Nadmiar OZE w Polsce może spowodować nieopłacalność inwestycji

Fotowoltaika. Fot. Pixabay.

Za pięć lat Polska może zmierzyć się z nadmiarem energii z odnawialnych źródeł (OZE), co zagrozi opłacalnością inwestycji i może doprowadzić do upadku części firm. Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) wskazują na konieczność równowagi między OZE, magazynami energii i źródłami dyspozycyjnymi, by zapewnić stabilność systemu.

Dynamiczny rozwój odnawialnych źródeł energii (OZE) w Polsce, choć zgodny z celami klimatycznymi UE, rodzi poważne wyzwania. W 2030 roku moc zainstalowana OZE może przekroczyć 100 GW, znacznie przewyższając krajowe zapotrzebowanie na poziomie 25 GW. Nadmiar zielonej energii grozi nieopłacalnością inwestycji, upadkiem firm i destabilizacją systemu elektroenergetycznego.

Nadpodaż OZE w systemie

Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) podają, że obecnie w systemie działa ok. 34 GW mocy z OZE, głównie farm wiatrowych i fotowoltaicznych. Wydano już warunki przyłączenia dla instalacji o łącznej mocy 125,2 GW oraz dla 64,4 GW magazynów energii, co oznacza, że w 2030 roku system może być przeciążony zieloną energią.

– Nasze zapotrzebowanie wynosi ok. dwudziestu kilku GW mocy – podkreśla Konrad Purchała, wiceprezes PSE, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.

PSE zauważa, że inwestorzy składają liczne wnioski o przyłączenie, czasem po pięć w różnych lokalizacjach dla jednego projektu, co budzi wątpliwości co do realności wszystkich inwestycji. W efekcie, jeśli wszystkie planowane projekty powstaną, część z nich może okazać się nieopłacalna z powodu nadpodaży energii i niskich cen na rynku w godzinach szczytowej produkcji OZE.

Wyzwania stabilizacji systemu

Nadmiar energii z OZE, szczególnie w godzinach dziennych, zmusza PSE do wyłączania części źródeł, co staje się coraz częstsze.

– Liczba takich działań operatora lawinowo rośnie – zauważa dziennik. Stabilizacja systemu wymaga źródeł dyspozycyjnych, takich jak elektrownie gazowe czy węglowe, które mogą szybko reagować na zmiany w produkcji OZE zależnej od pogody. Jednak obecne regulacje gwarantują działanie źródeł węglowych tylko do 2028 roku, a ich przyszłość po tym terminie zależy od zgody Komisji Europejskiej.

Resorty przemysłu i klimatu pracują nad mechanizmami wsparcia dla elektrowni węglowych, które mogą pełnić rolę stabilizatorów systemu. Alternatywą są magazyny energii, które mogą gromadzić nadwyżki z OZE i oddawać je w okresach niedoboru, ale ich rozwój na wielką skalę wciąż wymaga inwestycji i czasu.

Ryzyko dla firm i inwestorów

„Rzeczpospolita” ostrzega, że nadpodaż OZE może doprowadzić do załamania rentowności inwestycji w sektorze zielonej energii. Firmy, które zainwestowały w farmy wiatrowe czy fotowoltaiczne, mogą nie osiągnąć oczekiwanych zwrotów, co w skrajnych przypadkach grozi upadłościami. Problemem jest również brak wystarczającej infrastruktury sieciowej, by w pełni wykorzystać planowaną moc OZE. PSE i operatorzy sieci dystrybucyjnych starają się rozwijać sieci, ale tempo inwestycji nie nadąża za liczbą wniosków o przyłączenie.

Polska jako pionier nowego systemu energetycznego

Dziennik wskazuje, że Polska ma szansę odegrać kluczową rolę w transformacji energetycznej UE jako pierwsza duża gospodarka, która zbuduje system oparty na wielkoskalowych OZE, magazynach energii i stabilnych źródłach, takich jak gaz, węgiel czy w przyszłości energetyka jądrowa.

Polska może przeskoczyć na nowy system energetyczny, gdzie działają nie tylko OZE, ale i wielkoskalowe magazyny oraz źródła odporne na pogodę.

Aby osiągnąć ten cel, konieczne jest zachowanie równowagi między różnymi technologiami. PSE apeluje o racjonalne planowanie inwestycji w OZE, rozwój magazynów energii i modernizację sieci przesyłowych. Kluczowe będzie także uzyskanie zgody Brukseli na wsparcie dla elektrowni węglowych po 2028 roku, co pozwoli na płynne przejście na bardziej zrównoważony miks energetyczny.

Źródło: Rzeczpospolita