Amerykańskie cła importowe, wprowadzone przez administrację Donalda Trumpa, wstrząsnęły europejskim przemysłem chemicznym, który dopiero odzyskiwał siły po kryzysie energetycznym z 2022 roku. Stawka 15% na wybrane produkty chemiczne, w połączeniu z alternatywnymi taryfami według najwyższego uprzywilejowania, zagraża konkurencyjności czwartego co do wielkości sektora eksportowego UE, wartego 655 mld euro.
Wprowadzenie ceł importowych przez administrację Donalda Trumpa w 2025 roku, obejmujących 15% taryfę na wybrane produkty chemiczne z Unii Europejskiej, wywołało niepokój w europejskim sektorze chemicznym. Branża, która generuje 655 mld euro eksportu rocznie i jest czwartym co do wielkości sektorem eksportowym UE, dopiero wychodziła z kryzysu energetycznego z 2022 roku, spowodowanego gwałtownym wzrostem cen gazu po inwazji Rosji na Ukrainę. Cła, wprowadzone jako część strategii „America First”, mają na celu wyrównanie bilansu handlowego USA, ale grożą destabilizacją unijnego przemysłu chemicznego, który zmaga się z wysokimi kosztami energii, konkurencją z Azji i spadkiem popytu.
Europejskie firmy odczuwają skutki ostrożnego zachowania klientów, którzy odkładają zamówienia w oczekiwaniu na stabilizację handlu. Organizacja branżowa Cefic ostrzega, że cła mogą prowadzić do destrukcyjnej wojny handlowej, a analitycy przewidują spadek zysków o 5% w trzecim kwartale 2025 roku. Sektor chemiczny, kluczowy dla motoryzacji, budownictwa i farmacji, stoi przed ryzykiem utraty konkurencyjności i przenoszenia produkcji poza Europę.
Co przewidują nowe ramy handlowe USA?
Administracja Donalda Trumpa wprowadziła w 2025 roku cła importowe na poziomie 15% na wybrane produkty chemiczne z UE, w tym prekursory chemiczne i komponenty dla przemysłu chemicznego, jako część szerszej polityki „wzajemnych ceł”. Zgodnie z rozporządzeniem podpisanym w kwietniu 2025 roku, towary z UE podlegają 20% taryfie, z wyjątkiem stali, aluminium, samochodów i wybranych produktów, takich jak leki czy półprzewodniki, które mają osobne stawki. Chemikalia objęto stawką 15%, z alternatywnymi taryfami według zasady najwyższego uprzywilejowania dla krajów bez specjalnych umów handlowych.
Celem ceł jest zmniejszenie deficytu handlowego USA z UE, który w 2023 roku wynosił 210 mld USD. Trump argumentuje, że unijne bariery, w tym podatek VAT, utrudniają eksport amerykańskich produktów. Komisja Europejska odpiera, że średnie cła UE na towary z USA wynoszą 0,9%, wobec 1,4% w USA, a różnice dotyczą głównie sektora rolnego.
Cła dotkną europejskich producentów prekursorów chemicznych, takich jak związki organiczne czy polimery, oraz komponentów dla farb, klejów i tworzyw sztucznych, które są kluczowe dla przemysłu motoryzacyjnego i budowlanego. W lipcu 2025 roku osiągnięto porozumienie z UE, obniżające cła na większość towarów do 15%, ale chemikalia pozostały w tej grupie taryfowej, co zwiększa koszty eksportu do USA, największego odbiorcy unijnych towarów.
Biały Dom zapowiedział, że cła pozostaną w mocy, dopóki deficyt handlowy nie zostanie zredukowany, co rodzi niepewność dla unijnych eksporterów. Negocjacje trwają, ale Trump naciska na większe zakupy amerykańskiego LNG i otwarcie rynku UE na produkty rolne, co komplikuje rozmowy.
Kryzys energetyczny 2022
Kryzys energetyczny z 2022 roku, wywołany inwazją Rosji na Ukrainę, drastycznie podniósł ceny gazu i energii w Europie, które w sierpniu 2022 roku osiągnęły rekordowe poziomy (powyżej 300 EUR/MWh). Przemysł chemiczny, intensywnie zależny od energii, stracił konkurencyjność wobec Azji i USA, gdzie koszty energii były niższe. Produkcja chemikaliów w UE spadła o 10% w 2022 roku, a firmy takie jak BASF i Lanxess zamknęły część zakładów lub zredukowały produkcję, np. BASF ograniczył moce produkcyjne amoniaku w Ludwigshafen o 30%.
Wysokie koszty energii, połączone ze spadkiem popytu w motoryzacji i budownictwie, doprowadziły do strat rzędu miliardów euro. W 2022 roku eksport chemikaliów z UE do USA spadł o 8%, a globalny udział UE w rynku chemicznym zmniejszył się z 17% w 2015 roku do 14% w 2023 roku, na korzyść Chin, które odpowiadają za 44% globalnego rynku.
Sektor zaczął wykazywać oznaki ożywienia w 2024 roku, z 9% wzrostem produkcji, dzięki stabilizacji cen energii i unijnym mechanizmom wsparcia, takim jak REPowerEU. Jednak cła Trumpa, wprowadzone w 2025 roku, zagrażają temu odbiciu, zwiększając koszty eksportu i pogłębiając niepewność.
Reakcja rynku i klientów
Cła Trumpa wywołały natychmiastową reakcję rynku chemicznego w UE. Klienci w USA, w tym w sektorach motoryzacyjnym, budowlanym i dóbr konsumpcyjnych, zaczęli odkładać zamówienia, oczekując na klarowność w negocjacjach handlowych. Według prognoz LSEG, zyski europejskich firm chemicznych w trzecim kwartale 2025 roku mogą spaść o 5%, co odzwierciedla spadek popytu i rosnące koszty. Najwięksi gracze, tacy jak BASF, Brenntag i Lanxess, są częściowo chronieni dzięki zakładom w USA, ale odczuwają presję wynikającą z ostrożności klientów. Na przykład BASF odnotował 3% spadek zamówień w USA w drugim kwartale 2025 roku, mimo wcześniejszego wzrostu w 2024 roku. Lanxess zgłosił podobne problemy, szczególnie w segmencie polimerów dla motoryzacji.
Europejskie giełdy zareagowały spadkami – indeks STOXX Chemicals stracił 4% w tygodniu po ogłoszeniu ceł w kwietniu 2025 roku. Firmy chemiczne, zależne od eksportu do USA (19,7% całkowitego eksportu UE w 2023 roku), stoją przed ryzykiem dalszego ograniczenia marż.
Zagrożenia dla konkurencyjności Europy
Europejski przemysł chemiczny boryka się z wieloma wyzwaniami, które cła Trumpa pogłębiają. Silna konkurencja z Azji, szczególnie z Chin, wynika z niższych kosztów produkcji i braku ceł na wielu rynkach. Chiny zwiększyły swój udział w globalnym rynku chemicznym do 44% w 2024 roku, podczas gdy Europa zmaga się z wysokimi kosztami energii (ok. 20% wyższymi niż w USA) i pracy.
Cła USA zwiększają koszty eksportu, co może skłonić firmy do przenoszenia produkcji do Azji lub USA, gdzie BASF i Lanxess już rozbudowują zakłady. Na przykład BASF planuje inwestycje w Teksasie, aby ominąć taryfy. Tego typu ruchy grożą utratą miejsc pracy w UE – szacuje się, że sektor chemiczny zatrudnia bezpośrednio 1,2 mln osób.
Wysokie koszty regulacyjne w UE, takie jak rozporządzenia REACH i CLP, dodatkowo obciążają producentów, wymagając inwestycji w zrównoważoną produkcję. Choć wspierają one transformację ekologiczną, ograniczają konkurencyjność wobec Azji, gdzie regulacje są mniej rygorystyczne.
Cefic i Komisja Europejska wzywają do dyplomacji zamiast eskalacji. Ursula von der Leyen zaproponowała porozumienie „zero za zero” na towary przemysłowe, ale Trump odrzucił ofertę, żądając większych zakupów amerykańskiego LNG i otwarcia rynku na produkty rolne. Eksperci sugerują, że negocjacje w ramach WTO mogą złagodzić napięcia, ale proces ten potrwa miesiące.
Globalne implikacje
Cła Trumpa mogą zmienić globalne łańcuchy dostaw chemikaliów. Przenoszenie produkcji do Azji lub USA, gdzie koszty są niższe, grozi utratą pozycji Europy jako lidera innowacji chemicznych. Chiny, z 44% udziałem w globalnym rynku, mogą przejąć część unijnego eksportu do USA.
Efekt domina dotknie branże zależne od chemikaliów. Motoryzacja, która zużywa 20% europejskich polimerów, zmaga się z 25% cłami na samochody, co ogranicza popyt na chemikalia. Budownictwo i farmacja, zależne od farb, klejów i prekursorów, również odczują spadek zamówień. Wzrost kosztów importu chemikaliów w USA może podnieść ceny produktów konsumenckich, napędzając inflację. Ursula von der Leyen ostrzegła, że cła zwiększą koszty życia dla milionów Amerykanów, szczególnie w segmencie leków i materiałów budowlanych.