Kołowe transportery opancerzone Rosomak, filar polskich wojsk zmechanizowanych, zyskują nowe „oczy” – zaawansowane kamery termowizyjne KLW-1R Asteria, produkowane przez warszawskie PCO S.A. 4. Regionalna Baza Logistyczna ogłosiła w lipcu 2025 roku postępowanie na zakup kolejnej partii tych urządzeń, które zastąpią włoskie kamery Tilde FC w wieżach Hitfist-30P.
30 lipca 2025 roku 4. Regionalna Baza Logistyczna we Wrocławiu ogłosiła rozpoczęcie postępowania na zakup kolejnej partii kamer termowizyjnych KLW-1R Asteria, przeznaczonych dla kołowych transporterów opancerzonych Rosomak wyposażonych w wieże Hitfist-30P. Jak podaje portal Defence24, decyzja ta jest częścią programu modernizacji systemów kierowania ogniem, który ma zwiększyć zdolności bojowe Wojska Polskiego w nocy i trudnych warunkach pogodowych. Kontrakt, choć o wartości szacowanej na blisko 5 milionów złotych, ma strategiczne znaczenie: nowe kamery zastąpią wysłużone włoskie systemy Tilde FC, montowane w Rosomakach od początku ich służby w 2004 roku.
Modernizacja ta wpisuje się w szerszy proces unifikacji wyposażenia optoelektronicznego w polskiej armii, obejmującego także czołgi PT-91 Twardy, T-72M1R i Leopard 2PL. Kamery KLW-1R, produkowane przez PCO S.A., nie tylko poprawiają zdolności obserwacyjne i celownicze, ale także wzmacniają krajowy przemysł zbrojeniowy, ograniczając zależność od importu. W obliczu wojny w Ukrainie i rosnących zagrożeń hybrydowych, nowe „oczy” Rosomaka to krok ku większej suwerenności technologicznej i gotowości bojowej.
Rosomak – polska wersja Patrii i fundament wojsk zmechanizowanych
Kołowy transporter opancerzony Rosomak, będący polską wersją fińskiego pojazdu Patria AMV (XC-360P), to jeden z filarów polskich wojsk zmechanizowanych. Produkcja licencyjna rozpoczęła się w 2004 roku w zakładach Rosomak S.A. w Siemianowicach Śląskich, po wygranym w 2002 roku przetargu, w którym pokonano konkurencyjne pojazdy, takie jak Pandur II i Piranha IIIC. Nazwa „Rosomak” została wybrana w konkursie ogłoszonym przez czasopismo „Nowa Technika Wojskowa”. Od 2004 roku dostarczono Wojsku Polskiemu około 900 egzemplarzy w różnych wersjach, a kolejne zamówienia są realizowane, m.in. na wozy z wieżami ZSSW-30.
Rosomak w wersji bojowej jest wyposażony w wieżę Hitfist-30P z armatą automatyczną Mk44 Bushmaster II kalibru 30 mm, sprzężonym karabinem maszynowym UKM-2000C kalibru 7,62 mm oraz wyrzutniami granatów dymnych. Jego kluczowe cechy to pływalność (masa bojowa do 25,5 tony w modernizowanych wersjach), wysoka mobilność dzięki napędowi 8×8 oraz ochrona balistyczna na poziomie IV STANAG 4569 w wersji z dodatkowym opancerzeniem, zapewniająca odporność na pociski 30 mm z przodu i granaty przeciwpancerne RPG. Warianty specjalistyczne obejmują m.in. wozy dowodzenia (WD), ewakuacji medycznej (WEM), rozpoznania technicznego (WRT), rozpoznania skażeń (RSK) oraz moździerze samobieżne Rak.
Rosomak sprawdził się w operacjach w Afganistanie, gdzie był uznawany za jeden z najlepiej opancerzonych transporterów w swojej klasie, a doświadczenia z misji przyczyniły się do dalszych modernizacji, takich jak program Rosomak MLU (Mid-Life Upgrade). Modernizacja ta, obejmująca m.in. wydłużenie kadłuba o 40–60 cm i zwiększenie nośności do 28 ton, pozwala na integrację nowych systemów, takich jak wieże ZSSW-30 z pociskami Spike lub Javelin. Rosomak pozostaje kluczowym elementem zdolności bojowych Wojska Polskiego, szczególnie na wschodniej flance NATO.
Termowizja w armii. Dlaczego to dziś tak ważne?
Kamery termowizyjne odgrywają kluczową rolę na współczesnym polu walki, zapewniając zdolność do obserwacji, identyfikacji celów i precyzyjnego celowania w nocy oraz w trudnych warunkach pogodowych, takich jak mgła, deszcz czy zadymienie. W dobie konfliktów asymetrycznych, gdzie precyzyjne rozpoznanie i szybka reakcja decydują o przewadze, systemy termowizyjne są niezastąpione. Umożliwiają wykrywanie źródeł ciepła – ludzi, pojazdów czy uzbrojenia – na odległość kilku kilometrów, co daje załogom wozów bojowych przewagę informacyjną nad przeciwnikiem.
Na przykład w wojnie w Ukrainie systemy termowizyjne, takie jak te stosowane w dronach czy czołgach, umożliwiły skuteczne działania nocne i precyzyjne uderzenia na pozycje wroga. Jak zauważa portal Defence24, „termowizja to dziś oczy armii, bez których trudno wyobrazić sobie operacje w warunkach ograniczonej widoczności”. Wzrost znaczenia sensorów optoelektronicznych wynika także z rozwoju technologii rozpoznania, takich jak bezzałogowe systemy powietrzne (BSP) czy satelity, które wymagają integracji z zaawansowanymi systemami obserwacyjnymi na poziomie pojazdów.
Polska technologia wypiera włoską optykę
Kamery termowizyjne KLW-1R Asteria, produkowane przez PCO S.A. w Warszawie, to nowoczesne urządzenia III generacji oparte na chłodzonym detektorze MCT (rtęciowo-kadmowo-tellurowym) o rozdzielczości 640×512 pikseli. Zastępują one włoskie kamery Tilde FC firmy Galileo Avionica (obecnie Leonardo), stosowane w wieżach Hitfist-30P od początku służby Rosomaków. Tilde FC, oparte na detektorze II generacji 288×4, są przestarzałe, a ich części zamienne coraz trudniej dostępne, co wymusiło modernizację. KLW-1R oferuje wyższą jakość obrazu dzięki większej rozdzielczości i lepszemu chłodzeniu detektora, co przekłada się na wyraźniejszy obraz w nocy i przy złej pogodzie.
Program wymiany kamer rozpoczął się w 2015 roku, a seryjne dostawy ruszyły w 2022 roku, gdy 4. Regionalna Baza Logistyczna wybrała PCO S.A. jako dostawcę. Najnowsze postępowanie z lipca 2025 roku, ogłoszone w trybie ograniczonym przyspieszonym, podkreśla pilność modernizacji – starsze kamery w wielu Rosomakach są zużyte po misjach w Afganistanie lub wymagają natychmiastowej wymiany z powodu awarii. KLW-1R jest już stosowana w modernizowanych czołgach PT-91 Twardy, T-72M1R i Leopard 2PL, co umożliwia unifikację systemów optycznych w Wojsku Polskim. Dzięki temu logistyka, szkolenia i serwisowanie stają się prostsze i tańsze, a załogi mogą korzystać z jednolitych interfejsów.
Korzyści z zastąpienia importowanych Tilde FC polskimi kamerami są zarówno operacyjne, jak i ekonomiczne. KLW-1R zwiększa precyzję celowania i skuteczność w nocy, co jest kluczowe w starciach z potencjalnym przeciwnikiem wyposażonym w zaawansowane systemy. Ekonomicznie, produkcja w PCO S.A. pozwala zatrzymać w kraju znaczną część wydatków – jak zauważono na portalu Defence24, około 75% kosztów pozostaje w polskim budżecie w formie podatków i miejsc pracy. Choć detektory MCT są importowane, PCO produkuje własne obiektywy, elektronikę i oprogramowanie, co wzmacnia suwerenność technologiczną. Koszt jednej kamery (ok. 654 750 zł netto w 2015 roku) jest wyższy niż starszych rozwiązań amerykańskich, ale inwestycja ta wspiera krajowy przemysł i zmniejsza zależność od zagranicznych dostawców.
Źródło: Defence24