Serbia: Rosja oferuje USA część udziałów w Serbskim Przemyśle Naftowym

Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić poinformował, że Rosja zaproponowała Stanom Zjednoczonym przejęcie części udziałów w Serbskim Przemyśle Naftowym (NIS). Koncern znalazł się na liście firm zagrożonych sankcjami USA z powodu dominującego udziału rosyjskich spółek Gazprom i Gazprom Nieft.

  • Aleksandar Vuczić potwierdził doniesienia, że Rosja chce oddać część udziałów NIS w ręce USA.
  • Propozycja obejmuje także zakup przez NIS amerykańskiej ropy dostarczanej rurociągiem adriatyckim JANAF.
  • NIS od 2008 roku jest kontrolowany głównie przez Gazprom i Gazprom Nieft, które miały ponad 50% udziałów.
  • W styczniu Biały Dom objął sankcjami największe rosyjskie koncerny naftowe, a NIS znalazł się na liście podmiotów zagrożonych restrykcjami.
  • Termin wejścia w życie amerykańskich sankcji wobec NIS został przesunięty do 8 października.

Rosja, próbując zachować wpływy na Bałkanach mimo presji sankcyjnej, wysunęła nietypową propozycję wobec Stanów Zjednoczonych: przekazanie części udziałów w Serbskim Przemyśle Naftowym (NIS) w zamian za de facto „legalizację” dalszej obecności rosyjskiego kapitału w kluczowym sektorze Serbii. Informację tę potwierdził prezydent Serbii Aleksandar Vučić, który zaznaczył, że Moskwa w ramach oferty zakłada także, iż NIS miałby nabywać pewną ilość amerykańskiej ropy transportowanej przez rurociąg adriatycki JANAF.

Kontekst tej propozycji jest szczególnie istotny. NIS – największy koncern energetyczny Serbii – znalazł się na liście podmiotów zagrożonych sankcjami USA i UE z powodu dominującego udziału rosyjskich gigantów Gazpromu i Gazprom Nieft. Choć Serbia, jako kraj aspirujący do UE, balansuje pomiędzy współpracą z Zachodem a tradycyjnymi więzami z Moskwą, struktura właścicielska NIS od dawna stanowiła źródło napięć. Rosyjska propozycja przekazania części udziałów Amerykanom to w praktyce próba wyjścia z izolacji sankcyjnej, przy jednoczesnym zachowaniu strategicznej obecności w sektorze energetycznym Serbii.

Dla Waszyngtonu taka oferta jest co najmniej problematyczna. Przyjęcie udziałów mogłoby zostać odczytane jako legitymizacja rosyjskich interesów i sprzeczne z polityką sankcyjną wobec Kremla. Z drugiej strony – wciągnięcie Serbii w większą współpracę z USA poprzez energetykę mogłoby ograniczyć wpływy Rosji w regionie. Dodatkowym elementem jest rola rurociągu JANAF, którym dostarczana jest ropa na Bałkany, a który odgrywa kluczową rolę w dywersyfikacji dostaw po 2022 roku.

Vučić w swojej wypowiedzi podkreślił, że nie ma pewności, czy Stany Zjednoczone zaakceptują rosyjską propozycję. W praktyce Serbia znajduje się w trudnym położeniu: z jednej strony NIS jest filarem krajowej gospodarki i sektora energetycznego, z drugiej – obecność Rosji w jego strukturach staje się coraz większym obciążeniem politycznym i gospodarczym.

– Chciałbym, żeby Rosjanie znaleźli magiczną formułę rozwiązania tego problemu. Czy w to wierzę i czy jestem pewien? Niestety, obawiam się, że mój nos doskonale rozpoznaje trudne sytuacje – oświadczył serbski przywódca.

W styczniu 2025 r. Biały Dom ogłosił szeroki pakiet sankcji wymierzonych w rosyjski sektor energetyczny – kręgosłup gospodarki Rosji i kluczowe źródło finansowania wojny przeciwko Ukrainie. Na listę restrykcji trafiły dwie z największych spółek naftowych: Gazprom Nieft oraz Surgutnieftiegaz, a także Serbski Przemysł Naftowy (NIS), w którym od lat dominują rosyjskie udziały.

Serbia liczy na cud

Dla Belgradu to sytuacja szczególnie trudna, bo NIS jest jednym z największych pracodawców w kraju, odpowiadającym za znaczną część dochodów budżetowych oraz zapewniającym bezpieczeństwo energetyczne Serbii. Od 2008 roku większościowym właścicielem NIS była kombinacja Gazpromu (ok. 6,15%) i Gazprom Nieft (50%), przy czym Serbia zachowała niespełna 30% udziałów. Pozostała część należała do pracowników i drobnych akcjonariuszy.

Mimo wielokrotnych prób reorganizacji struktury własnościowej, faktyczna kontrola nad spółką pozostawała w rękach Rosji. Co więcej, nawet gdy we wrześniu 2025 r. Gazprom oficjalnie wycofał się z akcjonariatu NIS, jego udziały przejęła inna firma – spółka Intelligence z Petersburga, powiązana kapitałowo i organizacyjnie z Gazpromem. W praktyce nie oznaczało to więc realnej dywersyfikacji, a jedynie „przekładanie” aktywów w ramach rosyjskiej sieci powiązań.

Stany Zjednoczone, świadome tej gry pozorów, konsekwentnie przygotowywały się do objęcia sankcjami NIS, ale ich wejście w życie było kilkakrotnie odsuwane w czasie. Pierwotny termin został już kilkakrotnie przedłużony – ostatnio z 1 października do 8 października 2025 r. Opóźnienia te mają wymiar polityczny: USA dały Belgradowi czas na znalezienie alternatywnych rozwiązań, które zmniejszą zależność energetyczną od Moskwy, a jednocześnie nie doprowadzą do załamania dostaw paliw w samej Serbii.

To właśnie w tym kontekście pojawiła się rosyjska propozycja wobec USA, aby Amerykanie przejęli część udziałów w NIS i w ten sposób współzarządzali serbskim koncernem, przy jednoczesnym zagwarantowaniu zakupu części amerykańskiej ropy przez rurociąg adriatycki JANAF. Dla Moskwy byłby to sposób na utrzymanie obecności w NIS mimo sankcji, a dla Serbii – szansa na uniknięcie paraliżu sektora paliwowego.

Sytuacja jest jednak niezwykle delikatna: jeśli Waszyngton przyjąłby tę propozycję, oznaczałoby to de facto współdzielenie aktywów z Rosją, co mogłoby zostać odebrane jako złamanie solidarności sankcyjnej wobec Kremla. Jeśli zaś Stany Zjednoczone ją odrzucą, Serbia stanie przed koniecznością poszukiwania innych partnerów – prawdopodobnie wśród koncernów europejskich lub bliskowschodnich – albo rozważenia renacjonalizacji spółki.

Źródło: Reuters