Wysokie temperatury w Polsce zabijają co roku setki osób, głównie starszych i z chorobami przewlekłymi. Statystyki wskazują na 616 zgonów w 2024 roku, a w latach 2010–2019 nawet 6 tysięcy ofiar fal upałów. Eksperci alarmują, że zmiany klimatyczne nasilą problem.
Fale gorąca, napędzane zmianami klimatycznymi, stają się coraz większym zagrożeniem, a Polska nie jest od niego wolna. Szacunkowe dane wskazują, że w 2024 roku z powodu wysokich temperatur zmarło w Polsce 616 osób, a w ciągu dekady 2010–2019 aż 6 tysięcy ofiar przypisano falom upałów.
Skala problemu
Precyzyjne statystyki dotyczące zgonów wywołanych upałami są trudne do ustalenia, ponieważ wysoka temperatura rzadko jest bezpośrednią przyczyną śmierci. Najczęściej prowadzi do udaru cieplnego, zaostrzenia chorób przewlekłych (np. sercowo-naczyniowych) czy odwodnienia, szczególnie u osób starszych. Według danych Instytutu Globalnego Zdrowia (ISGlobal), w 2024 roku w Europie z powodu upałów zmarło 47,7 tysiąca osób, z czego w Polsce odnotowano 616 zgonów (16 zgonów na milion mieszkańców). Wśród ofiar przeważają kobiety (457 zgonów) i osoby starsze, zwłaszcza z chorobami przewlekłymi.
Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) wskazuje, że w latach 2010–2019 fale upałów w Polsce przyczyniły się do śmierci około 6 tysięcy osób. Szczególnie dotkliwe były lata 1992, 1994, 2006 i 2010, gdy w największych miastach liczba zgonów podczas najgorętszych dni była nawet trzykrotnie wyższa niż w okresach bez fal upałów. W 1994 roku w 10 największych miastach Polski odnotowano niemal 1100 dodatkowych zgonów.
Najbardziej narażeni
Największe ryzyko dotyczy:
- Osób starszych (powyżej 65. roku życia), u których wysoka temperatura obciąża układ sercowo-naczyniowy i oddechowy.
- Osób z chorobami przewlekłymi, takimi jak choroby serca, cukrzyca czy choroby płuc.
- Bezdomnych i pracowników fizycznych, którzy są bardziej narażeni na przegrzanie organizmu.
W 2019 roku w Polsce, podczas fali upałów w czerwcu, śmiertelność w wybranych miastach (reprezentujących 23 procent populacji kraju) była o 10 procent wyższa niż średnia z lat 2010–2018. Modele wskazują, że liczba zgonów przypisanych silnemu stresowi cieplnemu była wtedy pięciokrotnie wyższa niż w latach odniesienia.
W Polsce temperatury regularnie przekraczają 30–35°C, a liczba dni upalnych rośnie. Badania z lat 2020–2024 pokazują, że w 11 polskich miastach podczas fal upałów odnotowano silny i bardzo silny stres cieplny, mierzony indeksem UTCI (Universal Thermal Climate Index). Prognozy na przyszłość są alarmujące: do 2100 roku liczba dni z ekstremalnym stresem cieplnym może wzrosnąć o 4–28 procent, co przełoży się na wzrost zgonów o 137–277 procent w porównaniu z latami 1991–2000.
Regionalne różnice
Badania wskazują na różnice w śmiertelności między regionami Polski. W Wielkopolsce, regionie nizinnym, ryzyko zgonów podczas upałów jest wyższe niż w górzystej Małopolsce. W 2006 roku w małych miastach Małopolski (poniżej 10 tysięcy mieszkańców) liczba zgonów wzrosła o 18 procent, podczas gdy w Krakowie tylko o 4 procent. W temperaturach powyżej 35°C ryzyko śmierci w mniejszych miastach i wsiach może być nawet 1,6 razy wyższe niż w dużych miastach.
Brak wystarczających działań
Eksperci alarmują, że w Polsce ryzyko związane z upałami jest niedoszacowane. Systemy ostrzegania, takie jak te wydawane przez IMGW (np. ostrzeżenia o upałach 1. i 2. stopnia w czerwcu 2025 roku), są niewystarczające, by skutecznie informować społeczeństwo. Brakuje również regionalnych strategii adaptacyjnych, które mogłyby chronić najbardziej narażone grupy, takie jak osoby starsze czy pracownicy fizyczni. W przeciwieństwie do niektórych krajów europejskich, Polska ma ograniczone plany działań na rzecz zdrowia w kontekście upałów, choć programy takie jak „Czyste Powietrze” mogą pośrednio łagodzić skutki smogu i stresu cieplnego.
Źródło: ISGlobal / PIE / WHO










