Londyński startup Meatly dokonał przełomu, wprowadzając na rynek „Chick Bites” – pierwszą w Europie karmę dla psów z mięsem hodowanym laboratoryjnie. Produkt, zawierający 4% kurczaka wyprodukowanego bez udziału żywych zwierząt, zadebiutował w lutym 2025 roku w jednym ze sklepów Pets at Home w Londynie.
Brytyjski startup Meatly zapisał się w historii jako pierwsza firma w Europie, która wprowadziła na rynek karmę dla psów z dodatkiem mięsa hodowanego w laboratorium. Produkt „Chick Bites”, stworzony we współpracy z marką The Pack, trafił do sprzedaży 7 lutego 2025 roku w sklepie Pets at Home w Brentford w Londynie. Karma zawiera 4% mięsa z kurczaka wyprodukowanego z komórek pobranych z jednego jaja kurzego, bez konieczności hodowli i uboju zwierząt.
To przełomowy moment, gdyż Wielka Brytania stała się pierwszym krajem w Europie, który zatwierdził sprzedaż mięsa laboratoryjnego, uzyskując zgodę regulatorów w lipcu 2024 roku. Sukces „Chick Bites” może być zwiastunem szerszej transformacji w przemyśle spożywczym, oferując bardziej zrównoważoną alternatywę dla tradycyjnej produkcji mięsa.
Jak to działa i co to oznacza?
Mięso hodowlane, zwane także kultywowanym, jest produkowane poprzez pobranie niewielkiej próbki komórek zwierzęcych – w przypadku Meatly z jaja kurzego – które następnie są namnażane w bioreaktorach. Proces przypomina warzenie piwa: komórki umieszcza się w stalowych zbiornikach z wodą, witaminami i aminokwasami, gdzie w ciągu kilku tygodni rozwijają się w masę białkową.
Meatly podkreśla, że ich mięso jest genetycznie identyczne z tradycyjnym kurczakiem, zawierając wszystkie niezbędne aminokwasy, kwasy tłuszczowe, minerały i witaminy potrzebne zwierzętom. Firma dokonała przełomu w obniżaniu kosztów produkcji, redukując cenę pożywki do wzrostu komórek z 700 funtów do zaledwie 26 pensów za litr, co przybliża produkt do cenowej konkurencyjności z tradycyjnym mięsem.
„Chick Bites” to limitowana seria 750 opakowań po 50 g, sprzedawanych za 3,49 funta (około 17 zł za 50 g, czyli 340 zł/kg). Produkt łączy mięso laboratoryjne z roślinnymi składnikami The Pack, tworząc przysmak o konsystencji pasztetu. Choć obecnie dostępny tylko w jednym sklepie w Londynie, Meatly planuje zwiększyć skalę produkcji 400-krotnie w ciągu 3–5 lat, współpracując z Pets at Home i The Pack.
Firma zamierza pozyskać dodatkowe fundusze na budowę fabryki, co pozwoli obniżyć koszty i wprowadzić mięso kultywowane do szerszego asortymentu karm. To pionierskie osiągnięcie stawia Meatly na czele europejskiego rynku mięsa laboratoryjnego, choć wysoka cena wciąż ogranicza masową dostępność.
Białko z laboratorium jako alternatywa
Tradycyjna produkcja mięsa ma ogromny wpływ na środowisko – odpowiada za około 14,5% globalnych emisji gazów cieplarnianych, w tym metanu i CO2. Według badań, przeciętny „mięsożerca” generuje około 7 kg ekwiwalentu CO2 dziennie, niemal trzykrotnie więcej niż weganin (2,5 kg CO2e). Produkcja karmy dla zwierząt domowych również obciąża planetę: szacuje się, że 20% mięsa konsumowanego w krajach takich jak Wielka Brytania trafia do misek psów i kotów, a powierzchnia ziemi potrzebna do produkcji karmy jest dwukrotnie większa niż obszar Wielkiej Brytanii.
Mięso laboratoryjne oferuje rozwiązanie: według Europejskiej Agencji Środowiska może zredukować emisje gazów cieplarnianych nawet o 92% (przy zasilaniu odnawialnymi źródłami energii), zużywać 95% mniej ziemi i 78% mniej wody w porównaniu z tradycyjną hodowlą.
„Chick Bites” od Meatly są wolne od antybiotyków, sterydów i zanieczyszczeń, takich jak metale ciężkie, co eliminuje problemy związane z przemysłową hodowlą zwierząt. Produkt przeszedł rygorystyczne testy bezpieczeństwa, potwierdzając brak bakterii, wirusów i GMO, co zyskało uznanie brytyjskich regulatorów, w tym Animal and Plant Health Agency (APHA) oraz Food Standards Agency (FSA). Sukces karmy dla zwierząt może być pierwszym krokiem do szerszego zastosowania mięsa kultywowanego, także w diecie ludzi, wspierając globalne wysiłki na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Największe wyzwanie
Sukces mięsa laboratoryjnego, takiego jak „Chick Bites”, zależy nie tylko od technologii i ceny, ale także od akceptacji społecznej. Jak tłumaczy psycholog Christopher Bryant, nowe technologie żywnościowe zyskują popularność, gdy stają się bardziej znane i „oswojone” przez konsumentów. Początkowe obawy, porównywalne do sceptycyzmu wobec żywności GMO czy mięsa roślinnego, mogą ustąpić, gdy konsumenci zrozumieją korzyści płynące z mięsa kultywowanego, takie jak mniejszy wpływ na środowisko i brak cierpienia zwierząt.
Testy konsumenckie Meatly są obiecujące: 50% psów „wylizało miskę” po spróbowaniu „Chick Bites”, a 75% właścicieli zauważyło większe zainteresowanie przysmakiem w porównaniu z tradycyjnymi karmami. Właściciele zwierząt, często miłośnicy natury, reagują pozytywnie na ideę zrównoważonego i etycznego karmienia swoich pupili, szczególnie po wyjaśnieniu, że proces przypomina produkcję piwa i jest bezpieczny.
Mimo to wyzwania pozostają. Wysoka cena (340 zł/kg w porównaniu do 23–70 zł/kg za tradycyjne przysmaki) oraz ograniczona dostępność mogą zniechęcać mniej zamożnych konsumentów. Ponadto, choć 58% właścicieli zwierząt w Europie deklaruje gotowość do płacenia więcej za zrównoważone produkty, 60% nie kupiłoby mięsa laboratoryjnego, gdyby było droższe od tradycyjnego. Edukacja konsumentów i dalsze obniżanie kosztów będą kluczowe dla szerszej akceptacji.
Co dalej?
Obecnie tylko cztery kraje – Singapur, Stany Zjednoczone, Izrael i Wielka Brytania (dla zwierząt) – dopuściły mięso laboratoryjne do obrotu. W USA sprzedaż mięsa kultywowanego napotyka przeszkody, np. zakazy w stanach Floryda i Alabama, podczas gdy w Europie Meatly przeciera szlaki. Firma planuje dalsze inwestycje w skalowanie produkcji i współpracę z The Pack oraz Pets at Home, aby w ciągu 3–5 lat wprowadzić „Chick Bites” do szerszej dystrybucji. W dłuższej perspektywie Meatly chce rozszerzyć ofertę na karmy dla kotów i potencjalnie żywność dla ludzi, jeśli regulatorzy wyrażą zgodę.
Źródło: BBC News / Meatly / NPR / The Guardian