Od stycznia 2026 roku w Polsce kończy się mrożenie cen prądu, które obowiązywało od 2022 roku, a zamiast dopłat państwowych wchodzą taryfy dynamiczne, programy wspierające OZE i narzędzia do świadomego zarządzania zużyciem energii, pozwalające gospodarstwom domowym obniżać rachunki i oszczędzać energię.
- Koniec mrożenia cen oznacza powrót do taryf rynkowych, które będą ustalane na podstawie rzeczywistych kosztów zakupu i dystrybucji energii, a średnia stawka G11 wyniesie od 0,55 do 0,58 zł za kilowatogodzinę brutto dla większości gospodarstw.
- Taryfy dynamiczne pozwolą płacić mniej za energię w godzinach niskiego obciążenia sieci, a ceny będą zmieniały się co godzinę zgodnie z notowaniami giełdowymi i obciążeniem systemu.
- Programy wspierające OZE, takie jak Mój Prąd 6.0, Czyste Powietrze, net-billing 2.0 oraz ulga termomodernizacyjna, umożliwią gospodarstwom inwestycje w panele fotowoltaiczne, magazyny energii i pompy ciepła, co zapewni niższe rachunki i większą niezależność energetyczną.
- Świadome przesunięcie zużycia energii na tańsze godziny oraz wdrażanie oszczędnych praktyk domowych może zmniejszyć rachunki nawet o 10 do 30 procent, a brak dopłat z budżetu zwiększa odpowiedzialność konsumentów za własne wybory energetyczne.
- Polska, odchodząc od mrożenia cen i wprowadzając obowiązkowe taryfy dynamiczne, dogania europejski trend odejścia od subsydiów, przy jednoczesnym wzroście udziału OZE do 40 procent w miksie energetycznym do 2030 roku, co stabilizuje ceny i wspiera transformację energetyczną.
W odpowiedzi na gwałtowny wzrost cen energii elektrycznej spowodowany rosyjską inwazją na Ukrainę w lutym 2022 roku, polski rząd zdecydował się wprowadzić tzw. mrożenie cen prądu. Chodziło o to, aby gospodarstwa domowe i firmy nie musiały nagle płacić kilkakrotnie więcej za prąd. W tym okresie hurtowe ceny energii elektrycznej na giełdzie wzrosły z około 300 zł za megawatogodzinę do ponad 1000 zł, co oznaczało, że za każdą godzinę produkcji energii trzeba było zapłacić ponad trzykrotnie więcej niż przed kryzysem. Był to efekt w dużej mierze rosnących cen gazu i węgla oraz niestabilności rynków energetycznych po ataku Rosji na Ukrainę.
Aby złagodzić skutki tego skoku cen dla przeciętnej rodziny, rząd Prawa i Sprawiedliwości uchwalił 27 października 2022 roku ustawę o szczególnych rozwiązaniach ochronnych. Ustawa ta wprowadzała maksymalną cenę sprzedaży energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Limit został ustalony na 500 zł za megawatogodzinę netto, czyli przed doliczeniem podatku VAT i akcyzy. Po uwzględnieniu tych dodatkowych opłat, cena brutto wynosiła około 0,62 zł za kilowatogodzinę, co było znacznie niższe niż faktyczne ceny rynkowe w tamtym czasie. Rząd pokrywał różnicę między ceną rynkową a limitem, dzięki czemu klienci płacili mniej, a elektrownie otrzymywały zapłatę odpowiadającą aktualnym warunkom rynkowym.
Program ten był ogromny i obejmował prawie 19 milionów punktów poboru energii elektrycznej, czyli praktycznie wszystkie gospodarstwa domowe w Polsce. W pierwszych miesiącach funkcjonowania systemu skutki były natychmiastowe – rodziny nie odczuły gwałtownego wzrostu rachunków, a inflacja, czyli tempo wzrostu cen w całej gospodarce, nie przekroczyła 17 procent. Szacuje się, że przeciętne gospodarstwo domowe dzięki programowi oszczędzało od 100 do 300 zł miesięcznie, co w skali roku dawało znaczącą ulgę w domowym budżecie. Jednocześnie, dzięki wsparciu państwa, nie wzrosło tzw. ubóstwo energetyczne, czyli sytuacja, w której rodziny nie są w stanie opłacić podstawowych rachunków za energię elektryczną.
Program mrożenia cen był przedłużany w 2023 i 2024 roku, bo rząd chciał, aby Polacy mogli spokojnie przetrwać okres kryzysu energetycznego. W ciągu trzech lat funkcjonowania program kosztował budżet państwa ponad 20 miliardów złotych, czyli znaczną część środków publicznych, które przeznaczono na wsparcie rodzin i stabilizację rynku energetycznego. Tylko w trzecim kwartale 2025 roku wydano około 700 milionów złotych, co pokazuje, że państwo wciąż pokrywało różnice między rynkowymi cenami prądu a ceną maksymalną dla odbiorców.
Teraz, w 2025 roku, rząd zdecydował się wycofać program mrożenia cen energii. Powodem jest stabilizacja rynku – ceny hurtowe spadły poniżej poziomu 500 zł za megawatogodzinę, czyli poniżej limitu, który wcześniej był ustalony przez ustawę. Oznacza to, że gospodarstwa domowe będą teraz płacić rynkowe ceny, ale ponieważ te ceny są już niższe niż w czasie kryzysu, koszty energii nie powinny gwałtownie wzrosnąć.
Wszystkie te dodatkowe informacje pokazują, że wycofanie programu mrożenia cen energii w 2025 roku ma mocne podstawy ekonomiczne i energetyczne, nie tylko dlatego, że ceny na rynku spadły poniżej limitu 500 zł za megawatogodzinę, ale także z kilku innych powodów.
Po pierwsze, dostawy gazu LNG z USA i Kataru w 2024 roku wzrosły o 30 procent, co oznacza większą dostępność paliwa do produkcji energii i mniejsze ryzyko gwałtownego wzrostu cen w sezonie grzewczym. Dodatkowo, magazyny gazu w Polsce są wypełnione w 95 procentach, co gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne na nadchodzące miesiące, nawet jeśli pojawiłyby się problemy z dostawami z zewnątrz.
Po drugie, energia ze źródeł odnawialnych (OZE) wygenerowała nadwyżki w wysokości 1131 gigawatogodzin w 2025 roku. To oznacza, że w krajowym systemie elektroenergetycznym jest więcej energii niż potrzeba, co dodatkowo stabilizuje ceny i zmniejsza potrzebę utrzymywania sztucznych limitów.
Po trzecie, duże firmy energetyczne, takie jak PGE, Tauron i Enea, podpisały już kontrakty na 2026 rok po cenach 450–480 zł za megawatogodzinę, czyli poniżej wcześniejszego limitu. To pokazuje, że rynek sam reguluje ceny, a subsydia przestają być konieczne, bo firmy mogą oferować energię w cenach akceptowalnych dla odbiorców.
Po czwarte, sytuacja budżetowa państwa nie pozwala na dalsze dopłaty. Deficyt budżetowy w 2025 roku wynosi około 5,5 procent PKB, a dalsze dopłaty do energii zwiększałyby znacząco dług publiczny. W praktyce oznacza to, że państwo musiałoby pożyczać więcej pieniędzy, co jest niekorzystne dla całej gospodarki.
Istnieje również wymóg związany z unijnym Zielonym Ładem, który wymaga stopniowego odejścia od subsydiów i sztucznego zaniżania cen energii, aby promować efektywność energetyczną, inwestycje w odnawialne źródła i zrównoważony rynek energii.
Co rząd proponuje w zamian za mrożenie cen prądu?
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku ceny energii w Polsce dramatycznie wzrosły. Hurtowe ceny prądu skoczyły z około 300 zł za megawatogodzinę do ponad 1000 zł. Aby chronić gospodarstwa domowe przed szokiem cenowym, rząd PiS wprowadził 27 października 2022 roku specjalną ustawę, która ustalała maksymalną cenę prądu dla odbiorców indywidualnych na poziomie 500 zł netto za megawatogodzinę, co po doliczeniu VAT i akcyzy dawało około 0,62 zł za kilowatogodzinę brutto. Różnicę między rynkową ceną a tym limitem pokrywało państwo z budżetu.
Program ten obejmował aż 19 milionów punktów poboru energii i był przedłużany w kolejnych latach – w 2023 i 2024 roku – kosztując w sumie ponad 20 miliardów złotych. Dzięki temu inflacja nie przekroczyła 17 procent, a przeciętna rodzina zaoszczędziła od 100 do 300 zł miesięcznie. Ubóstwo energetyczne nie wzrosło, co oznaczało, że nawet osoby o niższych dochodach mogły spokojnie korzystać z prądu w sezonie grzewczym i letnim.
Jednak w 2025 roku sytuacja uległa znacznemu uspokojeniu i stabilizacji. Hurtowe ceny energii spadły poniżej poziomu 500 zł za megawatogodzinę, a sytuację wspierają dodatkowe czynniki:
- Dostawy gazu LNG z USA i Kataru wzrosły o 30 procent w 2024 roku, co oznacza większą dostępność paliwa do wytwarzania energii i mniejsze ryzyko nagłych skoków cen.
- Magazyny gazu są wypełnione w 95 procentach, więc państwo ma spory zapas na zimę.
- Energia z odnawialnych źródeł (OZE) wygenerowała nadwyżki w 2025 roku na poziomie 1131 gigawatogodzin, co również obniża presję cenową na rynku.
- Firmy energetyczne – PGE, Tauron i Enea – podpisały kontrakty na 2026 rok po cenach 450–480 zł za megawatogodzinę, czyli poniżej poprzedniego limitu, co oznacza, że rynek sam reguluje ceny.
- Budżet państwa jest obciążony – deficyt wynosi 5,5 procent PKB, więc dalsze dopłaty zwiększałyby dług publiczny.
- Unia Europejska w ramach Zielonego Ładu wymaga stopniowego odejścia od subsydiów i sztucznego zaniżania cen energii.
Dlatego rząd podjął decyzję, że od 2026 roku kończy się program mrożenia cen energii, a w jego miejsce wprowadza pakiet narzędzi rynkowych i wsparcia dla obywateli, który pozwoli korzystać z energii w sposób efektywny i bezpieczny finansowo.
Najważniejsze elementy tego pakietu to:
- Taryfy dynamiczne – od stycznia 2026 roku będą obowiązkowe u wszystkich dostawców. Pozwolą płacić mniej za prąd w godzinach, gdy sieć elektroenergetyczna jest mniej obciążona, np. w nocy, co daje realne oszczędności dla gospodarstw domowych.
- Czyste Powietrze – dopłaca do pomp ciepła i termomodernizacji domów nawet 21 tysięcy złotych na gospodarstwo. To pozwala obniżyć rachunki za ogrzewanie i zwiększyć efektywność energetyczną mieszkań.
- Dodatek energetyczny – dla najuboższych rodzin z dochodem poniżej 2000 zł na osobę przewidziano wsparcie do 500 zł rocznie, aby nikt nie został bez ochrony w okresie grzewczym.
- Net-billing 2.0 – umożliwia sprzedaż nadwyżek prądu z paneli słonecznych po aktualnych cenach giełdowych, co daje dodatkowy dochód dla właścicieli fotowoltaiki.
W praktyce oznacza to, że nawet po zakończeniu mrożenia cen, większość rodzin wciąż będzie mogła kontrolować swoje rachunki i korzystać z różnych form wsparcia. Państwo nie będzie już dopłacało bezpośrednio do cen energii, ale wprowadza mechanizmy, które pozwalają oszczędzać, inwestować w własną energię i chronić najuboższych.
Jakie konsekwencje dla rachunków niesie koniec mrożenia cen prądu?
Koniec mrożenia cen energii oznacza, że od teraz rachunki za prąd będą wyliczane na podstawie rzeczywistych kosztów zakupu energii i jej przesyłu, które zatwierdza Urząd Regulacji Energetyki (URE). To oznacza powrót do tzw. taryf rynkowych, gdzie cena prądu odzwierciedla sytuację na rynku hurtowym, czyli to, ile dostawcy płacą za energię elektryczną. Dla przeciętnej rodziny, która zużywa do 3000 kilowatogodzin rocznie – czyli mieszkanie z dwoma dorosłymi i dzieckiem – średnia stawka G11 wyniesie około 0,55 do 0,58 zł za kilowatogodzinę brutto. To mniej niż obecne 0,62 zł, które płaciliśmy w ramach mrożenia. Oznacza to, że gospodarstwa domowe z niskim zużyciem prądu mogą nawet zapłacić 5–10 procent mniej niż dotychczas, ponieważ dostawcy podpisali korzystniejsze kontrakty hurtowe na zakup energii.
Jednak w przypadku rodzin, które ogrzewają dom prądem i zużywają powyżej 5000 kilowatogodzin rocznie – np. w domach jednorodzinnych z większą liczbą mieszkańców lub pompą ciepła – rachunki wzrosną o 100–200 zł miesięcznie. Wzrost wynika z powrotu pełnej opłaty mocowej, która wynosi 16 zł miesięcznie i jest niezależna od zużycia. Dodatkowo, wejście w życie unijnego systemu handlu emisjami ETS 2 spowoduje podniesienie kosztów energii o 20–30 zł za megawatogodzinę dla wszystkich odbiorców. Rachunki nie będą stałe – będą się zmieniać w zależności od pogody, sezonowych szczytów zużycia, a także wydarzeń globalnych, takich jak konflikty na Bliskim Wschodzie, które mogą wpływać na ceny paliw energetycznych.
Na szczęście konsumenci mają nowe narzędzia, które pozwalają zmniejszyć koszty. Taryfy dynamiczne dają możliwość obniżenia rachunków nawet o 15–25 procent, jeśli świadomie przesuniemy zużycie prądu na tańsze pory dnia, na przykład gotując w godzinach nocnych lub ładując samochód elektryczny po północy. To oznacza, że odpowiedzialność za wysokość rachunku spoczywa teraz w dużej mierze na użytkowniku. Dla wszystkich 19 milionów punktów poboru energii w Polsce oznacza to szansę na realne oszczędności poprzez porównywanie ofert dostawców, inwestowanie w panele fotowoltaiczne, pompy ciepła lub inne odnawialne źródła energii. Z drugiej strony, gospodarstwa, które nie zmienią swoich przyzwyczajeń i będą zużywać energię w tradycyjny sposób, mogą zobaczyć wzrost rachunków o 50–150 zł miesięcznie w okresach szczytowych, szczególnie zimą lub latem, gdy pobór prądu jest największy.
Czym dokładnie jest taryfa dynamiczna?
Taryfa dynamiczna to system rozliczeń, w którym cena energii elektrycznej zmienia się co godzinę. Stawki są ustalane na podstawie aktualnego obciążenia sieci przesyłowej i notowań na Towarowej Giełdzie Energii. Oznacza to, że cena za kilowatogodzinę nie jest stała, jak w tradycyjnych taryfach, lecz podlega wahaniom w ciągu dnia i nocy.
Aby korzystać z taryfy dynamicznej, gospodarstwo domowe musi posiadać inteligentny licznik zdalnego odczytu, który mierzy rzeczywiste zużycie prądu i przesyła te dane do operatora. W Polsce takie liczniki zostały już zainstalowane w około 7 milionach gospodarstw domowych. Licznik umożliwia nie tylko odczyt danych do rozliczeń, ale także monitoring zużycia energii w czasie rzeczywistym.
W praktyce oznacza to, że w godzinach nocnych, gdy w sieci występuje nadwyżka energii – np. z elektrowni wiatrowych lub słonecznych – cena za kilowatogodzinę może spaść do 0,30 zł. Natomiast w godzinach szczytu, kiedy wiele gospodarstw domowych i przedsiębiorstw jednocześnie korzysta z energii, cena może wzrosnąć nawet do 0,80 zł za kilowatogodzinę, na przykład o osiemnastej.
Średnia cena energii elektrycznej w pierwszym półroczu 2025 roku wyniosła 416 zł za megawatogodzinę, co w przeliczeniu na kilowatogodzinę daje stawkę niższą niż obowiązujący wcześniej zamrożony limit 0,62 zł. Operatorzy energetyczni udostępniają aktualne stawki na aplikacjach mobilnych lub stronach internetowych Polskich Sieci Elektroenergetycznych, zwykle z wyprzedzeniem do 24 godzin, co pozwala konsumentom planować zużycie energii w oparciu o prognozowane ceny.
System taryf dynamicznych pozwala także na przesunięcie czynności energochłonnych, takich jak pranie, zmywanie naczyń czy ładowanie samochodów elektrycznych, na okresy, gdy energia jest tańsza. W ten sposób możliwe jest efektywne zarządzanie zużyciem energii i minimalizowanie kosztów przy jednoczesnym zachowaniu pełnej funkcjonalności domowych urządzeń elektrycznych.
Od 2026 roku taryfa dynamiczna stanie się dostępna u wszystkich dostawców energii, co oznacza, że każdy odbiorca będzie mógł złożyć wniosek o zmianę taryfy całkowicie bezpłatnie – online lub w punkcie obsługi klienta. Po okresie testowym, trwającym od jednego do dwóch miesięcy, istnieje możliwość powrotu do taryfy stałej bez żadnych konsekwencji finansowych czy administracyjnych.
Przesunięcie zaledwie 30 procent zużycia energii na korzystniejsze cenowo godziny pozwala obniżyć miesięczny rachunek o około 50 do 100 złotych w typowym gospodarstwie domowym. Dodatkowo system współpracuje z instalacjami fotowoltaicznymi i magazynami energii, umożliwiając ładowanie akumulatorów w najtańszych momentach dobowych, a następnie korzystanie z tej zgromadzonej energii w godzinach, gdy koszty prądu są wyższe.
W 2024 roku z taryfy dynamicznej korzystało zaledwie 135 gospodarstw, ale od 2026 roku stanie się standardem dla milionów odbiorców, co pozwoli szerokiemu gronu osób na optymalizację kosztów energii w sposób dostosowany do codziennych potrzeb i sposobu użytkowania urządzeń elektrycznych.
Jakie alternatywne sposoby oszczędzania energii mogą zastąpić mrożenie cen prądu?
Alternatywne sposoby oszczędzania energii elektrycznej zaczynają się od prostych nawyków w codziennym użytkowaniu urządzeń w domu. Wyłączanie sprzętu elektronicznego z trybu stand-by pozwala zmniejszyć całkowite zużycie prądu o 5 do 10 procent w skali roku, ponieważ wiele urządzeń nadal pobiera niewielką ilość energii, gdy wydaje się, że są wyłączone. Kolejnym krokiem jest wymiana tradycyjnych żarówek na LED, co może obniżyć koszty oświetlenia nawet o 80 procent przy zachowaniu tej samej jasności. Warto też stosować listwy zasilające z wyłącznikiem głównym, które eliminują ukryte zużycie prądu w nocy.
Inwestycje w sprzęt AGD o najwyższej klasie energetycznej, czyli A+++, takie jak lodówki, pralki czy zmywarki, zwracają się zwykle po jednym do dwóch latach, dzięki znacznemu obniżeniu poboru mocy. Dodatkowo ustawienie termostatów programowalnych w grzejnikach elektrycznych pozwala utrzymywać temperaturę na poziomie 20 stopni w ciągu dnia i 18 stopni w nocy, co przekłada się na oszczędności rzędu 20 do 30 procent w kosztach ogrzewania. Podczas gotowania można również oszczędzać, korzystając z pokrywek na garnkach oraz używając czajnika elektrycznego tylko do potrzebnej ilości wody, co obniża zużycie energii o kilka procent każdego dnia.
Audyt energetyczny domu, który kosztuje od 300 do 500 złotych, pozwala dokładnie zidentyfikować miejsca, gdzie ucieka ciepło, i przedstawia konkretne propozycje poprawy efektywności energetycznej. Termomodernizacja budynków, obejmująca docieplenie ścian i wymianę okien, może zmniejszyć zapotrzebowanie na energię o 30 do 50 procent w starszych obiektach.
Inwestycja w instalację fotowoltaiczną o mocy od 5 do 10 kilowatów szczytowych produkuje rocznie od 5000 do 7000 kilowatogodzin, co pozwala pokryć od 70 do nawet 100 procent zapotrzebowania energetycznego przeciętnego gospodarstwa domowego. Takie działania, łącząc codzienne oszczędności z inwestycjami w technologię, systematycznie obniżają rachunki i zmniejszają zależność od zmian cen energii na rynku.
Jak wygląda polityka cen energii w Europie?
Polityka cen energii w Europie w ostatnich latach przeszła znaczącą ewolucję, przechodząc od interwencji kryzysowych wprowadzonych w 2022 roku do bardziej rynkowych mechanizmów, które jednocześnie są stabilizowane przez odnawialne źródła energii. W wyniku kryzysu energetycznego wywołanego rosyjską inwazją na Ukrainę kraje UE wprowadziły limity cen gazu, by chronić konsumentów przed nagłymi skokami kosztów. Jednak wraz z poprawą sytuacji rynkowej i wdrożeniem planu REPowerEU, który zwiększył dywersyfikację źródeł dostaw i poprawił poziom magazynowania, Unia Europejska wygasiła 31 stycznia 2025 roku limit cen gazu na poziomie 180 euro za megawatogodzinę. Rynek ustabilizował się, a ceny hurtowe spadły o około 70 procent w stosunku do szczytu kryzysowego, co wynikało zarówno z pełnych magazynów gazu – wypełnionych w 95 procentach – jak i rosnącego udziału energii pochodzącej z odnawialnych źródeł.
Średnia cena prądu dla gospodarstw domowych w pierwszym półroczu 2025 roku wyniosła według Eurostatu 28,72 euro za 100 kilowatogodzin. Warto zauważyć, że w poszczególnych krajach sytuacja wygląda inaczej, bo polityka energetyczna nie jest jednolita. Na przykład Niemcy utrzymują najwyższe stawki w Europie, sięgające 38,35 euro za 100 kilowatogodzin, nie stosując żadnych limitów ani mechanizmów interwencyjnych. Niemiecki system opiera się wyłącznie na aukcjach energii pochodzącej z odnawialnych źródeł oraz na taryfach dynamicznych, które odzwierciedlają realne wahania cen w ciągu dnia i tygodnia, zależnie od produkcji i obciążenia sieci. To pokazuje, że chociaż średnia europejska spada wraz ze stabilizacją rynku i rosnącym udziałem OZE, różnice krajowe wciąż pozostają znaczące, a ceny w dużych gospodarkach, które nie stosują limitów, mogą być znacznie wyższe niż średnia UE.
We Francji rząd zdecydował się przedłużyć kontrolę wzrostu cen prądu do poziomu 4 procent rocznie do końca 2025 roku, co kosztuje budżet państwa 38 miliardów euro. Jednocześnie planowane jest pełne przejście na dynamiczne rozliczenia w 2026 roku, co oznacza, że konsumenci będą płacić za prąd zgodnie z aktualnymi cenami rynkowymi w określonych godzinach.
W Hiszpanii około 40 procent gospodarstw domowych korzysta już z systemu time-of-use, który pozwala przesuwać zużycie energii na tańsze godziny i wykorzystywać instalacje fotowoltaiczne. W efekcie przeciętne oszczędności dla takich odbiorców wahają się od 460 do 1350 euro rocznie. Holandia kończy w 2025 roku program net metering, który umożliwiał prosumentom odliczanie nadwyżki wyprodukowanej energii, i wprowadza dynamiczne taryfy w połączeniu z magazynami domowymi. Dzięki temu prosumenci mogą osiągnąć około 75 procent samowystarczalności energetycznej.
Szwecja stosuje ceny spot dla 90 procent odbiorców, co oznacza, że rachunki zmieniają się codziennie nawet o 50 procent w zależności od dostępności energii wiatrowej i wodnej. Średnie miesięczne koszty pozostają jednak stabilne, ponieważ szwedzka gospodarka energetyczna w dużej mierze opiera się na odnawialnych źródłach. Czechy wprowadzają cap, czyli limit ceny, na poziomie 0,25 euro za kilowatogodzinę, ale obejmuje on tylko najuboższe gospodarstwa i obowiązuje do 2026 roku. Rumunia i Słowenia wciąż oferują ograniczenia cenowe dla wrażliwych grup społecznych, lecz systematycznie je redukują.










