Wyobraź sobie świat, w którym producenci płacą za śmieci, które generują ich produkty, a Ty płacisz mniej za wywóz odpadów. Brzmi jak utopia? Wiceminister klimatu Anita Sowińska przekonuje, że to realna przyszłość dzięki nowej ustawie o rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Projekt, który właśnie przechodzi konsultacje, ma zrewolucjonizować gospodarkę odpadami w Polsce, zmniejszyć ilość śmieci i wprowadzić sprawiedliwość ekologiczną.
W dobie kryzysu klimatycznego i rosnących gór odpadów Polska staje przed szansą na przełom. Projekt ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), opublikowany 13 sierpnia 2025 roku na stronie Rządowego Centrum Legislacji, to nie tylko kolejny akt prawny, ale potencjalny game-changer w walce o czystsze środowisko i bardziej sprawiedliwy system gospodarki odpadami. Wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska podkreśla, że ustawa jest „bardzo potrzebna i sprawiedliwa”. Dlaczego? Bo przenosi ciężar odpowiedzialności za odpady z mieszkańców na tych, którzy je generują – producentów opakowań. To oni, a nie zwykli Kowalscy, mają płacić za przetwarzanie plastikowych butelek, kartonów po mleku czy aluminiowych puszek.
Podstawą filozofii ROP jest zasada „zanieczyszczający płaci”. Obecnie to mieszkańcy, płacąc rachunki za wywóz odpadów, dźwigają finansowy ciężar utylizacji opakowań. Jak zauważa wiceminister Sowińska, to niesprawiedliwe – dlaczego Kowalski ma płacić za plastikową butelkę, którą kupił w sklepie, skoro to producent zdecydował, że napój będzie sprzedawany w plastiku? ROP zmienia reguły gry: producenci i importerzy opakowań będą musieli pokrywać koszty selektywnej zbiórki, transportu i przetwarzania odpadów. W praktyce oznacza to, że firmy takie jak wielkie koncerny spożywcze czy kosmetyczne będą musiały wziąć odpowiedzialność za cały cykl życia swoich produktów – od momentu produkcji aż po unieszkodliwienie odpadu.
To podejście ma nie tylko sens ekonomiczny, ale i moralny. Każdy z nas zna frustrację związaną z rosnącymi rachunkami za wywóz śmieci. W wielu gminach opłaty te wzrosły w ostatnich latach nawet o 50-100%, częściowo z powodu rosnących kosztów przetwarzania odpadów, płac pracowników czy transportu. ROP ma szansę ustabilizować, a w dłuższej perspektywie nawet obniżyć te koszty dla mieszkańców. Szacuje się, że w 2028 roku, gdy system zostanie w pełni wdrożony, wpływy z opłaty opakowaniowej wyniosą ponad 5 miliardów złotych. Te pieniądze zasilą system gospodarki odpadami, odciążając budżety gmin i – co za tym idzie – portfele obywateli.
Mniej odpadów, więcej recyklingu
ROP to nie tylko kwestia finansów, ale także realny krok w kierunku ochrony środowiska. Wiceminister Sowińska podkreśla, że nowy system zmotywuje producentów do projektowania bardziej ekologicznych opakowań. Jak? To proste: im bardziej przyjazne środowisku opakowanie, tym niższe koszty dla producenta. Opakowania wielorazowe mogą nawet zredukować te koszty do zera.
Wyobraźmy sobie świat, w którym zamiast jednorazowych plastikowych butelek kupujemy napoje w zwrotnych szklanych opakowaniach, jak w czasach naszych dziadków. Albo gdzie firmy ograniczają wagę opakowań, by zmniejszyć opłaty za ich przetwarzanie. To nie utopia – to realny efekt finansowych zachęt, które wprowadza ROP.
Co więcej, ustawa ma zwiększyć ilość surowców trafiających do recyklingu. Obecnie w Polsce tylko część odpadów opakowaniowych jest odpowiednio przetwarzana. Reszta ląduje na wysypiskach lub w spalarniach, co obciąża środowisko i generuje dodatkowe koszty. ROP zmotywuje producentów do projektowania opakowań łatwiejszych do recyklingu, co przełoży się na mniejszą ilość odpadów i lepsze wykorzystanie surowców.
Jak zauważa Sowińska, „zmniejszy się waga odpadów z opakowań”, co oznacza mniej śmieci na składowiskach i czystsze środowisko dla nas wszystkich.
Czy ROP spełni oczekiwania?
Choć projekt ROP budzi entuzjazm, nie brakuje wyzwań. Wprowadzenie nowego systemu wymaga nie tylko zmiany prawa, ale także mentalności – zarówno po stronie producentów, jak i konsumentów. Firmy będą musiały zainwestować w nowe technologie, przeprojektować opakowania i dostosować się do nowych wymogów.
Dla niektórych, zwłaszcza mniejszych przedsiębiorstw, może to być wyzwanie finansowe i organizacyjne. Z kolei konsumenci będą musieli przyzwyczaić się do nowych zasad segregacji i być może wyższych cen niektórych produktów, jeśli producenci przeniosą część kosztów na klientów.
Wiceminister Sowińska stanowczo dementuje jednak plotki, że ROP to nowy podatek. Kluczowe będzie jednak transparentne wdrożenie systemu i skuteczna kampania edukacyjna, która wyjaśni społeczeństwu, dlaczego ROP jest potrzebny i jak wpłynie na ich życie. Bez tego istnieje ryzyko, że projekt spotka się z oporem, zwłaszcza w dobie fake newsów i dezinformacji, o których wspominała wiceminister.
Co to oznacza dla Kowalskiego?
Z perspektywy zwykłego obywatela ROP to szansa na realną zmianę. Wyobraźmy sobie Annę, matkę trójki dzieci z małego miasta, która co miesiąc z niepokojem otwiera rachunek za wywóz śmieci. Dzięki ROP jej opłaty mogą się ustabilizować, a w dłuższej perspektywie nawet zmaleć. Z kolei dla Marka, studenta z Warszawy, który segreguje odpady, ale irytuje się, widząc plastikowe butelki walające się w parkach, ROP to nadzieja na czystsze ulice i lepsze wykorzystanie surowców.
To także szansa dla przyszłych pokoleń. Dzieci przykładowej Anny i Marka będą dorastać w świecie, w którym odpowiedzialność za środowisko jest czymś oczywistym, a producenci nie zrzucają kosztów swoich decyzji na społeczeństwo. ROP to nie tylko ustawa – to symbol zmiany myślenia o odpadach, odpowiedzialności i zrównoważonym rozwoju.
Źródło: MKiŚ










