W okresie od czerwca 2024 do maja 2025 roku Francja zanotowała historyczny moment: po raz pierwszy od 1945 roku liczba zgonów (651 tys.) przewyższyła liczbę urodzeń (650 tys.) – poinformował dziennik „Le Parisien”.
Po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej Francja odnotowała ujemny przyrost naturalny: w okresie od czerwca 2024 do maja 2025 roku urodziło się 650 tysięcy dzieci, podczas gdy zmarło 651 tysięcy osób – podał dziennik „Le Parisien”, powołując się na dane INSEE. To przełomowy moment, który demografowie przewidywali dopiero na 2035 rok. Historycznie Francja była liderem dzietności w Unii Europejskiej, z współczynnikiem dzietności (TFR) wynoszącym 1,84 w 2021 roku, najwyższym w regionie. Jednak w 2024 roku TFR spadł do rekordowo niskiego poziomu 1,59, co wskazuje na przyspieszający kryzys demograficzny.
Ten moment jest bezprecedensowy nie tylko ze względu na liczby, ale i symbolikę. Po II wojnie światowej Francja odbudowywała populację dzięki polityce pronatalistycznej i imigracji, stając się jednym z najdynamiczniejszych demograficznie krajów Europy. Ujemny przyrost naturalny w 2025 roku, wcześniej niż w innych krajach regionu, takich jak Niemcy czy Włochy, podważa ten obraz.
Co się stało?
Spadek liczby urodzeń i wzrost liczby zgonów to efekt splotu czynników społecznych, ekonomicznych i zdrowotnych. INSEE wskazuje, że w 2023 roku urodziło się 678 tysięcy dzieci, o 6,6% mniej niż w 2022 roku, co było już najniższym wynikiem od 1946 roku. Trend ten przyspieszył w 2024 roku, osiągając 650 tysięcy urodzeń. Główne przyczyny to:
- Zmiany społeczne i kulturowe: Młodzi Francuzi coraz później decydują się na rodzicielstwo, często po 30. roku życia, co zmniejsza liczbę dzieci na rodzinę. Zmieniają się też priorytety – kariera, podróże i samorealizacja zyskują na znaczeniu kosztem tradycyjnych modeli rodziny.
- Niepewność ekonomiczna: Wysokie koszty życia, szczególnie w miastach takich jak Paryż, oraz kryzys mieszkaniowy (ceny mieszkań wzrosły o 20% w latach 2015–2025) zniechęcają do zakładania rodzin. Bezrobocie wśród młodych (8,5% w 2024 roku) i niestabilne formy zatrudnienia dodatkowo pogłębiają problem.
- Wzrost liczby zgonów: Starzejące się społeczeństwo (20% populacji powyżej 65. roku życia w 2025 roku) zwiększa liczbę zgonów. Skutki pandemii COVID-19, w tym długotrwałe problemy zdrowotne, oraz ograniczenia w dostępie do opieki zdrowotnej (np. przepełnione szpitale w regionach wiejskich) przyczyniły się do wzrostu śmiertelności o 6,5% w porównaniu z 2022 rokiem.
- Rola imigracji: Choć migracja netto (183 tys. osób w 2023 roku) wspiera wzrost populacji, imigranci często przyjmują wzorce dzietności kraju przyjmującego, co ogranicza ich wpływ na poprawę TFR.
Dlaczego to ważne? Społeczno-ekonomiczne konsekwencje depopulacji
Ujemny przyrost naturalny ma dalekosiężne konsekwencje dla francuskiej gospodarki i społeczeństwa:
- System emerytalny pod presją: W 2025 roku na jednego emeryta przypada 1,6 osoby w wieku produkcyjnym, w porównaniu z 2,1 w 2000 roku. Spadek liczby pracujących przy wzroście liczby emerytów (prognozowany na 25% populacji w 2040 roku) grozi załamaniem systemu emerytalnego, który opiera się na bieżących składkach. Bez reform, takich jak podniesienie wieku emerytalnego lub zwiększenie składek, deficyt może osiągnąć 20 miliardów euro rocznie do 2035 roku.
- Rynek pracy i luka pokoleniowa: Mniejsza liczba urodzeń oznacza mniej pracowników w przyszłości. Już teraz sektory takie jak opieka zdrowotna, budownictwo i technologie borykają się z brakami kadrowymi. Za 20 lat luka pokoleniowa może sparaliżować kluczowe branże, szczególnie w regionach wiejskich, gdzie młodzi emigrują do miast.
- Migracja jako odpowiedź: Migracja netto (161 tys. w 2024 roku) częściowo kompensuje spadek populacji, ale nie rozwiązuje problemu starzenia się społeczeństwa. Imigranci, głównie z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, są młodsi, ale ich integracja na rynku pracy pozostaje wyzwaniem – stopa bezrobocia wśród imigrantów wynosi 12% w porównaniu z 7% wśród rodowitych Francuzów.
Depopulacja grozi stagnacją gospodarczą i osłabieniem pozycji Francji jako drugiej największej gospodarki UE. Bez działań naprawczych kraj może stracić swoją dynamikę na rzecz bardziej zaludnionych państw, takich jak Wielka Brytania, która może wyprzedzić Francję pod względem populacji w 2025 roku.
Koniec francuskiego wyjątku? Europa i spadająca dzietność
Francja przez dekady była liderem dzietności w UE, z TFR na poziomie 1,84 w 2021 roku, wyprzedzając Niemcy (1,58), Włochy (1,25) i Hiszpanię (1,19). Jednak spadek do 1,59 w 2024 roku pokazuje, że francuski wyjątek słabnie. Inne kraje regionu już wcześniej zmierzyły się z ujemnym przyrostem naturalnym: Niemcy w 1972 roku, Włochy w 1993 roku, a Hiszpania w 2018 roku. Polska, z TFR 1,33 w 2024 roku, również notuje więcej zgonów niż urodzeń od 2012 roku.
Europa Zachodnia starzeje się w szybkim tempie – średni wiek mieszkańca UE wynosi 44 lata, a w 2050 roku może osiągnąć 48 lat. Kraje takie jak Szwecja (TFR 1,66) i Irlandia (1,72) utrzymują wyższą dzietność dzięki polityce prorodzinnej, ale nawet one nie osiągają poziomu zastępowalności pokoleń (2,1).
Migracja jako ratunek?
Migracja jest często przedstawiana jako sposób na łagodzenie kryzysu demograficznego. W 2023 roku Francja przyjęła 183 tysiące migrantów netto, głównie z Afryki Północnej i subsaharyjskiej. Imigranci, z medianą wieku 28 lat, są młodsi niż rodowici Francuzi (44 lata), co wspiera rynek pracy i system emerytalny. Jednak ich wpływ na dzietność jest ograniczony – po drugim pokoleniu TFR imigrantów spada do poziomu krajowego.
Kanadyjski model imigracji, oparty na selekcji wykwalifikowanych pracowników, jest często przywoływany jako wzór, ale Francja boryka się z innymi wyzwaniami. Napięcia tożsamościowe, szczególnie w miastach takich jak Marsylia, gdzie 30% populacji ma korzenie imigranckie, podsycają nastroje antyimigracyjne. W 2024 roku Zgromadzenie Narodowe zdobyło 33% poparcia w wyborach regionalnych, wykorzystując hasła o „utracie francuskiej tożsamości”. Otwarcie granic może zwiększyć populację, ale grozi dalszą polaryzacją społeczną.
Droga środka – połączenie selektywnej imigracji z inwestycjami w integrację – mogłaby złagodzić skutki depopulacji, ale wymaga politycznego konsensusu, którego we Francji brakuje. Model kanadyjski, z rocznym limitem imigrantów na poziomie 1% populacji, mógłby być inspiracją, ale jego wdrożenie napotyka opór zarówno lewicy, jak i prawicy.
Źródło: Le Parisien