Polski przemysł w cieniu kryzysu. Czy lipiec zwiastuje koniec recesji?

Fot. Unsplash.

Polski przemysł wciąż zmaga się z recesją, ale lipcowy wskaźnik PMI, który wzrósł z 44,8 do 45,9, daje nadzieję na spowolnienie spadków. Choć sektor nadal kurczy się poniżej progu 50 punktów, tempo pogorszenia maleje, a firmy zaczynają dostrzegać światełko w tunelu.

W lipcu 2025 roku wskaźnik PMI (Purchasing Managers’ Index) dla polskiego sektora przemysłowego wzrósł z 44,8 do 45,9 punktu, notując pierwszą poprawę od kilku miesięcy. Choć wartość poniżej 50 punktów wciąż wskazuje na kurczenie się sektora, tempo spadków jest najwolniejsze od początku roku. Dane S&P Global, które monitorują kondycję przemysłu, sugerują, że najgorsze może być za nami. Spadki produkcji i nowych zamówień wyhamowują, a wśród przedsiębiorców rośnie ostrożny optymizm co do przyszłości.

Wskaźnik PMI, czyli Purchasing Managers’ Index, to kluczowy barometr kondycji sektora przemysłowego, opracowywany na podstawie ankiet wśród menedżerów zakupów w ponad 300 polskich firmach. Uwzględnia pięć subindeksów: nowe zamówienia, produkcję, zatrudnienie, czas dostaw i zapasy. Wartość powyżej 50 punktów oznacza wzrost aktywności gospodarczej, poniżej – spadek, a wartość bliska 50 wskazuje na stabilizację. PMI jest publikowany co miesiąc przez S&P Global i opiera się na odpowiedziach dotyczących zmian w porównaniu z poprzednim miesiącem, co czyni go wskaźnikiem wyprzedzającym dla produkcji przemysłowej.

PMI jest śledzony przez inwestorów, rządy i ekonomistów, ponieważ dostarcza szybkich i wiarygodnych informacji o stanie gospodarki. W odróżnieniu od danych GUS, które wymagają czasu na zebranie, PMI oferuje niemal natychmiastowy obraz trendów. Wpływa na decyzje dotyczące polityki monetarnej, inwestycji czy strategii biznesowych. Jak zauważa Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego, „PMI to miękki wskaźnik, ale jego siła tkwi w zdolności do wskazywania, dokąd zmierza gospodarka”.

Czwarty miesiąc spadków

Polski przemysł nadal boryka się ze spadkiem nowych zamówień, który trwa czwarty miesiąc z rzędu. W lipcu 2025 roku, choć tempo spadku wyhamowało w porównaniu z czerwcem, sytuacja pozostaje trudna. Szczególnie dotkliwy jest spadek zamówień eksportowych, które osiągnęły najniższy poziom od sierpnia 2023 roku. Głównym problemem jest osłabienie popytu zagranicznego, zwłaszcza na rynku niemieckim, który odpowiada za ponad 27% polskiego eksportu. Niemcy, zmagające się z własną recesją przemysłową (PMI na poziomie 43,2 w lipcu), ograniczają zakupy, co odbija się na polskich producentach.

Zamówienia krajowe również maleją, choć wolniej niż eksportowe, co częściowo amortyzuje spadek ogólnego popytu. Przedsiębiorcy w ankietach S&P Global wskazują na niestabilność rynkową, wysoką inflację i rosnące koszty jako główne bariery. „Słaby popyt zagraniczny, szczególnie z Niemiec, to nasz największy problem” – komentują ekonomiści PKO BP. Spadek zamówień zmusza firmy do ograniczania produkcji i cięć kosztów, co pogłębia trudności sektora.

Jak radzą sobie firmy?

Produkcja w polskim przemyśle spada trzeci miesiąc z rzędu, ale w lipcu 2025 roku tempo tego spadku było wolniejsze niż w czerwcu. To pozytywny sygnał, choć wciąż daleki od optymizmu. Firmy ograniczają aktywność w odpowiedzi na malejące zamówienia, co prowadzi do redukcji zapasów środków produkcji – w lipcu zapasy malały czwarty miesiąc z rzędu. Paradoksalnie, mimo spadku popytu, czasy dostaw wydłużyły się najbardziej od października 2023 roku, co wskazuje na problemy w łańcuchach dostaw, m.in. z powodu konkurencji z Azji i nowych ceł.

Zatrudnienie w sektorze przemysłowym również maleje – lipiec był piątym miesiącem z rzędu, gdy firmy redukowały etaty. Tempo zwolnień jest jednak wolniejsze niż w maju czy czerwcu, co może sugerować ostrożne dostosowywanie się do trudnych warunków. Przedsiębiorstwa tną również zakupy środków produkcji, co w lipcu było najszybsze od października 2023 roku, odzwierciedlając strategię minimalizacji kosztów w obliczu niepewności. Pomimo tych trudności, niektóre firmy zaczynają dostrzegać oznaki poprawy, szczególnie w dostępie do surowców, co może wspierać przyszłe odbicie.

Gdzie jesteśmy na tle Europy?

Polski przemysł w lipcu 2025 roku pozostaje w tyle za Europą. Wskaźnik PMI dla Polski (45,9) jest znacznie niższy niż średnia dla strefy euro (49,8), która zbliża się do progu ekspansji. Kraje takie jak Hiszpania (53,1) czy Włochy (50,4) notują wyraźne odbicie, podczas gdy Polska i Niemcy wciąż zmagają się z dekoniunkturą. Różnica między polskim a niemieckim PMI (43,2) jest jedną z największych od 2012 roku, co podkreśla zależność Polski od niemieckiego rynku eksportowego.

Główne przyczyny słabości polskiego przemysłu to zewnętrzne uwarunkowania, takie jak recesja w Niemczech, nowe cła amerykańskie i konkurencja z Azji, oraz wewnętrzne wyzwania, w tym wysoka inflacja i koszty energii. Dane GUS wskazują, że produkcja przemysłowa w czerwcu 2025 roku spadła o 0,1% rok do roku, wbrew prognozom wzrostu o 1,4%, co potwierdza trudną sytuację. W Europie Zachodniej, mimo lepszych odczytów PMI, optymizm jest ograniczony przez globalne napięcia handlowe i niepewność geopolityczną. Polska, z wysokim udziałem przemysłu w PKB (około 25%), odczuwa te problemy szczególnie mocno.

Poprawa nastrojów wśród firm

Mimo trudnej sytuacji, lipcowy PMI przynosi oznaki nadziei. Wskaźnik przyszłej produkcji, odzwierciedlający prognozy na najbliższe 12 miesięcy, wzrósł gwałtownie – 30% firm spodziewa się wzrostu produkcji, w porównaniu z 24% w czerwcu. To najwyższy poziom optymizmu od początku 2025 roku, choć wciąż poniżej długoterminowej średniej. Przedsiębiorcy wiążą nadzieje z nowymi rynkami zbytu, inwestycjami w technologie i poprawą dostępności surowców.

Ten ostrożny optymizm kontrastuje z trudną rzeczywistością – spadek zamówień i produkcji wciąż trwa, a prognozy są obciążone niepewnością. Niemniej, wzrost oczekiwań może sygnalizować, że firmy przygotowują się na lepsze czasy, inwestując w nowe projekty i dostosowując się do zmieniających się warunków.

Od Azji po USA

Polski przemysł stoi przed poważnymi wyzwaniami. Nowe cła amerykańskie, wprowadzone w 2025 roku, podnoszą efektywną stawkę celną w USA o 14 punktów procentowych, co ogranicza eksport polskich towarów. Równolegle rośnie konkurencja z Azji, szczególnie z Chin, które zalewają Europę tanimi produktami. Polski eksport, zwłaszcza do Niemiec, cierpi z powodu słabego popytu i wysokich kosztów transportu.

Dodatkowym problemem jest presja cenowa. Firmy zmuszone są obniżać ceny wyrobów gotowych, by utrzymać konkurencyjność, mimo rosnących kosztów energii i surowców. W lipcu 2025 roku presja inflacyjna była stłumiona, ale wydłużające się czasy dostaw sugerują dalsze trudności w łańcuchach dostaw. Globalne napięcia handlowe, wywołane m.in. polityką Donalda Trumpa, dodatkowo komplikują sytuację.

Źródło: S&P Global