Centralizacja zamiast modernizacji. Czy „pakiet antyblackoutowy” ochroni Polskę przed ciemnością?

Po katastrofalnym blackoucie w Hiszpanii, który sparaliżował Półwysep Iberyjski i kosztował życie ośmiu osób, Polska zapowiada „pakiet antyblackoutowy”. Zamiast inwestycji w elastyczne sieci, magazyny energii i lokalne mikrosieci – rząd stawia jednak na centralizację i kontrolę. Eksperci ostrzegają: taki system może być bardziej kruchy, niż się wydaje.

  • PSE i rząd przygotowują „pakiet antyblackoutowy” – zestaw regulacji mających zwiększyć odporność systemu na awarie.
  • Nowe przepisy zakładają centralizację kontroli nad wytwórcami energii, w tym prosumentami i społecznościami energetycznymi.
  • Eksperci krytykują kierunek zmian, wskazując, że projekt wzmacnia zależność od gazu i ogranicza rozwój OZE.
  • Brakuje planu reagowania kryzysowego – nie wiadomo, jak system poradzi sobie w razie przerw w dostawach energii.
  • System rozproszony i mikrosieci są bardziej odporne na awarie i cyberataki – a Polska wciąż nie rozwija ich wystarczająco.
  • Alternatywą są inwestycje w elastyczność: magazyny energii, DSR i inteligentne sieci, które uniezależniają system od paliw kopalnych.

Katastrofalny blackout, który 28 kwietnia 2025 roku sparaliżował Półwysep Iberyjski, stał się jednym z najpoważniejszych ostrzeżeń dla europejskiej energetyki ostatnich lat. Przez kilka godzin 55 milionów ludzi w Hiszpanii i Portugalii pozbawionych było prądu, co doprowadziło do zatrzymania pociągów, paraliżu lotnisk, przerw w pracy szpitali i utraty życia ośmiu osób. Straty gospodarcze oszacowano na 4,5 miliarda euro. Wydarzenie to uruchomiło lawinę reakcji w całej Europie – także w Polsce, gdzie Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) wezwały do stworzenia kompleksowego „pakietu antyblackoutowego”.

Nowe przepisy pod kontrolą państwa

Ministerstwo Energii wraz z PSE przygotowuje zestaw regulacji, których celem ma być zwiększenie odporności krajowego systemu elektroenergetycznego na awarie, ataki cybernetyczne i zakłócenia dostaw. Z założeń projektu wynika, że nowe przepisy obejmą nie tylko duże przedsiębiorstwa energetyczne, ale również społeczności energetyczne i prosumentów – czyli właścicieli przydomowych instalacji fotowoltaicznych.

Projekt zakłada m.in.:

  • większą kontrolę operatorów systemu przesyłowego i dystrybucyjnego nad przepływem energii,
  • obowiązek korzystania z krajowych komponentów przy realizacji zamówień infrastrukturalnych,
  • system monitoringu pracy instalacji prosumenckich,
  • oraz ścisłe zabezpieczenia przed cyberatakami.

Według Ministerstwa, pakiet ma zapewnić „bezpieczną i stabilną transformację energetyczną”, a także zagwarantować, że Polska nie powtórzy scenariusza z Półwyspu Iberyjskiego.

Centralizacja zamiast modernizacji

Zdaniem ekspertów i organizacji pozarządowych projekt jest jednak krokiem wstecz i może doprowadzić do zahamowania rozwoju energetyki obywatelskiej.

– Regulacje antyblackoutowe są potrzebne, ale muszą być pisane z głową – tak, by wspierały transformację, a nie ją hamowały tylko dlatego, że nie pasuje do przestarzałego systemu – ocenia Diana Maciąga z Polskiej Zielonej Sieci.

Jak podkreśla, zaproponowane rozwiązania nie modernizują infrastruktury, lecz wzmacniają centralne sterowanie i zależność od dużych spółek energetycznych, co stoi w sprzeczności z trendami europejskimi, które promują rozproszoną produkcję energii i elastyczność systemu.

Gaz zamiast elastyczności?

Autorzy pakietu wskazują, że obecny system nie radzi sobie z rosnącym udziałem źródeł odnawialnych, które są zmienne i trudne do przewidywania. Ich zdaniem remedium na problem jest rozbudowa elektrowni gazowych i dalsza centralizacja zarządzania siecią.

Z tym podejściem nie zgadza się jednak wielu ekspertów.

– Elektrownie gazowe nie mogą być fundamentem systemu, ponieważ grozi to wysokimi rachunkami i zamrożeniem transformacji na dekady. Dla PSE scentralizowany system, w którym liczy się kilka spółek, jest wygodniejszy. Dla gospodarstw domowych i firm oznacza to jednak wyższe koszty i uzależnia Polskę od importu – ostrzega Katarzyna Wiekiera z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Dyskusja wokół „pakietu antyblackoutowego” unaocznia szerszy problem: czy bezpieczeństwo energetyczne można budować wyłącznie przez centralizację, czy raczej przez modernizację i cyfryzację sieci oraz wzmocnienie roli lokalnych producentów energii.

Eksperci przypominają, że systemy elektroenergetyczne w całej Europie stoją przed podobnym dylematem – jak zapewnić stabilność dostaw w erze niestabilnych, ale ekologicznych źródeł odnawialnych.

Olbrzym kontra rozproszona sieć

Pakiet energetyczny, który miał wzmocnić odporność polskiego systemu elektroenergetycznego, w rzeczywistości skupia się bardziej na ochronie infrastruktury technicznej niż na bezpieczeństwie ludzi. Eksperci ostrzegają, że w proponowanych rozwiązaniach brakuje kluczowych mechanizmów reagowania na kryzysy – nie przewidziano, jak minimalizować skutki awarii, jak zapewnić ciągłość dostaw energii odbiorcom krytycznym, ani jak zabezpieczyć system przed skutkami cyberataków czy sabotażu.

Konsekwencje takich zaniedbań mogą być dramatyczne. Przerwa w dostawie prądu to nie tylko niedogodność dla gospodarstw domowych, ale także realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi – oznacza wstrzymane operacje w szpitalach, przerwy w dostawach wody pitnej, zakłócenia w działaniu transportu publicznego i utratę łączności służb ratunkowych. W sytuacji nasilających się napięć geopolitycznych i rosnącego ryzyka ataków hybrydowych bezpieczeństwo energetyczne staje się jednym z kluczowych elementów bezpieczeństwa państwa.

– Pakiet skupia się na ochronie pracy sieci, a nie na bezpieczeństwie ludzi. Żaden z jego filarów nie dotyczy reagowania na kryzys – zauważa Joanna Furmaga, prezeska Polskiej Zielonej Sieci. Ekspertka podkreśla, że zbyt scentralizowany model energetyczny sam w sobie stanowi zagrożenie. W systemie opartym na kilku dużych węzłach przesyłowych awaria jednej elektrowni lub stacji transformacyjnej może pozbawić prądu setki tysięcy odbiorców.

Alternatywą jest model rozproszony, oparty na milionach prosumentów, spółdzielniach energetycznych i mikrosieciach działających lokalnie. Taka struktura zwiększa odporność całego systemu – awaria pojedynczego elementu nie prowadzi do paraliżu sieci.

– W przeciwieństwie do systemu scentralizowanego, łatwego do sparaliżowania, rozproszenie zwiększa odporność sieci i pomaga utrzymać dostawy w kryzysie – dodaje Furmaga.

Na znaczeniu zyskują także interkonektory, czyli połączenia transgraniczne między sieciami energetycznymi. To właśnie dzięki nim Hiszpania zdołała skrócić czas blackoutu, korzystając z awaryjnych dostaw z Francji i Maroka. Eksperci zwracają jednak uwagę, że Warszawa wciąż nie wykorzystuje potencjału współpracy międzynarodowej, mimo że ryzyko sabotażu infrastruktury przesyłowej rośnie.

Zdaniem specjalistów innowacje, a nie doraźne łatki, powinny być fundamentem bezpieczeństwa energetycznego. Inteligentne sieci (smart grids), magazyny energii oraz systemy zarządzania popytem (DSR), w których odbiorcy dopasowują zużycie energii do bieżącej produkcji i cen, mogą znacząco zwiększyć stabilność sieci.

– Tkwimy w błędnym kole wiecznego ‘nie da się’. Ignorujemy badania i wdrażanie rozwiązań, bo są drogie i – według niektórych – zbędne, dopóki działają elektrownie konwencjonalne. Tylko że bez inwestycji w elastyczność inną niż gaz nie odejdziemy od scentralizowanej energetyki opartej na paliwach kopalnych – ostrzega dr inż. Krzysztof Bodzek z Politechniki Śląskiej.