Umowa handlowa UE-USA: Premier Tusk ostrzega przed dotkliwymi stratami dla Polski

Premier Donald Tusk. Fot. Gov.
Premier Donald Tusk. Fot. Gov.

27 lipca 2025 roku w Turnberry w Szkocji prezydent USA Donald Trump i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosili historyczne porozumienie handlowe między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Umowa wprowadza 15-procentowe cła na większość unijnych towarów eksportowanych do USA, co – według premiera Donalda Tuska – może kosztować Polskę około 8 miliardów złotych.

27 lipca 2025 roku w Turnberry w Szkocji prezydent USA Donald Trump oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosili osiągnięcie porozumienia handlowego między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Umowa, określana przez Trumpa jako „największa w historii” w relacjach transatlantyckich, ustala 15-procentową stawkę celną na większość unijnych towarów eksportowanych do USA, w tym produkty z sektorów motoryzacyjnego, półprzewodnikowego i farmaceutycznego. Negocjacje, rozpoczęte w marcu 2025 roku po groźbach Trumpa wprowadzenia 50-procentowych ceł na stal i aluminium oraz 30-procentowych na pozostałe towary, zakończyły się kompromisem, który obniżył stawki, ale nie eliminuje strat dla europejskich gospodarek.

Premier Donald Tusk, komentując porozumienie na platformie X, podkreślił, że amerykańskie cła stały się faktem, a Polska może stracić około 8 miliardów złotych, choć pierwotnie szacowano straty na poziomie 15 miliardów. Umowa, która wejdzie w życie od 1 sierpnia 2025 roku na mocy rozporządzenia Trumpa, obejmuje także zobowiązania UE do zakupów amerykańskiej energii za 750 miliardów dolarów oraz inwestycji w USA na poziomie 600 miliardów dolarów.

Porozumienie handlowe UE-USA zakłada wprowadzenie 15-procentowej stawki celnej na większość unijnych towarów eksportowanych do Stanów Zjednoczonych, co stanowi kompromis wobec wcześniejszych zapowiedzi Trumpa o 30-procentowych cłach. Wyjątkiem są stal i aluminium, które pozostają objęte 50-procentową stawką celną, co szczególnie dotyka europejski przemysł ciężki. Ursula von der Leyen podkreśliła, że umowa ustala „jasny pułap” ceł, eliminując ryzyko ich dalszego zwiększania, a niektóre towary – w tym samoloty, ich części, niektóre substancje chemiczne, leki generyczne, sprzęt półprzewodnikowy, produkty rolne oraz surowce krytyczne – zostały objęte zerową stawką celną.

UE zobowiązała się do zakupu amerykańskiej energii – w tym gazu skroplonego (LNG), ropy i paliw jądrowych – za 750 miliardów dolarów w ciągu trzech lat, co oznacza roczne wydatki rzędu 250 miliardów dolarów. Dodatkowo europejskie firmy prywatne mają zainwestować w USA 600 miliardów dolarów ponad obecny poziom, co według KE jest „osiągalne” na podstawie ich planów inwestycyjnych. Trump zapowiedział także zakupy amerykańskiego sprzętu wojskowego przez UE, jednak unijne źródła dementują, że były one częścią negocjacji, wskazując na wcześniejsze zobowiązania państw członkowskich na szczycie NATO w Hadze.

Wpływ ceł na Polskę

Według wstępnych szacunków przedstawionych przez premiera Donalda Tuska, Polska może stracić około 8 miliardów złotych w wyniku wprowadzenia amerykańskich ceł, co stanowi znaczącą poprawę wobec pierwotnie grożących strat rzędu 15 miliardów. W 2024 roku Polska była dziesiątym największym unijnym eksporterem do USA, z eksportem wartym 11,6 miliarda euro, z czego niemal połowę stanowiły maszyny i urządzenia. Wprowadzenie 15-procentowych ceł może wpłynąć na konkurencyjność polskich produktów, szczególnie w sektorach motoryzacyjnym i technologicznym, które są kluczowe dla polskiego eksportu.

Eksperci wskazują na asymetryczność umowy, która faworyzuje USA, nie przewidując ceł odwetowych ze strony UE. Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, sugeruje jednak, że Polska może zyskać na wzroście eksportu do USA w sektorach objętych zerowymi cłami, takich jak sprzęt półprzewodnikowy czy produkty rolne. Niemniej, wysokie cła na stal i aluminium pozostają wyzwaniem dla polskich producentów, którzy mogą napotkać trudności na amerykańskim rynku.

Kontrowersje wokół umowy

Porozumienie handlowe wywołało mieszane reakcje w Europie. Francuski minister gospodarki określił je jako „złą umowę”, ale „najmniej złe rozwiązanie” w obliczu groźby 30-procentowych ceł. Federalny Związek Niemieckiego Przemysłu (BDI) ostrzegł, że 15-procentowe cła będą miały „znaczące negatywne reperkusje” dla niemieckiego przemysłu, szczególnie motoryzacyjnego, który w 2024 roku wyeksportował do USA samochody o wartości 38,5 miliarda euro. Węgierski premier Viktor Orban ocenił umowę jako gorszą od porozumienia USA z Wielką Brytanią, które przewiduje 10-procentowe cła.

Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego nazywa umowę „klęską UE”, wskazując na jej jednostronność i potencjalne długoterminowe konsekwencje dla europejskiej gospodarki. Z kolei Kamil Sobolewski z Pracodawców RP broni porozumienia, argumentując, że uniknięcie wojny celnej było priorytetem, a ryzyko 30-procentowych ceł byłoby katastrofalne. Analitycy EY szacują, że cła mogą zmniejszyć globalny PKB o 0,5% w 2025 roku, z USA tracącymi 0,7% PKB, a UE 0,03%.

Źródło: PAP

Podłącz się do źródła najważniejszych informacji z rynku energii i przemysłu