W lipcu 2025 roku Ministerstwo Cyfryzacji przedstawi analizy dotyczące wprowadzenia podatku cyfrowego w Polsce. Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiada, że projekt ustawy będzie gotowy jeszcze w tym roku, mimo sprzeciwu USA i braku prac nad tym podatkiem w Ministerstwie Finansów.
W dobie dynamicznego rozwoju gospodarki cyfrowej Polska staje przed wyzwaniem zapewnienia sprawiedliwego opodatkowania globalnych gigantów technologicznych, takich jak Google, Amazon, Meta czy Microsoft. Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski ogłosił, że w lipcu 2025 roku jego resort przedstawi szczegółowe analizy dotyczące wprowadzenia podatku cyfrowego, który ma na celu zwiększenie wpływów do budżetu państwa oraz wsparcie rodzimego sektora technologicznego. Pomysł ten budzi jednak kontrowersje – zarówno na arenie międzynarodowej, gdzie USA grożą odwetem, jak i w kraju, gdzie Ministerstwo Finansów dystansuje się od projektu.
Podatek cyfrowy to odpowiedź na problem unikania podatków przez międzynarodowe korporacje, które generują ogromne zyski w Polsce, ale dzięki optymalizacji podatkowej płacą minimalne daniny. Wprowadzenie takiego podatku wpisuje się w szerszy trend w Europie, gdzie kraje jak Francja, Wielka Brytania czy Włochy już opodatkowują big techy. W tym artykule przyjrzymy się, czym jest podatek cyfrowy, jak Polska planuje go wdrożyć, jakie mogą być jego skutki oraz jakie wyzwania stoją przed rządem w realizacji tego ambitnego planu.
Czym jest podatek cyfrowy i dlaczego Polska go potrzebuje?
Podatek cyfrowy to danina nakładana na przychody lub zyski dużych firm technologicznych, które działają na danym rynku, ale często unikają płacenia podatków proporcjonalnych do skali ich działalności. W przeciwieństwie do tradycyjnych podatków, takich jak CIT, podatek cyfrowy koncentruje się na specyfice gospodarki cyfrowej – przychodach z reklam online, sprzedaży danych użytkowników czy usług platform cyfrowych. Problem polega na tym, że firmy takie jak Google czy Meta, mimo generowania miliardów złotych przychodów w Polsce, transferują zyski do jurysdykcji o niskich stawkach podatkowych, takich jak Irlandia.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski podkreśla, że Polska stała się znaczącym rynkiem cyfrowym, co wymaga wsparcia dla krajowych firm technologicznych i startupów.
– Mamy świadomość, że na przestrzeni lat w Polsce wytworzył się wielki rynek cyfrowy. Krajowe firmy potrzebują dużego wsparcia technologicznego i finansowego, zarówno na rozwój sztucznej inteligencji, jak i szeroko pojętej technologii – powiedział Gawkowski. Jego zdaniem podatek cyfrowy to „kwestia sprawiedliwości społecznej”, ponieważ giganci technologiczni czerpią zyski z danych i aktywności polskich użytkowników, a płacą podatki niewspółmierne do tych przychodów.
Środki z podatku miałyby zostać przeznaczone na strategiczne cele, takie jak:
- Rozwój sztucznej inteligencji i centrów badawczo-rozwojowych (R&D).
- Wsparcie polskich startupów i sektora chmurowego.
- Digitalizacja administracji publicznej.
- Walka z nielegalnymi treściami w sieci.
- Wzmacnianie polskich mediów, które tracą przychody reklamowe na rzecz big techów.
Gawkowski szacuje, że wpływy z podatku mogą wynieść od 2 do 6 miliardów złotych rocznie, co mogłoby znacząco wesprzeć budżet państwa. Jednak analitycy ostrzegają, że realne wpływy mogą być niższe – około 2 miliardów złotych – i istnieje ryzyko, że firmy technologiczne przerzucą koszty na konsumentów.
Jak Polska planuje wprowadzić podatek cyfrowy?
Ministerstwo Cyfryzacji, pod kierownictwem Krzysztofa Gawkowskiego, intensywnie pracuje nad modelem podatku cyfrowego. W lipcu 2025 roku resort przedstawi analizy dotyczące jego wprowadzenia, a projekt ustawy ma być gotowy jeszcze w tym roku. Gawkowski zapowiedział, że Polska pójdzie śladem krajów takich jak Francja czy Austria, które wprowadziły własne podatki cyfrowe, zamiast czekać na ogólnoeuropejskie regulacje.
– Nigdy nie ufałem, że Europa to doprowadzi do finału, dlatego chcę iść drogą taką, jak poszli Francuzi czy Austriacy – wewnętrznego naszego podatku – stwierdził wicepremier.
Kluczowe założenia projektu:
- Rozważana jest stawka od 3 do 6% przychodów generowanych w Polsce, choć niektóre źródła wskazują na możliwość sięgnięcia nawet 7%, wzorem Węgier.
- Podatek ma objąć duże korporacje technologiczne, takie jak Google, Amazon, Meta, Microsoft czy Apple, które osiągają globalne przychody powyżej 750 milionów euro, z czego część (np. 25 milionów euro, jak we Francji) pochodzi z polskiego rynku.
- Przychody z reklam online, sprzedaży danych użytkowników oraz usług platform cyfrowych (np. media społecznościowe, streaming).
- Analizy zostaną zaprezentowane w lipcu 2025 roku, a projekt ustawy trafi do konsultacji publicznych w trzecim kwartale 2025 roku, z planowanym wejściem w życie od 1 stycznia 2026 roku.
Resort cyfryzacji prowadzi już konsultacje z organizacjami społecznymi (np. Fundacja Instrat, Panoptykon) oraz przedstawicielami biznesu, zarówno zwolennikami, jak i przeciwnikami podatku. Gawkowski podkreśla, że celem jest wypracowanie modelu, który będzie sprawiedliwy i nie obciąży nadmiernie polskich konsumentów.
Kontrowersje wokół podatku
Pomysł wprowadzenia podatku cyfrowego w Polsce wywołał intensywną debatę zarówno na szczeblu krajowym, jak i międzynarodowym. Kluczowym punktem spornym okazały się reakcje Stanów Zjednoczonych, które postrzegają ten instrument fiskalny jako uderzenie w interesy amerykańskich gigantów technologicznych. W marcu 2025 roku Tom Rose, nominowany przez prezydenta Donalda Trumpa na ambasadora USA w Polsce, skomentował sytuację na platformie X (dawniej Twitter), pisząc: „To niezbyt mądre! Autodestrukcyjny podatek, który zaszkodzi tylko Polsce i jej relacjom z USA. Prezydent Trump również odpowie odwetem, jak i powinien zrobić. Odwołajcie podatek, aby uniknąć konsekwencji!”.
W odpowiedzi na te naciski, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski stanowczo odrzucił możliwość wycofania się z projektu. Podkreślił, że Polska nie jest i nie zamierza być lennikiem żadnego państwa, niezależnie od jego potęgi, oraz że ma pełne prawo do samodzielnego kształtowania swoich przepisów podatkowych. W jego ocenie podatek cyfrowy jest „naturalnym” i sprawiedliwym krokiem w kierunku zrównoważonego opodatkowania firm technologicznych, które generują znaczne przychody na rynku krajowym.
Warto przypomnieć, że podobne napięcia wystąpiły już wcześniej w relacjach transatlantyckich. W 2019 roku, po wprowadzeniu przez Francję 3-procentowego podatku cyfrowego, ówczesny prezydent Donald Trump zagroził nałożeniem ceł odwetowych na francuskie wina. Polska – jako kraj o znacznie mniejszym eksporcie do USA niż Francja – teoretycznie jest mniej narażona na dotkliwe sankcje handlowe, jednak ryzyko pogorszenia relacji dyplomatycznych i gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi pozostaje realne.
Tymczasem strona polska nie wykazuje chęci wycofania się z prac nad projektem. Ministerstwo Cyfryzacji zapowiedziało, że projekt ustawy w sprawie podatku cyfrowego zostanie oficjalnie przedstawiony rządowi jeszcze w 2025 roku.
Sprzeciw Ministerstwa Finansów
W kraju projekt budzi kontrowersje w samym rządzie. Minister finansów Andrzej Domański wyraźnie zdystansował się od pomysłu, podkreślając, że „w Polsce politykę podatkową kształtuje Ministerstwo Finansów” i że jego resort nie prowadzi prac nad podatkiem cyfrowym. To wskazuje na brak spójności w rządzie, co może utrudnić realizację projektu. Premier Donald Tusk również zachowuje ostrożność, stwierdzając: „Na razie w rządzie nie ma pracy nad takim projektem, ale premier Gawkowski przygotowuje ewentualne projekty”.
Napięcia między Ministerstwem Cyfryzacji a Finansów wynikają z różnic w kompetencjach. Resort finansów uważa, że podatki to jego domena, podczas gdy Gawkowski argumentuje, że cyfryzacja wymaga nowych źródeł finansowania, a jego ministerstwo jest najlepiej przygotowane do rozmów z big techami.
Opinie ekspertów i biznesu
Eksperci są podzieleni. Z jednej strony, organizacje takie jak Związek Pracodawców Wydawców Cyfrowych popierają podatek, pod warunkiem że środki zostaną przeznaczone na konkretne cele, np. wsparcie mediów czy startupów. Z drugiej strony, analitycy z Forum Obywatelskiego Rozwoju ostrzegają, że firmy technologiczne mogą przerzucić koszty na konsumentów, podnosząc ceny usług, co odczują polscy użytkownicy. Przykłady z innych krajów, takich jak Francja czy Włochy, pokazują, że takie ryzyko istnieje, choć Ministerstwo Cyfryzacji twierdzi, że można je zminimalizować poprzez odpowiednią konstrukcję przepisów.
Wyzwania i perspektywy wdrożenia
Wprowadzenie podatku cyfrowego w Polsce wiąże się z szeregiem istotnych wyzwań, zarówno na poziomie międzynarodowym, jak i krajowym.
Po pierwsze, Polska mierzy się z silnymi naciskami ze strony Stanów Zjednoczonych. Groźby odwetu, formułowane przez przedstawicieli administracji prezydenta Donalda Trumpa, mogą wpłynąć na relacje handlowe między oboma państwami. Jednocześnie warto zauważyć, że Polska, jako jeden z liderów NATO pod względem wydatków na obronność, utrzymuje silną pozycję negocjacyjną w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, co może ograniczać skuteczność tych nacisków.
Drugim wyzwaniem jest brak spójności wewnątrz rządu w kwestii kompetencji do prowadzenia prac nad podatkiem cyfrowym. Między Ministerstwem Cyfryzacji a Ministerstwem Finansów występują wyraźne rozbieżności, które mogą opóźniać proces legislacyjny. Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski konsekwentnie podkreśla, że to jego resort jest najbardziej odpowiedni do koordynowania konsultacji społecznych i eksperckich w tej sprawie. Niemniej jednak bez aktywnego wsparcia ze strony premiera oraz resortu finansów projekt może napotkać trudności proceduralne i polityczne.
Kolejnym zagrożeniem jest potencjalny negatywny wpływ podatku na konsumentów. Eksperci wskazują, że globalne firmy technologiczne mogą próbować przerzucić ciężar nowej daniny na użytkowników, podnosząc ceny usług cyfrowych. Ministerstwo Cyfryzacji deklaruje, że ryzyko to można ograniczyć poprzez odpowiednie zapisy ustawowe, ale wymaga to bardzo starannego zaprojektowania mechanizmu podatkowego, który nie uderzy w użytkowników końcowych.
Czwartym problemem są opóźnienia na poziomie unijnym. Komisja Europejska ostatecznie wycofała się z planów wprowadzenia wspólnego, ogólnoeuropejskiego podatku cyfrowego na lata 2021–2027. W efekcie Polska została zmuszona do samodzielnego działania, co z jednej strony daje większą swobodę legislacyjną, ale z drugiej – pozbawia projekt ochrony wynikającej z jednolitego frontu Unii Europejskiej.
Pomimo tych licznych trudności, minister Krzysztof Gawkowski pozostaje zdeterminowany do kontynuowania prac nad ustawą. W wywiadzie dla „Super Expressu” zapewnił, że „Polska o podatku cyfrowym będzie mówiła i tę sprawę będzie realizowała”. Resort cyfryzacji planuje rozszerzenie konsultacji społecznych, zapraszając do stołu zarówno zwolenników, jak i przeciwników nowej daniny, w celu wypracowania możliwie kompromisowego i dobrze przemyślanego rozwiązania legislacyjnego.
Jak przygotować się na podatek cyfrowy?
Dla polskich konsumentów podatek cyfrowy może oznaczać wyższe ceny usług cyfrowych, takich jak subskrypcje platform streamingowych czy reklamy online. Warto śledzić rozwój sytuacji i być przygotowanym na zmiany w kosztach korzystania z usług big techów.
Dla przedsiębiorców, szczególnie z sektora technologicznego, kluczowe będzie:
- Monitorowanie konsultacji publicznych, które ruszą w trzecim kwartale 2025 roku.
- Zaangażowanie w dialog z Ministerstwem Cyfryzacji, aby wpłynąć na kształt przepisów.
- Przygotowanie się na potencjalny wzrost kosztów współpracy z globalnymi platformami, które mogą przerzucić podatek na partnerów biznesowych.