Premier Donald Tusk zapowiedział ambitną reformę systemu podatkowego, która ma uczynić Polskę krajem o jednym z najprostszych systemów prowadzenia biznesu. Porównując nadregulację do „hydry”, Tusk zobowiązał ministrów do przygotowania pakietów deregulacyjnych, by zmniejszyć biurokratyczny ciężar dla przedsiębiorców i obywateli.
Podczas konferencji przed posiedzeniem rządu, premier Donald Tusk ogłosił rozpoczęcie ambitnego procesu uproszczenia systemu podatkowego w Polsce, określając go jako jedno z kluczowych zadań swojego gabinetu. „Róbmy rzeczy niemożliwe” – apelował do ministrów, wskazując, że Polska nie może dłużej znajdować się wśród państw o najbardziej skomplikowanych regulacjach podatkowych i biznesowych. Jak podkreślił, celem jest stworzenie przyjaznego środowiska dla przedsiębiorców, które zwiększy konkurencyjność polskiej gospodarki. Obrazowo porównując nadregulację do „hydry”, Tusk zapowiedział walkę z biurokratyczną mentalnością i większy nadzór nad procesami legislacyjnymi.
Premier Donald Tusk, przemawiając przed pierwszym posiedzeniem rządu po rekonstrukcji, jasno określił priorytet: uproszczenie systemu podatkowego, który od lat jest zmorą przedsiębiorców i obywateli. „Chciałbym, żeby Polska była jednym z państw z najprostszym systemem podatkowym – na tyle, na ile to możliwe” – powiedział Tusk, przyznając jednocześnie, że zadanie to jest ambitne i dotychczas nikomu nie udało się go w pełni zrealizować. Jak podkreślił, obecny system, pełen wyjątków, nadregulacji i niejasnych procedur, stanowi poważne obciążenie dla konkurencyjności polskiej gospodarki. Złożoność prawa podatkowego odstrasza inwestorów, zwiększa koszty prowadzenia działalności gospodarczej i generuje frustrację wśród księgowych oraz przedsiębiorców.
Zapowiedź premiera wpisuje się w szerszy kontekst działań deregulacyjnych, rozpoczętych wiosną 2025 roku. Pierwszy etap deregulacji, obejmujący m.in. uproszczenie procedur rejestracji firm i wprowadzenie kasowego PIT dla małych przedsiębiorstw, przyniósł ograniczone efekty, ale pokazał determinację rządu w walce z biurokracją. Teraz Tusk zapowiada drugi, bardziej ambitny etap, w którym kluczową rolę odegra reforma podatkowa. Choć szczegóły zmian pozostają na razie nieznane, premier wskazał, że reforma ma objąć zarówno podatki dochodowe, jak i procedury administracyjne, takie jak rozliczenia VAT czy sprawozdawczość. Celem jest stworzenie systemu, który będzie przejrzysty, przewidywalny i przyjazny dla biznesu.
Deregulacja to zadanie dla wszystkich resortów
Donald Tusk podkreślił, że uproszczenie systemu podatkowego i ograniczenie biurokracji to zadanie nie tylko dla Ministerstwa Finansów, ale dla wszystkich resortów.
– Każda z pań i panów ministrów ma przygotować kolejny pakiet deregulacyjny i pilnować, żeby nie pojawiały się nowe, jeszcze bardziej skomplikowane przepisy”– powiedział premier, zwracając uwagę na konieczność zmiany podejścia urzędników do legislacji. Jak zaznaczył, proces deregulacji wymaga współpracy z partnerami społecznymi, takimi jak organizacje przedsiębiorców, związki zawodowe czy izby gospodarcze, które od lat apelują o uproszczenie prawa.
Tusk zobowiązał ministrów do aktywnego monitorowania działań swoich resortów, by zapobiegać powstawaniu nowych regulacji, które mogłyby komplikować życie przedsiębiorcom. W tym kontekście premier wspomniał o wprowadzonej w maju 2025 roku ustawie o domniemaniu niewinności podatnika, która zmienia podejście fiskusa w sporach z podatnikami. Zgodnie z nią to urząd skarbowy musi teraz udowodnić winę podatnika, a nie odwrotnie, co stanowi istotny krok w kierunku ochrony przedsiębiorców przed nadużyciami administracji. Tusk wyraził nadzieję, że podobne zmiany w mentalności urzędników będą widoczne w całym procesie deregulacyjnym.
„Hydra przepisów” kontra nowa filozofia zarządzania
Jednym z najmocniejszych punktów wystąpienia premiera było porównanie nadregulacji do „hydry” – mitologicznego potwora, który na miejsce jednej odciętej głowy odrastał dwie nowe.
– Biurokracja czy taka nagła regulacja to jest jak hydra. My się tutaj wspólnie staramy o mniej przepisów i mniej ograniczeń, a później równocześnie ta machina biurokratyczna wytwarza kolejne nowe przepisy – mówił Tusk, wskazując na konieczność zmiany filozofii zarządzania w administracji publicznej. Jak podkreślił, problemem nie są tylko istniejące regulacje, ale także mentalność urzędników, którzy często generują nowe przepisy, by uzasadnić swoje działania.
Walka z „hydrą” biurokracji wymaga, według premiera, większego nadzoru nad procesami legislacyjnymi wewnątrz ministerstw. Tusk zaapelował do ministrów, by byli „wyjątkowo wyczuleni” na powstawanie nowych regulacji i aktywnie przeciwdziałali nadmiernej biurokracji. W tym kontekście premier wspomniał o planach przeniesienia deregulacyjnej agendy na poziom unijny, gdzie Polska, kończąc rotacyjną prezydencję w UE w czerwcu 2025 roku, zamierza poruszyć temat uproszczenia prawa dla przedsiębiorców w całej Europie. Tusk wyraził nadzieję, że te działania uczynią maj 2025 roku symbolicznym miesiącem przełomu w walce z biurokracją.
Polska bardziej przyjazna biznesowi?
Zapowiedzi premiera Tuska to istotny sygnał dla przedsiębiorców, księgowych i inwestorów, którzy od lat zmagają się z zawiłościami polskiego systemu podatkowego. Jeśli reforma się powiedzie, może przynieść realne korzyści: uproszczenie rozliczeń podatkowych, zmniejszenie liczby obowiązków sprawozdawczych, większą przewidywalność prawa i niższe koszty administracyjne dla firm.
Potencjalne uproszczenie systemu podatkowego mogłoby zwiększyć atrakcyjność inwestycyjną Polski, szczególnie w kontekście globalnej konkurencji o kapitał. Jednak sukces reformy zależy od konkretnych działań legislacyjnych, tempa ich wprowadzania i skuteczności w ograniczaniu biurokracji. Wśród możliwych kierunków zmian eksperci wskazują na ujednolicenie stawek podatkowych, uproszczenie procedur VAT, zmniejszenie liczby ulg i wyjątków w systemie PIT oraz dalsze rozwijanie cyfrowych narzędzi, takich jak e-faktury czy system KSeF, które mogą ułatwić rozliczenia.
Czy Tusk przełamie cykl obietnic?
Mimo optymistycznych zapowiedzi premiera, reforma systemu podatkowego napotyka poważne wyzwania. Po pierwsze, skomplikowana struktura obecnego systemu, pełna ulg, wyjątków i nadregulacji, wymaga gruntownej przebudowy, co jest procesem czasochłonnym i politycznie ryzykownym. Po drugie, rząd musi zmierzyć się z presją budżetową – rekordowy deficyt budżetowy na 2025 rok, szacowany na 298 miliardów złotych, ogranicza przestrzeń na obniżki podatków czy kosztowne zmiany systemowe. Po trzecie, biurokracja, którą Tusk nazywa „hydrą”, jest głęboko zakorzeniona w administracji publicznej, a zmiana mentalności urzędników wymaga lat.
Sceptycyzm budzi także historia niezrealizowanych obietnic podatkowych. Jak zauważa redakcja, podobne deklaracje padały już za rządów Jerzego Buzka, Leszka Millera czy Prawa i Sprawiedliwości, które wprowadziło Polski Ład, reklamowany jako uproszczenie systemu, a w praktyce generujący chaos. W 2022 roku Tusk zapowiadał jednolitą daninę, łączącą PIT, ZUS i NFZ, co miało uprościć rozliczenia, ale pomysł ten nie doczekał się realizacji. W 2023 roku Koalicja Obywatelska obiecywała podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych, co również nie znalazło odzwierciedlenia w budżecie na 2025 rok, jak przyznał minister finansów Andrzej Domański. Te przykłady budzą obawy, że obecne zapowiedzi mogą pozostać w sferze deklaracji.
Źródło: DGP / Business Insider / Interia