Gaza. Między statystyką ofiar a polityką wojny. Liczby, które dzielą świat

Fot. Unsplash.

2,1 tys. zabitych bojowników kontra 10,5 tys. Palestyńczyków od marca 2025 roku – dwie narracje, dwa obrazy tej samej wojny. W cieniu statystyk kryją się ludzkie dramaty: matki opłakujące dzieci, rodziny uwięzione w gruzach, zakładnicy czekający na ocalenie. Wojna w Gazie to nie tylko konflikt zbrojny, ale także walka o to, czyje liczby i czyja opowieść zdominują światową opinię publiczną.

Kiedy w marcu 2025 roku izraelskie siły zbrojne wznowiły ofensywę w Strefie Gazy, świat ponownie wstrzymał oddech. Kolejne naloty, eksplozje i doniesienia o ofiarach zalały media, a liczby zaczęły kształtować narrację konfliktu. Z jednej strony izraelska armia (IDF) podaje precyzyjne dane: 2,1 tys. bojowników Hamasu wyeliminowanych od marca, 10 tys. celów „terrorystycznych” zniszczonych. Z drugiej strony palestyńskie Ministerstwo Zdrowia w Gazie raportuje 10,5 tys. zabitych w tym samym okresie, z czego większość to cywile – kobiety, dzieci, starcy. Za każdą z tych liczb kryje się historia: rozpacz matki, która straciła dziecko, strach zakładnika w tunelach Hamasu, trauma żołnierza wykonującego rozkazy. 

Konflikt, który rozpoczął się 7 października 2023 roku atakiem Hamasu na Izrael, nie jest już tylko wojną militarną. To walka o narrację, w której statystyki stają się bronią, a liczby – narzędziem politycznym.

Statystyka jako broń polityczna

W wojnie w Gazie liczby są czymś więcej niż suchymi danymi – to amunicja w walce o międzynarodową legitymację. Izraelska armia publikuje szczegółowe raporty, w których podkreśla precyzję swoich operacji: od marca 2025 roku wyeliminowano 2,1 tys. bojowników Hamasu, a od początku wojny w październiku 2023 roku – blisko 20 tys. „terrorystów”. IDF twierdzi, że każdy atak jest odpowiedzią na zagrożenie, a każdy cel – starannie wybrany, by osłabić Hamas i uwolnić zakładników. Dane te mają pokazywać skuteczność i moralną wyższość izraelskich działań.

Z kolei palestyńskie Ministerstwo Zdrowia w Gazie, kontrolowane przez Hamas, podaje liczby, które nie rozróżniają cywilów od bojowników. Od początku wojny zgłoszono ponad 62 tys. ofiar, z czego 10,5 tys. od marca 2025 roku. Raporty te, choć często kwestionowane przez Izrael jako propagandowe, są szeroko cytowane przez organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ czy WHO. Dlaczego? Bo w chaosie wojny, gdzie infrastruktura zdrowotna została zniszczona, a dostęp do niezależnych danych jest ograniczony, dane Hamasu pozostają jedynym źródłem informacji. ONZ podkreśla, że mimo politycznego zabarwienia, liczby te są w dużej mierze zgodne z niezależnymi analizami, np. badaniem „The Lancet”, które szacuje, że do czerwca 2024 roku zginęło 64,2 tys. osób, a do maja 2025 roku liczba ta mogła wzrosnąć do 93 tys.

Obie strony używają statystyk, by przekonać świat do swojej racji. Dla Izraela każda liczba zabitych bojowników to dowód na skuteczność w walce z terroryzmem. Dla Palestyńczyków każda ofiara cywilna to argument za potępieniem Izraela. W tej wojnie liczb prawda często ginie pod gruzami.

Geneza obecnej eskalacji

Wszystko zaczęło się 7 października 2023 roku, gdy Hamas przeprowadził bezprecedensowy atak na południowy Izrael. Bojownicy wtargnęli na terytorium kraju, zabijając 1200 osób, w tym 815 cywilów, i porywając 251 zakładników. Operacja „Burza Al-Aksa” miała zmusić Izrael do uwolnienia palestyńskich więźniów, ale wywołała reakcję o niespotykanej skali. Izrael odpowiedział wojną totalną: bombardowaniami, inwazją lądową i blokadą Strefy Gazy, która odcięła dostęp do podstawowych zasobów, takich jak woda, żywność i leki.

Wojna szybko przekształciła się w serię brutalnych ofensyw. Izrael zaatakował najpierw północ Gazy, w tym miasto Gaza i obóz Dżabalija, a następnie południe. W listopadzie 2023 roku podpisano krótkotrwałe zawieszenie broni, które umożliwiło wymianę części zakładników na więźniów palestyńskich. Jednak rozejm załamał się, a walki wznowiono z nową siłą. Kolejne zawieszenie broni, ogłoszone 19 stycznia 2025 roku po negocjacjach w Katarze, trwało dwa miesiące, ale 18 marca Izrael przeprowadził serię nalotów, zabijając 404 osoby w jeden dzień – według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia był to początek nowej eskalacji.

Wznowienie walk w marcu 2025 roku wynikało z odrzucenia przez Hamas żądań Izraela dotyczących uwolnienia zakładników i zmiany warunków rozejmu. Premier Benjamin Netanjahu i minister obrony Jisra’el Kac zapowiedzieli, że ataki to „dopiero początek” nowej fazy wojny, której celem jest całkowite zniszczenie Hamasu. Tymczasem Gaza pogrąża się w chaosie, a cywile płacą najwyższą cenę.

Izraelska narracja

Dla Izraela wojna w Gazie to walka o przetrwanie państwa i jego obywateli. IDF podkreśla, że każdy atak ma na celu osłabienie Hamasu, uwolnienie zakładników i zapobieżenie przyszłym atakom terrorystycznym. Od początku wojny izraelska armia twierdzi, że zabiła blisko 20 tys. bojowników, w tym 2,1 tys. od marca 2025 roku, oraz zniszczyła 10 tys. celów „terrorystycznych” w tym samym okresie. Generał Efi Defrin, dowódca operacji w Gazie, stwierdził: „Każdy cios przybliża nas do zniszczenia struktur Hamasu i uwolnienia naszych ludzi”. Minister obrony Jisra’el Kac dodał: „Nie spoczniemy, dopóki Hamas nie przestanie stanowić zagrożenia”.

Izrael planuje dalszą eskalację, w tym zajęcie miasta Gaza, co wymagałoby przesiedlenia ponad miliona cywilów. Plan ten, zatwierdzony w sierpniu 2025 roku przez izraelski gabinet bezpieczeństwa, wywołał międzynarodową krytykę, w tym ze strony ONZ, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Chin, które ostrzegły przed katastrofą humanitarną. Izrael argumentuje jednak, że kontrola nad Gazą jest niezbędna, by zlikwidować tunele Hamasu i zapobiec odbudowie jego struktur. Dla izraelskich władz liczby zabitych bojowników są dowodem skuteczności, a każdy sukces militarny wzmacnia legitymację ich działań na arenie międzynarodowej.

Palestyńska narracja

Z perspektywy Palestyńczyków wojna w Gazie to tragedia bez precedensu. Według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia, od października 2023 roku zginęło ponad 62 tys. osób, w tym 10,5 tys. od marca 2025 roku. Wśród ofiar większość stanowią cywile – według ONZ blisko 70% zabitych w budynkach mieszkalnych to kobiety i dzieci. Brak rozróżnienia między cywilami a bojownikami w raportach ministerstwa wynika z chaosu wojennego i kontroli Hamasu nad systemem zdrowia, co utrudnia weryfikację danych. Jednak organizacje humanitarne, takie jak UNRWA, potwierdzają skalę dramatu: ponad 156 tys. rannych, 4,5 tys. amputacji, tysiące osób uwięzionych pod gruzami.

Relacje z Gazy malują obraz katastrofy. Szpitale, takie jak Al-Shifa czy Nasser, są przepełnione lub zniszczone, a brak leków i prądu zmusza lekarzy do operacji bez znieczulenia. Głód stał się wszechobecny – według IPC, 22% populacji Gazy zmaga się z katastrofalnym poziomem braku żywności, a 3,5 tys. dzieci jest zagrożonych śmiercią z powodu niedożywienia. Dla Palestyńczyków liczby ofiar są nie tylko statystyką, ale symbolem cierpienia, który mobilizuje międzynarodową presję na Izrael. Każda relacja o śmierci dziecka czy zniszczonym szpitalu wzmacnia ich narrację o walce o przetrwanie.

Liczby, które bolą

Strefa Gazy, zamieszkana przez 2,1 mln ludzi, stała się więzieniem pod otwartym niebem. Blokada nałożona przez Izrael po 7 października 2023 roku odcięła dostęp do podstawowych zasobów: wody, żywności, leków i paliwa. Choć w styczniu 2025 roku częściowo wznowiono dostawy pomocy humanitarnej, liczba ciężarówek z pomocą (ok. 50 dziennie w styczniu 2025) jest dalece niewystarczająca wobec potrzeb 1,9 mln przesiedlonych osób. Głód i choroby, takie jak biegunka (40 razy częstsza niż przed wojną), stały się cichą bronią, która zbiera żniwo wśród dzieci i osób starszych.

Organizacje humanitarne, takie jak Oxfam czy IRC, alarmują, że izraelskie procedury utrudniają dostarczanie pomocy, a ataki na konwoje humanitarne pogłębiają kryzys. W marcu 2025 roku IDF wstrzymało transport pomocy do Gazy, co wywołało międzynarodową krytykę.

W obozach dla przesiedlonych, takich jak Al-Mawasi, ludzie żyją w namiotach, bez dostępu do czystej wody czy schronienia przed zimnem. Według UNICEF, co 10 minut w Gazie ginie lub zostaje ranny dziecko, a osiem noworodków zmarło z powodu hipotermii w styczniu 2025 roku. Te liczby to nie tylko statystyki – to krzyk rozpaczy milionów ludzi uwięzionych w piekle wojny.

Presja na Izrael i obawy o terroryzm

Światowa reakcja na wojnę w Gazie jest głęboko podzielona. Sekretarz Generalny ONZ António Guterres wielokrotnie wzywał do natychmiastowego zawieszenia broni, ostrzegając przed „katastrofalnymi konsekwencjami” dla cywilów. Katar i Egipt, jako mediatorzy, próbowały negocjować kolejne rozejmy, ale ich wysiłki zakończyły się fiaskiem w marcu 2025 roku, gdy Izrael wznowił ofensywę. W świecie Zachodu trwa podział: Stany Zjednoczone i część państw UE, takich jak Niemcy, popierają prawo Izraela do samoobrony, podczas gdy inne, jak Irlandia czy Hiszpania, coraz ostrzej krytykują działania IDF, oskarżając je o naruszanie prawa międzynarodowego.

Opinia publiczna jest rozdarta między obrazami umierających dzieci w Gazie a argumentem Izraela o konieczności walki z terroryzmem. Media społecznościowe pełne są zdjęć zburzonych szpitali i głodujących rodzin, co wzmacnia presję na Izrael. Jednocześnie ataki Hamasu, takie jak ostrzał rakietowy Izraela czy porwania, podtrzymują obawy o bezpieczeństwo. Organizacje takie jak Human Rights Watch i Amnesty International oskarżają Izrael o „czyny o znamionach ludobójstwa”, co Izrael stanowczo odrzuca, twierdząc, że jego celem jest wyłącznie Hamas. W tej walce o serca i umysły światowych odbiorców liczby ofiar stają się kluczowym narzędziem.

Polityczne znaczenie liczb

Liczby w wojnie w Gazie są czymś więcej niż statystyką – to klucz do kształtowania międzynarodowej debaty. Dla Hamasu każda zgłoszona ofiara cywilna, szczególnie dziecko czy kobieta, to argument za potępieniem Izraela. Raporty o 62 tys. zabitych, z czego 70% to cywile, mają wywierać presję na światowe rządy i organizacje, by zmusiły Izrael do zakończenia ofensywy. Z kolei Izrael, podając liczby zabitych bojowników, chce udowodnić, że jego działania są precyzyjne i uzasadnione. Twierdzenie IDF, że zabiło 20 tys. członków Hamasu, ma pokazywać skuteczność i legitymizować dalsze operacje, nawet kosztem cywilnych strat.

Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona. Niezależne analizy, takie jak badanie „The Lancet”, sugerują, że liczba ofiar może być niedoszacowana nawet o 40%, a tysiące ciał wciąż spoczywa pod gruzami. W chaosie wojny, gdzie szpitale są zniszczone, a dostęp do danych ograniczony, prawda staje się ofiarą propagandy. Liczby przestają być tylko faktami – stają się opowieścią o cierpieniu, winie i sprawiedliwości, która dzieli świat na dwa obozy.

Trzy scenariusze

Przyszłość wojny w Gazie pozostaje niepewna, ale można wyróżnić trzy możliwe scenariusze. Pierwszy to ofensywa totalna: Izrael realizuje plan zajęcia miasta Gaza, niszcząc struktury Hamasu, ale kosztem ogromnych strat cywilnych i infrastruktury. Taki scenariusz, choć militarnie możliwy, grozi katastrofą humanitarną i dalszą izolacją dyplomatyczną Izraela, szczególnie po krytyce ze strony ONZ i państw UE.

Drugi scenariusz to rozejm wymuszony przez międzynarodową presję. Katar, Egipt i ONZ mogłyby ponownie podjąć mediacje, prowadzące do trwałego zawieszenia broni i wymiany zakładników na więźniów. Taki kompromis wymagałby jednak ustępstw obu stron, co w obecnej atmosferze wzajemnej nieufności wydaje się trudne.

Trzeci, najbardziej prawdopodobny scenariusz to pat sytuacyjny: kontynuacja walk bez wyraźnego rozstrzygnięcia, z rosnącą liczbą ofiar i zakładników. Taki rozwój wydarzeń pogłębi kryzys humanitarny, zwiększy liczbę przesiedlonych (obecnie 1,9 mln) i przedłuży cierpienie cywilów, bez jasnej perspektywy na pokój. Każdy z tych scenariuszy zależy od tego, jak świat zinterpretuje liczby i czyje historie zdominują globalną narrację.