Amerykańskie pick-upy zabiją Europę? UE ryzykuje bezpieczeństwem

Fot. T&E.

Nowy pakt handlowy między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, podpisany 21 sierpnia 2025 roku, otwiera europejskie drogi dla amerykańskich pick-upów i SUV-ów, wywołując burzę kontrowersji. Porozumienie, zakładające wzajemne uznawanie standardów motoryzacyjnych, może obniżyć ceny pojazdów, ale budzi obawy o bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów oraz o środowisko. Organizacje takie jak Transport & Environment ostrzegają, że napływ „monster trucków”, takich jak Dodge RAM, grozi wzrostem śmiertelnych wypadków i emisji CO₂.

Pakt handlowy między UE a USA, ogłoszony 21 sierpnia 2025 roku, zawiera kluczowy zapis: obie strony „zamierzają akceptować i wzajemnie uznawać swoje standardy motoryzacyjne”. Oznacza to, że amerykańskie pojazdy, w tym pick-upy i SUV-y, mogą być sprzedawane w Europie bez konieczności spełniania rygorystycznych unijnych norm bezpieczeństwa i emisji. Celem jest uniknięcie ceł odwetowych USA, które groziły 25% taryfami na europejskie auta.

Porozumienie otwiera rynek dla popularnych w USA modeli, takich jak Dodge RAM czy Ford F-150, które dotąd napotykały bariery regulacyjne. W efekcie ceny tych pojazdów mogą spaść nawet o 6 000 euro dzięki obniżeniu ceł z 10% do 2,5%. To może zwiększyć ich popularność w Europie, szczególnie wśród fanów dużych aut.

Unijne regulacje, takie jak General Safety Regulation (GSR) z 2019 roku, wymagają od nowych pojazdów automatycznego hamowania awaryjnego (AEB), ochrony pieszych i ograniczenia ostrych krawędzi. Amerykańskie standardy są mniej rygorystyczne, co budzi obawy, że pakt osłabi te wymogi. Organizacje takie jak Europejska Federacja Cyklistów (ECF) ostrzegają, że to „zdrada” wobec bezpieczeństwa obywateli UE.

Dane alarmujące

Statystyki są nieubłagane: w USA śmiertelność pieszych na drogach jest trzykrotnie wyższa niż w UE. W 2009 roku liczby te były zbliżone, ale od tego czasu w USA odnotowano 80% wzrost zgonów pieszych, częściowo przypisywany boomowi na pick-upy i SUV-y. W Europie, dzięki rygorystycznym normom, liczba ofiar spadła o 16% od 2013 roku.

Badania, takie jak analiza belgijskiego instytutu VIAS, pokazują, że pick-upy zwiększają ryzyko poważnych obrażeń pieszych o 90% i śmiertelność o niemal 200% w porównaniu z autami osobowymi. Wysokie maski i ciężar tych pojazdów sprawiają, że są one szczególnie niebezpieczne w kolizjach. W USA, gdzie takie pojazdy dominują, odnotowano 42 795 zgonów na drogach w 2022 roku.

Wzrost popularności dużych pojazdów w USA skorelowany jest z wyższą liczbą ofiar. Eksperci obawiają się, że napływ pick-upów do Europy może odwrócić dekady postępów w bezpieczeństwie drogowym, cofając UE do poziomu ryzyka sprzed 20 lat.

Furtka dla gigantów

Indywidualne Dopuszczenie Pojazdu (IVA) to unijny mechanizm, który pozwala na rejestrację nietypowych pojazdów, takich jak auta dla osób z niepełnosprawnościami czy pojazdy służb ratunkowych, bez pełnej homologacji. System ten jest jednak nadużywany do importu amerykańskich pick-upów, które omijają rygorystyczne normy UE.

W 2023 roku przez IVA sprowadzono do Europy niemal 5 000 Dodge RAM-ów, a w 2024 roku liczba ta wzrosła do 5 200. Niemcy i Holandia odpowiadają za 99% tych rejestracji, z 69% w Niemczech i 30% w Holandii. Pojazdy te nie muszą spełniać wymogów GSR, takich jak AEB czy ochrona pieszych, co czyni je tańszymi, ale bardziej niebezpiecznymi. Luka IVA, pierwotnie przeznaczona dla niszowych pojazdów, stała się masowym kanałem importu. Komisja Europejska obiecała w lipcu 2024 roku zaostrzenie zasad IVA, ale nowy pakt handlowy stawia te plany pod znakiem zapytania.

RAM – ikona zagrożenia

Dodge RAM, flagowy model pick-upów sprowadzanych do Europy, stał się symbolem problemów z porozumieniem UE–USA. W 2024 roku sprzedano w UE 5 200 RAM-ów, co stanowi większość importowanych pick-upów. Ich emisje CO₂ wynoszą średnio 347 g/km – ponad trzykrotnie więcej niż średnia dla nowych aut osobowych w UE (106,8 g/km).

Wysokość maski RAM-a, sięgająca 130 cm, w porównaniu z 75 cm w Volkswagenie Golfie, sprawia, że dzieci i niższe osoby są praktycznie niewidoczne dla kierowcy. Badania VIAS pokazują, że w kolizji z pick-upem ryzyko śmierci pieszego lub rowerzysty jest trzykrotnie wyższe niż w przypadku zwykłego auta. Duża masa (ok. 2 600 kg) i słaba widoczność pogarszają sytuację.

RAM-y, produkowane przez Stellantis, są szczególnie popularne w Niemczech, gdzie sprzedaje je oficjalny importer AEC Europe. Ich rozmiary – niemal 6 m długości i 2 m wysokości – czynią je nieprzystosowanymi do wąskich europejskich ulic.

Nowy pakt handlowy obniża cła na amerykańskie pojazdy z 10% do 2,5%, co może zmniejszyć cenę RAM-a o około 6 000 euro. Ta obniżka, według Transport & Environment, może wywołać eksplozję sprzedaży pick-upów w UE, szczególnie wśród entuzjastów dużych aut. W 2024 roku sprowadzono już 7 000 amerykańskich pick-upów, w tym 5 200 RAM-ów.

Niższe ceny mogą sprawić, że pojazdy te staną się bardziej dostępne, ale za cenę bezpieczeństwa. Brak wymogu stosowania AEB, ochrony pieszych czy ograniczenia ostrych krawędzi w amerykańskich modelach zwiększa ryzyko wypadków. Badania wskazują, że 10 cm wyższa maska zwiększa ryzyko śmierci pieszego o 22%, a dla dzieci nawet o 81%. Krytycy ostrzegają, że Europa świadomie sprowadza zagrożenie, stawiając handel ponad życie obywateli. Porozumienie może też zniechęcić producentów do inwestowania w bezpieczniejsze technologie.

Historia w liczbach

W 2019 roku amerykańskie pick-upy, takie jak Dodge RAM, były rzadkością w Europie, z zaledwie 1 800 rejestracjami. Do 2022 roku liczba ta wzrosła do 6 800, a w 2024 roku osiągnęła 7 000, z czego 5 200 to RAM-y. Transport & Environment szacuje, że na europejskich drogach jeździ już co najmniej 25 000 RAM-ów.

Inne modele, takie jak Ford F-150, Chevrolet Silverado i GMC Sierra, również zyskują na popularności. Import F-150 wzrósł z 126 w 2019 roku do 850 w 2024 roku, Silverado z 17 do 695, a Sierra z 14 do 151. Trend ten napędza luka IVA, która pozwala omijać unijne normy.

Wzrost importu jest alarmujący – w ciągu pięciu lat liczba sprowadzanych pick-upów wzrosła ponad dwukrotnie. Jeśli pakt UE–USA wejdzie w życie, dynamika ta może przyspieszyć, szczególnie po obniżce ceł.

Co wisi na włosku?

Unijne regulacje bezpieczeństwa, wprowadzone w ramach GSR od lipca 2024 roku, wymagają od nowych pojazdów szeregu technologii, takich jak automatyczne hamowanie awaryjne (AEB), systemy ostrzegania o nieuwadze kierowcy, przypomnienia o pasach bezpieczeństwa i ograniczenie ostrych krawędzi. Te przepisy znacząco zmniejszyły liczbę ofiar na drogach. Pakt UE–USA grozi osłabieniem tych standardów poprzez uznanie amerykańskich regulacji, które nie wymagają AEB, ochrony pieszych ani systemów antykolizyjnych. W USA normy bezpieczeństwa są mniej rygorystyczne, a producenci mają większą swobodę w projektowaniu pojazdów.

Szczególnie zagrożona jest ochrona pieszych, wprowadzona w UE w 2009 roku, która wymaga niższych masek i bezpieczniejszych konstrukcji zderzaków. Amerykańskie pick-upy, z wysokimi maskami i ciężkimi nadwoziami, nie spełniają tych wymogów, co zwiększa ryzyko śmiertelnych wypadków.

Zagrożenia ekologiczne

Amerykańskie pick-upy, takie jak Dodge RAM, emitują średnio 347 g CO₂/km, trzykrotnie więcej niż przeciętne auto osobowe w UE i niemal dwukrotnie więcej niż nowe vany. Ich masowy napływ grozi podważeniem unijnych celów klimatycznych, takich jak redukcja emisji o 55% do 2030 roku i neutralność klimatyczna do 2050 roku.

Pojazdy te, sprowadzane przez IVA, nie wliczają się do unijnych limitów emisji producentów, co daje im nieuczciwą przewagę nad europejskimi markami. Wzrost sprzedaży pick-upów może spowolnić przejście na pojazdy elektryczne, kluczowe dla realizacji Zielonego Ładu.

Krytycy wskazują, że beneficjantami większego spalania będą koncerny paliwowe, które zyskają na wzroście popytu na paliwa kopalne. To stawia pod znakiem zapytania zaangażowanie UE w walkę ze zmianami klimatycznymi.

Lobbing i polityka

Porozumienie UE–USA jest wynikiem nacisków administracji prezydenta Trumpa, która zagroziła 25% cłami na europejskie auta. Amerykańscy producenci, tacy jak Stellantis (właściciel RAM) czy Ford, lobbują za otwarciem rynku UE, widząc w nim szansę na zwiększenie sprzedaży.

W Europie importerzy, szczególnie w Niemczech i Holandii, już korzystają z luki IVA, co przynosi im zyski. AEC Europe, oficjalny importer RAM-ów, oraz dealerzy Forda, którzy od 2025 roku sprzedają F-150 w salonach, aktywnie promują te pojazdy. Ich interesy wspierają liberalizację handlu. Krytycy zarzucają UE, że stawia handel ponad bezpieczeństwem obywateli. Pakt może być politycznym kompromisem, mającym ochronić europejski eksport aut, wart miliardy euro rocznie, kosztem lokalnych standardów.

Źródło: T&E