Premier Donald Tusk ogłosił wniosek o uruchomienie artykułu 4 NATO po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony.
- Premier Donald Tusk zapowiedział uruchomienie artykułu 4. NATO, co pozwala na formalne konsultacje z sojusznikami w sytuacjach zagrożenia integralności terytorialnej, niezależności politycznej lub bezpieczeństwa państwa członkowskiego.
- Uruchomienie artykułu 4. nie oznacza automatycznego działania militarnego – jest to sygnał polityczny, że NATO traktuje sytuację poważnie i monitoruje kryzys.
- Artykuł 4. był już wykorzystywany w przeszłości, m.in. przez Turcję w sporach z Syrią, a Polska wspominała o nim w kontekście konfliktu na Ukrainie czy kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.
- Decyzja o wniosku formalnym została podjęta wspólnie przez premiera Tusk i prezydenta Nawrockiego, podkreślając wagę sytuacji dla polskiego bezpieczeństwa.
Polska przestrzeń powietrzna stała się polem bitwy. W nocy z 9 na 10 września 2025 roku rosyjskie drony, w ramach ataku na Ukrainę, wielokrotnie naruszyły granice kraju, zmuszając wojsko do zestrzelenia intruzów. Premier Donald Tusk, wspólnie z prezydentem Karolem Nawrockim, ogłosił formalny wniosek o uruchomienie artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego – mechanizmu, który budzi emocje, ale nie oznacza jeszcze wojny. To sygnał, że Polska czuje się zagrożona i oczekuje wsparcia sojuszników.
Rosyjskie drony nad Polską
Polska noc z 9 na 10 września 2025 roku zapisze się w historii jako moment bezprecedensowego naruszenia przestrzeni powietrznej. Kilkanaście dronów, które nadleciały z Białorusi w trakcie rosyjskiego ataku na Ukrainę, wywołało alarm w województwach podlaskim, mazowieckim i lubelskim. Wojsko, wspierane przez natowskie systemy obrony, zestrzeliło maszyny, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie.
– To sukces naszych i natowskich wojskowych – mówił premier Tusk w Sejmie. Naruszenie granicy państwa NATO to nie tylko incydent, ale polityczny wstrząs.
Premier nie krył powagi sytuacji.
– To akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli – podkreślał, ogłaszając wniosek o uruchomienie artykułu 4. Decyzja, podjęta wspólnie z prezydentem Nawrockim po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, była odpowiedzią na eskalację, która zmusza Polskę do szukania wsparcia sojuszników. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz nazwał incydent „prowokacją na szeroką skalę”, sugerując, że może to być celowe testowanie reakcji NATO.
Incydent z dronami to nie pierwszy przypadek naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej, ale skala i kontekst – wojna na Ukrainie i napięcia z Rosją – sprawiają, że Polska nie może przejść nad tym do porządku dziennego. Wniosek o uruchomienie artykułu 4 to jasny sygnał: Warszawa oczekuje, że NATO potraktuje sprawę poważnie i zaproponuje konkretne wsparcie, by chronić polskie niebo.
Czym jest artykuł 4?
Artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego to narzędzie dyplomatyczne, które pozwala członkowi NATO wezwać sojuszników do konsultacji, gdy czuje się zagrożony.
– Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron – brzmi zapis, prosty, ale niosący ogromną wagę. W odróżnieniu od artykułu 5, który zobowiązuje do kolektywnej obrony w razie zbrojnego ataku, artykuł 4 jest bardziej elastyczny. Nie uruchamia automatycznych działań militarnych, lecz otwiera drzwi do rozmów na najwyższym szczeblu.
W praktyce artykuł 4 to sposób, by zwrócić uwagę sojuszników na potencjalne zagrożenie i wypracować wspólne stanowisko. Konsultacje odbywają się w Radzie Północnoatlantyckiej, gdzie przedstawiciele wszystkich krajów członkowskich analizują sytuację i decydują o dalszych krokach – od wsparcia wywiadowczego po zwiększenie obecności wojskowej.
Dla Polski uruchomienie artykułu 4 to nie tylko reakcja na drony, ale i próba mobilizacji NATO w obliczu rosnących napięć na wschodniej flance. To także sposób na przetestowanie solidarności Sojuszu w momencie, gdy wojna w Ukrainie rzuca coraz dłuższy cień na bezpieczeństwo regionu.
Historia użycia artykułu 4
Artykuł 4 nie jest narzędziem używanym na co dzień. W historii NATO sięgano po niego zaledwie siedem razy. Turcja, ze względu na swoją burzliwą sytuację geopolityczną, była najczęstszym inicjatorem konsultacji. W 2003 roku Ankara powołała się na artykuł 4 w związku z wojną w Iraku, a w 2012 roku po ostrzale swojego terytorium z Syrii. Wynikiem było rozmieszczenie systemów obrony przeciwlotniczej Patriot na tureckim terytorium.
Polska również ma doświadczenie z artykułem 4. W 2014 roku, po rosyjskiej aneksji Krymu, Warszawa, wraz z Litwą i Łotwą, wnioskowała o konsultacje, by omówić zagrożenia płynące z agresji Rosji. Podobny ruch wykonano w lutym 2022 roku, gdy Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Kraje wschodniej flanki – Polska, Litwa, Łotwa i Estonia – wezwały wtedy NATO do rozmów, co zaowocowało wzmocnieniem obecności Sojuszu w regionie, w tym rozmieszczeniem dodatkowych wojsk i sprzętu.
Polska rozważała użycie artykułu 4 po incydencie w Przewodowie, gdzie rosyjska rakieta zabiła dwóch obywateli. Ostatecznie rząd Mateusza Morawieckiego wycofał się z tego kroku, uznając, że incydent nie wymagał eskalacji. Obecny wniosek z 2025 roku jest więc drugim formalnym krokiem Polski w kierunku uruchomienia tego mechanizmu.
Dlaczego Polska sięga po artykuł 4?
Decyzja o uruchomieniu artykułu 4 w 2025 roku nie była pochopna. Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, w kontekście trwającej wojny na Ukrainie, to nie tylko incydent militarny, ale i polityczny sygnał. Premier Tusk, ogłaszając wniosek, podkreślił, że Polska oczekuje „znacznie większego wsparcia” w obronie swojego nieba. To jasna wskazówka, że Warszawa chce nie tylko konsultacji, ale i konkretnych działań – od wzmocnienia systemów antydronowych po zwiększenie obecności NATO w regionie.
Prezydent Karol Nawrocki, wspierając decyzję premiera, nazwał incydent „bezprecedensowym momentem w historii NATO”. Jego słowa odzwierciedlają powagę sytuacji: po raz pierwszy w historii Sojuszu zestrzelono rosyjskie drony nad terytorium państwa członkowskiego. To stawia Polskę w centrum uwagi NATO i zmusza Sojusz do reakcji.
Co może wyniknąć z konsultacji?
Uruchomienie artykułu 4 nie oznacza automatycznych działań militarnych, ale otwiera drzwi do szeregu możliwości. Konsultacje w Radzie Północnoatlantyckiej mogą zaowocować decyzjami o zwiększeniu wsparcia dla Polski – od dostaw zaawansowanych systemów obrony powietrznej po rozmieszczenie dodatkowych wojsk w regionie. W przeszłości, jak w przypadku Turcji w 2012 roku, artykuł 4 prowadził do konkretnych działań, takich jak rozmieszczenie systemów Patriot. Polska może liczyć na podobny scenariusz.
Jednym z priorytetów Warszawy jest wzmocnienie obrony przeciwdronowej. Szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła zapowiedział, że w ciągu 48 godzin wojsko przedstawi plan działań w tym zakresie. Współpraca z sojusznikami, szczególnie z USA, które dysponują zaawansowanymi technologiami antydronowymi, może być kluczowa. Konsultacje mogą też prowadzić do wzmożonej wymiany danych wywiadowczych, co pozwoli lepiej monitorować ruchy rosyjskich i białoruskich sił.
Źródło: PAP