Holenderski system transportu publicznego (openbaar vervoer albo OV), niegdyś uznawany za jeden z najbardziej efektywnych i dostępnych w Europie, stoi obecnie w obliczu poważnego kryzysu.
Planowane cięcia budżetowe na poziomie 335 milionów euro rocznie, rosnące ceny biletów oraz ograniczenia w dostępności usług zagrażają jego funkcjonowaniu. W odpowiedzi na te wyzwania, społeczeństwo i organizacje pasażerskie podejmują działania mające na celu ochronę i poprawę jakości transportu publicznego w kraju.
Planowane cięcia budżetowe i ich konsekwencje
Rząd holenderski ogłosił plan redukcji wydatków na transport publiczny o 335 milionów euro rocznie, począwszy od 2026 roku. Cięcia te obejmują m.in.:
- 225 milionów euro na karty OV dla studentów (ci mogą korzystać z OV za darmo)
- 110 milionów euro na transport w dużych miastach, takich jak Amsterdam, Rotterdam i Haga.
Organizacja branżowa OV-NL ostrzega, że bez dodatkowych inwestycji, te cięcia mogą prowadzić do dalszej degradacji usług transportowych. Przewodnicząca OV-NL, Hatte van der Woude, zauważa, że w ostatnich latach zlikwidowano już 10 procent linii i przystanków, a ceny biletów wzrosły, co negatywnie wpływa na dostępność transportu dla mieszkańców.
Regionalne skutki cięć budżetowych
W prowincjach takich jak Drenthe, Groningen czy Zelandia (w tych trzech prowincjach mieszka ok. 1,5 miliona osób), organizacja pasażerska Rover przedstawiła trzy scenariusze oszczędnościowe, które obejmują:
- Całkowite zawieszenie kursów autobusów w niedziele oraz likwidację części autobusów w godzinach szczytu.
- Ograniczenie liczby kursów w weekendy o połowę.
- Zakończenie kursów autobusów o godzinie 19:00 w dni powszednie.
Rover apeluje do społeczeństwa o podpisanie petycji przeciwko cięciom, podkreślając, że takie działania cofają kraj w rozwoju i zagrażają celom klimatycznym oraz dostępności transportu.
Propozycje ulg dla osób o niskich dochodach
Były minister Infrastruktury i gospodarki wodnej Barry Madlener i były sekretarz stanu ds. transportu publicznego i środowiska Chris Jansen (obaj z PVV) przedstawili plan wprowadzenia ogólnokrajowej karty transportowej dla około 900 tysięcy gospodarstw domowych żyjących na lub tuż powyżej minimum socjalnego. Karta miałaby obejmować przejazdy pociągami, autobusami, tramwajami i metrem poza godzinami szczytu. Finansowanie miałoby pochodzić z funduszu klimatycznego (157,5 miliona euro) oraz Europejskiego Funduszu Społecznego na rzecz Klimatu (152,5 miliona euro).
Choć inicjatywa spotkała się z uznaniem, organizacja branżowa OV-NL ostrzega, że bez dodatkowych inwestycji karta nie rozwiąże głębokich problemów sektora.
Debata o bezpłatnym transporcie publicznym
9 kwietnia 2025 roku odbyła się debata w Drugiej Izbie Parlamentu (Tweede Kamer) na temat obywatelskiej inicjatywy „Publiczny, dostępny i bezpłatny transport publiczny”, popartej przez ponad 58 tysięcy obywateli. Inicjatorzy z organizacji DeGoedeZaak postulowali nacjonalizację transportu publicznego i jego bezpłatność.
Mimo sympatii dla idei, większość partii parlamentarnych oraz sekretarz stanu Jansen uznali propozycję za zbyt kosztowną, szacując jej roczny koszt na około 4 miliardy euro. Niektóre partie, jak Partia Socjalistyczna (SP) i Zielona Lewica-Partia Pracy (GroenLinks-PvdA), opowiedziały się za stopniowym wprowadzeniem bezpłatnego transportu w ciągu pięciu lat. Na ten moment pomysł został odrzucony podczas sesji plenarnej.
Społeczne i środowiskowe implikacje
Dostępny i przystępny cenowo transport publiczny jest kluczowy dla spójności społecznej i realizacji celów klimatycznych. Ograniczenia w dostępności usług transportowych mogą prowadzić do wykluczenia społecznego, zwłaszcza wśród osób o niskich dochodach, seniorów i osób z niepełnosprawnościami.
Ponadto, zmniejszenie dostępności transportu publicznego może skłonić więcej osób do korzystania z samochodów prywatnych, co z kolei prowadzi do zwiększenia emisji CO2 i pogorszenia jakości powietrza.
Braki kadrowe
Kryzys w holenderskim transporcie publicznym pogłębia się z powodu poważnego niedoboru kierowców autobusów. Według prognoz, do 2030 roku Holandii może brakować od 20 tysięcy do 22 tysięcy kierowców, co stanowi około 55 procent obecnego zatrudnienia w tym sektorze.
Aby zaradzić tej sytuacji, przewoźnicy coraz częściej zatrudniają kierowców z zagranicy, którzy nie mówią po niderlandzku. Na przykład, prowincja Limburgia zezwoliła firmie Arriva na zatrudnianie kierowców z Chorwacji, a w Eindhoven agencja pracy Allroad sprowadza kierowców z Filipin.
Podobne działania podejmuje GVB w Amsterdamie, oferując zagranicznym kierowcom kursy języka niderlandzkiego w ramach szkolenia. W tych wyjątkowych sytuacjach kierowcy i motorniczy w momencie zatrudnienia muszą znać język angielski.
Choć te inicjatywy pomagają w krótkoterminowym rozwiązaniu problemu, pojawiają się obawy dotyczące bezpieczeństwa i komunikacji z pasażerami. Dla kontrastu, przewoźnicy w Belgii, jak flamandzki De Lijn, odmawiają zatrudniania kierowców nieposługujących niderlandzkim. Takie samo stanowisko utrzymuje brukselski MIVB-STIB (tutaj trzeba znać oba języki stolicy Belgii: niderlandzki i francuski) oraz waloński TEC (francuski), wszystkie spółki powołują się na bariery językowe.
Aby skutecznie rozwiązać problem niedoboru kierowców, eksperci sugerują poprawę warunków pracy, w tym elastyczne harmonogramy i lepsze wynagrodzenia, aby przyciągnąć lokalnych pracowników.
Czy Holendrów czeka wykluczenie transportowe?
Holenderski transport publiczny stoi w obliczu poważnych wyzwań. Planowane cięcia budżetowe, rosnące ceny biletów i ograniczenia w dostępności usług zagrażają jego funkcjonowaniu. Propozycje ulg dla osób o niskich dochodach są krokiem w dobrą stronę, ale bez szeroko zakrojonych reform i inwestycji mogą okazać się niewystarczające.
Organizacje pasażerskie i społeczne apelują o przemyślenie polityki transportowej, podkreślając, że dostępny i przystępny cenowo transport publiczny jest kluczowy dla spójności społecznej i realizacji celów klimatycznych.