Premier Donald Tusk ogłosił rekordowy budżet obronny na 2026 rok – 200 miliardów złotych, czyli około 5% PKB, to największe wydatki na wojsko w historii Polski. Decyzja, uzasadniana eskalacją wojny w Ukrainie i zagrożeniem ze strony Rosji, stawia Polskę w czołówce NATO pod względem nakładów na obronność. Rząd inwestuje w czołgi, myśliwce i systemy rakietowe, by stworzyć „armię nie do ruszenia”.
Polska planuje przeznaczyć w 2026 roku 200 miliardów złotych na obronność, co odpowiada 4,8% PKB, a według zapowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w 2025 roku wydatki osiągną nawet 5% PKB. To najwyższy poziom w historii kraju i jeden z najwyższych w NATO. W 2024 roku budżet obronny wyniósł 159 miliardów złotych (4,2% PKB), a w 2025 roku ma osiągnąć 187 miliardów złotych (4,7% PKB).
Historycznie Polska zwiększała wydatki na wojsko od 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję, kiedy przeznaczano 2% PKB. W 2022 roku, po inwazji na Ukrainę, wydatki wzrosły do 2,4%, a w 2023 roku do 3% PKB. Obecny skok do 5% PKB plasuje Polskę na czele sojuszu, wyprzedzając nawet USA (3,5% PKB) i Estonię (2,8% PKB). Środki te finansują zakupy sprzętu, rozbudowę armii i inwestycje w infrastrukturę obronną. Wzrost wydatków odzwierciedla obawy przed Rosją, szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie i agresywnej retoryki Moskwy.
„Nie deficytem, lecz armią obronimy granice”
Premier Donald Tusk, prezentując budżet na 2026 rok, podkreślił: „Nie możemy bronić polskiej granicy małym deficytem. Wojna na Ukrainie trwa i będzie trwać, dlatego nie wahamy się i będziemy zbroić Polskę, przygotowując państwo na każdą ewentualność”. Słowa te padły podczas posiedzenia rządu 28 sierpnia 2025 roku, w odpowiedzi na krytykę wysokiego deficytu budżetowego.
Tusk odniósł się do napiętej sytuacji politycznej, w tym sporu z prezydentem Andrzejem Dudą, który domagał się jeszcze większych nakładów na obronność. Premier przedstawił budżet jako „hojny”, wspierający zarówno bezpieczeństwo, jak i wzrost gospodarczy. Podkreślił, że Polska nie może pozwolić sobie na słabość militarną w obliczu rosyjskich ataków na Ukrainę. Deklaracja Tuska ma symboliczny wymiar – Polska jako państwo frontowe NATO musi pokazać determinację w obliczu rosnącego zagrożenia. Budżet obronny stał się politycznym manifestem rządu, który stawia bezpieczeństwo ponad fiskalną ostrożność.
Wojna w Ukrainie, trwająca od lutego 2022 roku, pozostaje kluczowym czynnikiem napędzającym polskie zbrojenia. Niedawny atak na Kijów, w którym zginęło 17 osób, w tym dzieci, przypomniał o brutalności rosyjskich działań. W ciągu ostatnich miesięcy Rosja nasiliła ostrzał, wykorzystując 598 dronów Shahed i 31 rakiet, w tym ataki na obiekty cywilne i siedziby unijnych instytucji w Kijowie.
Rosja zajmuje około 20% terytorium Ukrainy, a jej wojsko prowadzi intensywne bombardowania miast, powodując ponad 40 000 ofiar cywilnych i zmuszając 6,9 miliona ludzi do ucieczki z kraju. Ukraina, wspierana przez Polskę, otrzymała od 2022 roku ponad 407 miliardów dolarów pomocy, w tym 118 miliardów od USA.
Eskalacja konfliktu i brak perspektyw na szybki pokój wzmacniają obawy Polski, która graniczy z Ukrainą, Białorusią i rosyjskim obwodem kaliningradzkim. Polski rząd widzi w tym bezpośrednie zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa.
Polska doktryna obronna
Polska realizuje ambitny plan modernizacji armii, nazwany przez ekspertów „doktą Wielką Armię”. Kluczowe są wielomiliardowe kontrakty na sprzęt: 366 czołgów Abrams z USA, 180 czołgów K2 Black Panther i 672 armatohaubice K9 z Korei Południowej, a także 48 lekkich myśliwców FA-50 i systemy rakietowe Patriot. Produkcja części sprzętu, jak czołgi K2PL, rozpocznie się w Polsce w 2026 roku.
Współpraca z USA i Koreą Południową dominuje, ale Polska angażuje się też w unijne inicjatywy, takie jak wspólne szkolenie ukraińskich żołnierzy. Celem jest stworzenie armii zdolnej odstraszyć Rosję – „nie do ruszenia” dzięki liczebności (docelowo 250 000 zawodowych żołnierzy i 50 000 w obronie terytorialnej) i nowoczesnemu sprzętowi. Polska chce być „arsenałem Europy Środkowej”, dostarczając sprzęt i szkoląc siły NATO oraz Ukrainy. W Bydgoszczy powstaje centrum szkoleniowe dla ukraińskich i natowskich wojsk, a Polska planuje produkcję broni na Ukrainie.[](https://www.chathamhouse.org/2024/07/poland-could-be-europes-rising-star-defence-and-security)
Gigantyczny rachunek dla podatników
Budżet obronny w wysokości 200 miliardów złotych to ogromne obciążenie dla finansów publicznych. Dla porównania, roczne wydatki na ochronę zdrowia w 2024 roku wyniosły 190,9 miliarda złotych, a na edukację około 80 miliardów. Za 200 miliardów można by zbudować 100 nowych szpitali lub 2 000 kilometrów autostrad.
Wzrost wydatków obronnych zwiększa deficyt budżetowy, który w 2026 roku ma wynieść 6,5% PKB, w porównaniu z 6,9% w 2025 roku i początkowym celem 5,5%. Dług publiczny rośnie, a rentowność 10-letnich obligacji skarbowych osiągnęła 5,53% w sierpniu 2025 roku, co podnosi koszty finansowania.
Ekonomiści ostrzegają, że szybki wzrost długu publicznego może zagrozić stabilności finansowej, zwłaszcza jeśli prognozy wzrostu PKB (3,9% w 2026 roku) okażą się zbyt optymistyczne. Rząd argumentuje jednak, że bezpieczeństwo jest priorytetem, bez którego inne inwestycje tracą sens.
Europa wobec rosyjskiego zagrożenia
Polska, przeznaczając 5% PKB na obronność, wyprzedza większość sojuszników NATO. Średnia dla sojuszu to 2% PKB, a kraje takie jak Niemcy (2% PKB) i Francja (2,1% PKB) wciąż pozostają w tyle. Litwa planuje zwiększyć wydatki do 5–6% PKB od 2026 roku, ale inne państwa bałtyckie, jak Łotwa czy Estonia, oscylują wokół 2,5–3%.
Wysokie wydatki Polski wzmacniają jej pozycję na wschodniej flance NATO, ale budzą pytania o zrównoważenie wysiłku w sojuszu. UE szacuje, że na obronność potrzeba 500 miliardów euro w ciągu dekady, by wspierać Ukrainę i chronić Europę. Polska, jako lider w wydatkach, może domagać się większego wpływu na politykę obronną UE.
Rosja pokazuje realia
Premier Tusk, odnosząc się do wojny w Ukrainie, stwierdził: „Światowi przywódcy żyli w złudzeniach, że Rosja się zatrzyma. To ponury komentarz do ich naiwności”. Słowa te padły w kontekście rosyjskich ataków na cywilne cele w Ukrainie, które pokazują, że Putin kieruje się logiką siły, a nie negocjacji.
Rosja przeznacza na wojsko 6,2% PKB w 2025 roku (142 miliardy dolarów), a w 2026 roku planuje 5,6% PKB. Budżet ten, napędzany wysokimi cenami ropy i cięciami w innych sektorach, pozwala na kontynuację wojny w Ukrainie.
Polska, jako państwo frontowe NATO, graniczące z Białorusią i Kaliningradem, czuje się bezpośrednio zagrożona. Obawy potęguje rosyjska dezinformacja i ataki hybrydowe, takie jak sabotaż czy podpalenia, o których donoszą europejskie służby.










