Jasionka, kluczowy węzeł logistyczny dla pomocy Ukrainie, stała się centrum zainteresowania NATO, gdy Niemcy zaproponowały przekazanie swoich baterii Patriot Kijowowi, jednocześnie naciskając Polskę i Holandię, by zrobiły to samo. Czy Polska, kluczowy sojusznik NATO na wschodniej flance, może pozwolić sobie na oddanie systemów obrony powietrznej w obliczu rosnących napięć z Rosją?
Systemy obrony powietrznej Patriot, rozmieszczone m.in. w Jasionce koło Rzeszowa, od 2022 roku są symbolem zaangażowania NATO w ochronę wschodniej flanki i wsparcia Ukrainy. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Jasionka stała się kluczowym hubem logistycznym, przez który przepływa nawet 95% pomocy wojskowej dla Kijowa – podało Ministerstwo Obrony Polski w styczniu 2025 roku. Decyzja USA o wycofaniu części personelu i sprzętu z Jasionki w kwietniu 2025 roku, ogłoszona przez USAREUR-AF, oraz naciski Niemiec na przekazanie Patriotów Ukrainie wzbudziły gorącą debatę.
Jasionka, położona zaledwie 80 km od granicy z Ukrainą, jest strategicznym punktem NATO, chronionym przez systemy Patriot od marca 2022 roku, gdy USA rozmieściły tam dwie baterie w odpowiedzi na inwazję Rosji. W styczniu 2025 roku Niemcy przejęły ochronę Jasionki, rozmieszczając dwie własne baterie Patriot, które mają być w pełni operacyjne do końca miesiąca – poinformował minister obrony Boris Pistorius. Berlin obiecał Ukrainie pięć baterii Patriot, ale sam jest gotów dostarczyć tylko dwie, naciskając Polskę i Holandię, by przekazały własne systemy.
Polska, jako lider wschodniej flanki NATO, znajduje się w trudnej pozycji. Z jednej strony wspiera Ukrainę, dostarczając sprzęt i ułatwiając transport pomocy przez Jasionkę. Z drugiej strony, rosyjskie groźby, w tym zapowiedź rozmieszczenia rakiet Iskander w Kaliningradzie w odpowiedzi na bazę Aegis Ashore w Redzikowie, zwiększają ryzyko dla Polski. Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz podkreśla, że „obowiązki USA w Jasionce przejęli sojusznicy, a operacje trwają bez zakłóceń”. Jednak przekazanie polskich Patriotów Ukrainie budzi obawy o osłabienie obronności kraju, zwłaszcza że Polska dysponuje tylko dwoma bateriami, stacjonującymi w Sochaczewie.
Dlaczego Patrioty są tak ważne dla Kijowa?
Systemy Patriot, określane jako „Phased Array Tracking Radar to Intercept on Target”, są kluczowe dla Ukrainy w obliczu rosyjskich ataków rakietowych i dronowych. W maju 2023 roku Patriot zestrzelił rosyjski pocisk Kinżał, uznawany przez Moskwę za hipersoniczny, co potwierdziło jego skuteczność. W styczniu 2024 roku bateria Patriot zestrzeliła rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50 nad obwodem briańskim, demonstrując zdolność do neutralizacji celów na dużą odległość. Systemy te, wyposażone w radary o zasięgu ponad 150 km, mogą zwalczać pociski balistyczne, manewrujące i samoloty, co czyni je filarem ukraińskiej obrony powietrznej.
Prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił, że Ukraina potrzebuje co najmniej siedmiu baterii Patriot, by chronić kluczowe miasta, takie jak Kijów, Charków czy Odessa. Obecnie Ukraina dysponuje sześcioma bateriami, z których tylko cztery są w pełni sprawne, co ogranicza ich zdolność do ochrony rozległego terytorium. Patrioty, wspierane przez inne systemy, takie jak NASAMS czy IRIS-T, są integralną częścią strategii NATO i USA, mającej na celu powstrzymanie rosyjskiej przewagi w powietrzu. Ich obecność w Ukrainie nie tylko chroni cywilów, ale też odstrasza Rosję od eskalacji ataków, co ma znaczenie dla bezpieczeństwa całej wschodniej flanki NATO.
Europa (nie)zdecydowana. Kto da, a kto tylko sfinansuje?
Zaangażowanie Europy w dostarczanie Patriotów Ukrainie jest zróżnicowane. Niemcy, które obiecały pięć baterii, same dostarczą tylko dwie, licząc na wkłady Polski, Holandii i Szwecji. Norwegia zadeklarowała sfinansowanie jednej baterii, a USA zapowiedziały przekazanie systemów przez NATO, z kosztami pokrywanymi przez sojuszników – ogłosił Donald Trump 11 lipca 2025 roku. Holandia, posiadająca cztery baterie, waha się z powodu własnych potrzeb obronnych, podobnie jak Szwecja, która dopiero integruje Patrioty do swojego systemu obrony.
Model „wymień i przekaż” zakłada, że kraje przekazujące Patrioty Ukrainie otrzymają zamienniki od USA, ale z opóźnieniem wynikającym z długiego cyklu produkcji (ok. 2 lata na baterię). Koszt jednej baterii, wynoszący ponad 1 miliard dolarów, oraz 4 miliony dolarów za każdy pocisk, sprawia, że wiele krajów woli finansować dostawy, zamiast oddawać własne systemy. Rumunia zgodziła się przekazać jedną baterię, pod warunkiem że USA pokryją lukę w jej obronie. Brak koordynacji i niedobory sprzętu w Europie, szczególnie w krajach o ograniczonych budżetach obronnych, komplikują realizację tych planów, stawiając Polskę pod presją jako lidera wschodniej flanki.
Jak działa system Patriot?
System Patriot, produkowany przez Raytheon, to mobilny system ziemia-powietrze, zaprojektowany do zwalczania samolotów, dronów, pocisków manewrujących i balistycznych krótkiego oraz średniego zasięgu. Składa się z radaru AN/MPQ-53/65 (zasięg ponad 150 km), stanowiska dowodzenia AN/MSQ-104, wyrzutni M901 (do 4–8 pocisków) oraz pocisków przechwytujących. Obsługuje go około 90 żołnierzy na baterię.
Różnice między wersjami:
- PAC-2: Używany w Zatoce Perskiej (1991), skuteczny przeciw samolotom i starszym pociskom balistycznym, z głowicą odłamkową.
- PAC-3: Wprowadzony w 1994 roku, zoptymalizowany do zwalczania pocisków balistycznych, z mniejszą głowicą i większą precyzją.
- PAC-3 MSE: Najnowsza wersja, z większym zasięgiem (do 35 km w pionie) i zdolnością do zwalczania pocisków hipersonicznych, takich jak Kinżał.
Patrioty zmieniają przebieg wojny, umożliwiając precyzyjne przechwytywanie celów w terminalnej fazie lotu, co chroni kluczowe obiekty, jak szpitale czy elektrownie. Ich mobilność i zdolność do integracji z innymi systemami NATO, takimi jak Aegis Ashore w Redzikowie, czynią je filarem obrony przeciwrakietowej.
Czy Polska może sobie pozwolić na oddanie Patriotów?
Polska dysponuje obecnie dwoma bateriami Patriot, stacjonującymi w Sochaczewie w ramach 37. Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej. Ich przekazanie Ukrainie budzi obawy w obliczu rosyjskich gróźb, w tym zapowiedzi ataków na bazę Aegis Ashore w Redzikowie, która stała się operacyjna w grudniu 2023 roku. Rosja, określając Redzikowo „priorytetowym celem”, zwiększa ryzyko dla Polski. Jednocześnie Polska, z budżetem obronnym 4,7% PKB, jest chwalona przez NATO jako lider wschodniej flanki, co czyni ją kluczowym graczem w regionalnej obronie.
Argumenty za utrzymaniem Patriotów w Jasionce to:
- Zagrożenie z Kaliningradu: Rosyjskie rakiety Iskander i potencjalne pociski hipersoniczne wymagają silnej obrony powietrznej.
- Ochrona hubu logistycznego: Jasionka, obsługująca 95% pomocy dla Ukrainy, wymaga zabezpieczenia przed atakami dronowymi i rakietowymi.
- Ograniczone zasoby: Polska oczekuje dostawy sześciu kolejnych baterii Patriot, ale ich pełne wdrożenie potrwa do 2027 roku.
Z drugiej strony, przekazanie Patriotów Ukrainie mogłoby wzmocnić jej obronę, zmniejszając ryzyko eskalacji wojny na terytorium NATO. Kompromisem mogłoby być przekazanie jednej baterii przy jednoczesnym przyspieszeniu dostaw zamienników od USA lub zwiększeniu obecności niemieckich i norweskich systemów w Polsce. Jednak takie rozwiązanie wymaga koordynacji w ramach NATO i pewności, że Polska nie zostanie osłabiona w obliczu rosnących napięć z Rosją.
Źródło: Politico / Reuters