Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia upubliczniło list skierowany do ABW i komisji sejmowych, domagając się wyjaśnień w sprawie budowy elektrowni jądrowej w Choczewie. Eksperci i naukowcy wskazują na brak transparentności, wysokie koszty, ryzyko korupcji i zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego, nazywając projekt „atomowym królem, który jest nagi”.
Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia, wspierane przez kilkudziesięciu naukowców, byłych ministrów i przedstawicieli organizacji pozarządowych, podniosło alarm w związku z planowaną budową elektrowni jądrowej w Choczewie – najdroższej inwestycji energetycznej w historii Polski, szacowanej na około 200 miliardów złotych. W liście otwartym z 31 maja 2024 roku, skierowanym do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) oraz komisji sejmowych, organizacja domaga się odpowiedzi na pytania dotyczące kosztów, bezpieczeństwa, transparentności procesu decyzyjnego i zasadności inwestycji. Brak odpowiedzi ze strony służb i polityków potęguje społeczne wątpliwości, zwłaszcza że parlament zarezerwował kolejne 60 miliardów złotych dla spółki Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ).
Główne zarzuty Eko-Unii
- Brak transparentności i ryzyko korupcji: Eko-Unia wskazuje na nieczytelny proces wyboru technologii i wykonawców, w tym amerykańskiego konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Piotr Niemczyk, były dyrektor Biura Analiz i Informacji UOP, pyta, czy kontrakt na budowę elektrowni jest objęty osłoną antykorupcyjną, co jest standardem dla kluczowych inwestycji państwowych. Ekspert zwraca uwagę na doniesienia o nieprawidłowościach w projektach Westinghouse w USA, m.in. w sprawie elektrowni V.C. Summer, gdzie menedżerowie zostali oskarżeni o poważne nadużycia. Dodatkowo, fundusz Brookfield, kontrolujący Westinghouse, jest obecny w Polsce poprzez spółkę Polenergia – Eko-Unia pyta, czy ABW zweryfikowała te powiązania.
- Wysokie koszty i brak modelu finansowania: Według ekspertów, w tym prof. Andrzeja Szablewskiego z PAN, energia z elektrowni jądrowej może być od 3,5 do 10 razy droższa niż z lądowych farm wiatrowych. Analizy, m.in. Fraunhofer Instytutu, potwierdzają, że energetyka jądrowa jest najdroższym źródłem energii, a koszty budowy w ostatnich latach wzrosły o 23 procent, podczas gdy ceny OZE spadły o 90 procent. Szacowane dopłaty do elektrowni w Choczewie przez pierwsze 30 lat eksploatacji mogą wynieść 247 miliardów złotych, czyli ponad 8 miliardów złotych rocznie.
- Zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego: Ekspertyza NATO ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Wilnie, oparta na doświadczeniach wojny w Ukrainie, zaleca rozwój rozproszonych źródeł energii, takich jak OZE, dla zwiększenia odporności systemu energetycznego. Elektrownia w Choczewie o mocy blisko 4 GW, zlokalizowana w jednym miejscu, mogłaby zostać sparaliżowana jednym atakiem, zagrażając połowie krajowego systemu energetycznego.
- Problemy środowiskowe i brak rzetelnej oceny: Eko-Unia krytykuje raport środowiskowy i decyzję Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, wskazując na niedoszacowanie wpływu elektrowni na ekosystem Bałtyku, szczególnie w kontekście otwartego obiegu chłodzenia. Inwestycja wymaga wycinki 190 hektarów lasu, budowy pirsu rozładunkowego, przebudowy infrastruktury drogowej i kolejowej oraz czterech linii wysokiego napięcia, co zwiększa jej wpływ na środowisko i turystykę.
- Brak analizy alternatyw: Sygnatariusze listu z 2023 roku, m.in. profesorowie Maciej Nowicki, Jan Popczyk, Ewa Bińczyk oraz byli ministrowie środowiska, przekonują, że Polska może oprzeć transformację energetyczną na tańszych i bardziej elastycznych źródłach, takich jak biogaz, magazyny energii, gaz przejściowy i OZE. Energetyka jądrowa, wymagająca importu technologii i paliwa, nie współpracuje efektywnie z OZE i generuje problem odpadów radioaktywnych.
Kontrowersje wokół procesu decyzyjnego
Eko-Unia podkreśla, że już w styczniu 2023 roku grupa ekspertów, w tym kilkunastu profesorów i pięciu byłych ministrów środowiska, zgłaszała wątpliwości co do kosztów, celowości i transparentności projektu, ale politycy Koalicji 15 Października nie odnieśli się do tych pytań. Radosław Gawlik, prezes Eko-Unii i były wiceminister środowiska, nazywa decyzję o budowie elektrowni „nieracjonalną decyzją polityczną”, wskazując na brak rzetelnej debaty i analizy alternatyw.
Organizacja krytykuje pośpiech w procedurach wyboru lokalizacji i technologii, brak otwartości w doborze partnerów oraz niedostatek fachowców w Polsce do realizacji tak złożonej inwestycji. Gawlik apeluje o niezależną weryfikację procesu decyzyjnego przez organy państwowe, argumentując, że projekt jest na wstępnym etapie, co pozwala na jego ponowną ocenę.
Społeczne i polityczne reakcje
Mimo kontrowersji, projekt w Choczewie cieszy się stosunkowo wysokim poparciem społecznym, częściowo wynikającym z obaw o bezpieczeństwo energetyczne po inwazji Rosji na Ukrainę. Badania Instytutu Homo Homini z 2014 roku wykazały, że 61 procent Polaków i mieszkańców gmin Choczewo, Krokowa i Gniewino nie odczuwa dużego zagrożenia związanego z elektrownią, wierząc w wysokie standardy bezpieczeństwa.
Rząd Koalicji 15 Października potwierdził kontynuację inwestycji, zabezpieczając w budżecie na 2025 rok 4,6 miliarda złotych na jej realizację. Ministerstwo Klimatu i Środowiska podkreśliło, że decyzja o lokalizacji w Choczewie jest ostateczna, a prace geologiczne, prowadzone przez Bechtel, rozpoczęły się w lipcu 2024 roku.
Jednak opóźnienia są już widoczne. Eksperci Baker McKenzie i Polityki Insight szacują, że kontrakt na kompleksową budowę reaktorów w formule EPC może zostać podpisany dopiero w 2028–2029 roku, a uruchomienie elektrowni przesunie się na 2040 rok, zamiast planowanego 2033.
Co dalej?
Eko-Unia wzywa ABW do zbadania, czy proces decyzyjny był wolny od nieprawidłowości i czy inwestycja jest objęta osłoną antykorupcyjną. Organizacja apeluje także o ponowną analizę zasadności projektu, wskazując na możliwość zastąpienia elektrowni jądrowej tańszymi i bardziej odpornymi źródłami energii. Gawlik podkreśla, że w demokratycznym państwie decyzje o tak ogromnych inwestycjach powinny być podejmowane z pełną transparentnością i po rzetelnej debacie publicznej.
Projekt w Choczewie, choć przedstawiany jako kluczowy dla bezpieczeństwa energetycznego, budzi coraz więcej pytań o jego ekonomiczną i ekologiczną zasadność. Brak odpowiedzi na list EKO-UNII może dodatkowo podsycać kontrowersje wokół „atomowego króla”, który – jak twierdzą eksperci – „jest nagi”.
Źródło: Eko-Unia