześniej testowano podczas natowskich operacji transportowych.
- Koordynację działań z duńskimi siłami zbrojnymi, z poszanowaniem suwerenności Danii i jej międzynarodowych zobowiązań.
Umowa opiera się na NATO-wskim Statusie Sił Zbrojnych (SOFA) i wzmacnia interoperacyjność w ramach Sojuszu. Jak podkreślił minister obrony Troels Lund Poulsen, DCA „wzmocni bezpieczeństwo Danii i przyczyni się do zbiorowej obrony w Europie”. Premier Mette Frederiksen argumentowała, że w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę i pogarszającej się sytuacji geopolitycznej w Europie, obecność USA jest kluczowa dla stabilności regionu. „Problemem nie jest zbyt duże zaangażowanie Amerykanów, ale jego potencjalny brak” – stwierdziła Frederiksen, odnosząc się do obaw o wycofanie wsparcia USA z NATO.
Szerokie poparcie, ale nie bez kontrowersji
Porozumienie poparła rządząca koalicja socjaldemokratów, Partii Liberalnej i Umiarkowanych, a także większość opozycji, w tym konserwatyści i liberałowie. Przeciw zagłosowały jedynie dwa niewielkie ugrupowania lewicowe – Czerwono-Zieloni i ekologiczna Alternatywa – oraz jedna niezrzeszona deputowana. Lider Czerwono-Zielonych Pelle Dragsted nazwał umowę „szkodliwą” i „oddaniem suwerenności USA”, argumentując, że przyznaje amerykańskim siłom zbyt szerokie uprawnienia, w tym jurysdykcję nad żołnierzami w przypadku przestępstw na duńskiej ziemi. Jego partia w nowym programie opowiada się za zerwaniem więzi euroatlantyckich na rzecz bezpieczeństwa opartego na UE, co pozostaje jednak poglądem mniejszościowym.
Krytycy wyrazili obawy o brak lokalnego nadzoru sądowego nad działaniami amerykańskich sił oraz niejasne zapisy dotyczące uprawnień USA wobec duńskich cywilów, np. w przypadku protestów w pobliżu baz. Organizacja Dignity zażądała wyraźnych gwarancji przeciwko stosowaniu tortur w potencjalnych przesłuchaniach prowadzonych przez Amerykanów. Lewicowe partie sprzeciwiają się również zatrudnianiu amerykańskich prywatnych firm wojskowych, widząc w tym zagrożenie dla suwerenności.
Debata parlamentarna, częściowo prowadzona za zamkniętymi drzwiami, była naznaczona napięciami związanymi z powrotem Donalda Trumpa na urząd prezydenta USA. Jego groźby aneksji Grenlandii, określane jako „absurdalne” przez rząd Danii i Grenlandii, oraz wypowiedź wiceprezydenta J.D. Vance’a, który nazwał Danię „złym sojusznikiem”, wywołały oburzenie w Kopenhadze. Pomimo tych napięć, większość parlamentarzystów uznała, że w obecnej sytuacji geopolitycznej Dania nie może pozwolić sobie na odrzucenie współpracy z USA, kluczowym gwarantem bezpieczeństwa w NATO.
Źródło: DR










