Mimo spadku hurtowych cen energii elektrycznej w Polsce i wielu krajach Europy, konsumenci nie odczuwają ulgi w swoich rachunkach za prąd. Najnowszy raport Centrum Strategii Rozwojowych pt. „Zielony rachunek sumienia: prawdziwe koszty transformacji energetycznej” wskazuje, że przyczyną tego zjawiska są rosnące koszty systemowe – opłaty dystrybucyjne, koszty bilansowania systemu elektroenergetycznego, a także finansowanie wsparcia dla odnawialnych źródeł energii (OZE).
Według raportu autorstwa Marcina Izdebskiego i Wandy Buk, w samym 2024 roku koszty dystrybucji energii elektrycznej wyniosły 37 miliardów złotych, natomiast całkowite koszty pozacenowe przekroczyły 55 miliardów złotych. Tym samym spadające ceny energii czynnej na rynku hurtowym – choć istotne – mają coraz mniejsze znaczenie dla końcowego rachunku, który płacą odbiorcy.
Rosnące koszty systemowe
Struktura kosztów energii elektrycznej w Polsce w 2024 roku była zdominowana przez opłaty niezwiązane bezpośrednio z ceną samej energii. Koszty energii czynnej zakupionej na rynku hurtowym wyniosły około 72 miliardy złotych. Jednak do tej kwoty trzeba doliczyć m.in.:
- 37 miliardów złotych kosztów dystrybucji,
- 6,1 miliarda złotych na utrzymanie rynku mocy,
- 1 miliard złotych na zielone certyfikaty (wsparcie OZE),
- 0,8 miliarda złotych opłaty kogeneracyjnej,
- 5,6 miliarda złotych podatku VAT,
- 0,5 miliarda złotych akcyzy,
- oraz 4,5 miliarda złotych kosztów bilansowania systemu.
Łącznie oznacza to, że znaczna część końcowego rachunku za prąd nie zależy już od tego, ile kosztuje sama energia, lecz od kosztów infrastrukturalnych i fiskalnych.
Transformacja energetyczna generuje nowe koszty
Pomimo rosnącego udziału odnawialnych źródeł energii oraz planów rozwoju energetyki jądrowej, rachunki za prąd w krajach takich jak Dania, Niemcy, Holandia czy Francja – mających wysoki udział OZE lub atomu w miksie energetycznym – nie są niższe. Wynika to z faktu, że technologie te wymagają dużych inwestycji początkowych, dopłat oraz rozbudowy infrastruktury przesyłowej.
W Polsce do 2034 roku Polskie Sieci Elektroenergetyczne planują wydać 64,5 miliarda złotych na modernizację sieci przesyłowych. Operatorzy systemów dystrybucyjnych (OSD) zamierzają zainwestować kolejne 72,6 miliarda złotych w latach 2023–2028. W samym 2024 roku nakłady inwestycyjne pięciu największych OSD wyniosły ponad 12 miliardów złotych, podczas gdy jeszcze w 2020 roku było to 6,3 miliarda.
Bilansowanie i bezpieczeństwo systemu
Produkcja energii z OZE – szczególnie wiatrowej i słonecznej – jest niestabilna i trudna do przewidzenia. Z tego powodu konieczne jest utrzymywanie rezerw mocy, które w razie potrzeby mogą szybko uzupełnić braki w dostawach energii. Rezerwy te często oparte są na elektrowniach gazowych lub węglowych. W 2024 roku koszt bilansowania systemu wyniósł 4,5 miliarda złotych.
Autorzy raportu przypominają, że na Półwyspie Iberyjskim w 2024 roku aż przez 885 godzin w roku zmienność produkcji energii przekraczała 1 GW na godzinę, co ilustruje ogromne wyzwania związane z utrzymaniem stabilności systemu.
Wzrost zapotrzebowania na energię w okresach tzw. „suszy OZE” (czyli niskiej generacji z wiatru i słońca) podnosi koszty rynku mocy, który w 2024 roku pochłonął 6,1 miliarda złotych.
Systemy wsparcia i podatki
Oprócz kosztów infrastrukturalnych i bilansowania, konsumenci ponoszą też wydatki wynikające z polityki wsparcia dla źródeł niskoemisyjnych. W 2025 roku przywrócono opłatę OZE w wysokości 3,50 zł za każdą MWh zużytej energii. Co więcej, mechanizmy takie jak zielone certyfikaty czy opłaty kogeneracyjne, choć mają wspierać rozwój czystej energii, stanowią kolejne obciążenia dla odbiorców.
Im niższe są ceny rynkowe energii, tym większe muszą być dopłaty dla producentów OZE – paradoksalnie więc spadek cen na rynku może skutkować wzrostem kosztów wsparcia.
Do tego dochodzą klasyczne podatki: VAT (5,6 miliarda złotych) i akcyza (0,5 miliarda złotych), które również mają wpływ na wysokość rachunków.
Brak zależności między udziałem OZE a niższymi rachunkami
Analiza danych europejskich pokazuje, że kraje o wysokim udziale OZE lub atomu w miksie energetycznym często wcale nie oferują niższych cen dla gospodarstw domowych. Wręcz przeciwnie – w Danii (gdzie 70 procent energii pochodzi z OZE) oraz we Francji (z 65 procentowym udziałem atomu) rachunki dla odbiorców końcowych należą do jednych z wyższych.
Główną przyczyną są wysokie koszty inwestycyjne i systemowe, związane z budową nowych źródeł, modernizacją sieci, a także koniecznością utrzymywania rezerw i bezpieczeństwa energetycznego.
Polityka ochrony odbiorców w Polsce
W Polsce stosowana jest ochrona taryfowa gospodarstw domowych, dzięki której ich rachunki są średnio o 30 procent niższe niż średnia unijna. Jednak wyższe koszty są w tej sytuacji przerzucane na przemysł energochłonny. Dla porównania, w Niemczech i Francji to przemysł korzysta z dopłat i ulg, natomiast więcej płacą małe i średnie firmy oraz odbiorcy indywidualni.
Proponowane rozwiązania
Autorzy raportu przedstawiają szereg rekomendacji, które mogą pomóc ograniczyć tempo wzrostu rachunków:
- Racjonalizacja inwestycji w sieci – rozwój infrastruktury powinien odpowiadać rzeczywistym potrzebom, a nie jedynie potencjalnemu wzrostowi mocy z OZE.
- Wsparcie dla przemysłu energochłonnego – poprzez regulowane taryfy, dopłaty lub zwolnienia z opłat, aby chronić konkurencyjność polskich firm.
- Reforma systemów wsparcia OZE – zawieszenie dopłat w sytuacjach, gdy ceny energii na rynku są ujemne, co ograniczy nieefektywne subsydiowanie.
- Promocja taryf dynamicznych – zachęcanie do elastycznego zarządzania zużyciem energii, z zastrzeżeniem ryzyka zmiennych cen.
- Pełna analiza kosztów transformacji – uwzględnianie w planowaniu polityki energetycznej nie tylko cen giełdowych, lecz także kosztów systemowych.
Źródło: Centrum Strategii Rozwojowych