Dr hab. Mateusz Grygoruk z SGGW wskazuje, że największą barierą dla renaturyzacji polskich rzek jest prawo wodne, które sprzyja degradacji zamiast odbudowy ekosystemów. Proste działania, jak nasadzanie drzew czy odtwarzanie meandrów, wymagają kosztownych procedur, a prace utrzymaniowe pogarszają stan rzek. Resort klimatu zapowiada zmiany, m.in. dodanie „miękkich” działań renaturyzacyjnych do katalogu prac utrzymaniowych.
25 czerwca 2025 roku, w Dniu Żeglarza, dr hab. Mateusz Grygoruk, profesor SGGW z Centrum Badań Klimatu, podkreślił, że choć wiedza o konieczności renaturyzacji rzek w Polsce jest powszechna, to obecne prawo wodne utrudnia skuteczne działania. Ekspert wskazuje, że przepisy promują degradację rzek poprzez prace utrzymaniowe, takie jak wykaszanie roślinności czy usuwanie tam bobrowych, a renaturyzacja wymaga kosztownych i czasochłonnych procedur. Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) potwierdza, że rozpoczęło prace nad zmianami prawnymi, by ułatwić „miękkie” działania renaturyzacyjne.
Główne bariery renaturyzacji
Prof. Grygoruk wskazuje, że prawo wodne z 2017 roku (znowelizowane w 2023 roku) jest kluczową przeszkodą:
- Prace utrzymaniowe degradują rzeki: Katalog dobrych praktyk Ministerstwa Środowiska z 2019 roku obejmuje działania, takie jak odmulanie, usuwanie drzew czy niszczenie tam bobrowych, które pogarszają stan ekologiczny rzek. Są one przeprowadzane bez dużych formalności, co sprzyja ich częstemu stosowaniu.
- Bariery dla renaturyzacji: Nawet drobne działania, jak nasadzenie drzew nad brzegiem czy odtworzenie meandra, wymagają pozwoleń na budowę, studiów wykonalności i procedur inwestycyjnych, które są kosztowne (np. od 100 tysięcy do kilku mln zł w zależności od skali) i trwają od 1 do 3 lat.
- Brak elastyczności: Prawo pozwala na wycinkę drzew nad rzeką w ramach utrzymania, ale nie przewiduje prostych procedur dla ich nasadzenia, co blokuje działania proekologiczne.
– Prawo pozwala wyciąć drzewo, ale nie posadzić nowego. To systemowo utrudnia naprawę rzek – mówi Grygoruk.
Koszty braku renaturyzacji
Kontynuowanie obecnego modelu zarządzania rzekami zwiększa problemy środowiskowe i koszty:
Regulacja rzek przyspiesza przepływ wody, zwiększając ryzyko powodzi w dolnych biegach. Powódź we wrześniu 2024 roku w południowo-zachodniej Polsce (13 miliardów złotych strat) pokazała, że zmiana klimatu nasila ekstremalne zjawiska.
Degradacja ekosystemów rzecznych zmniejsza populacje ryb i innych gatunków, np. w Wiśle tylko 10 procent historycznych populacji ryb wędrownych.
Brak renaturyzacji podnosi wydatki na uzdatnianie wody (ok. 4 miliardów złotych rocznie w Polsce), naprawy infrastruktury po powodziach (np. 13 miliardów złotych w 2024 roku) i walkę ze skutkami suszy (straty w rolnictwie szacowane na 10–15 miliardów złotych w 2023 roku).
– Bez odbudowy naturalnych funkcji rzek będziemy płacić coraz więcej – ostrzega Grygoruk.
Budowa zbiorników retencyjnych – fałszywe rozwiązanie
Ekspert krytykuje pomysły budowy nowych zbiorników retencyjnych jako głównego narzędzia przeciwpowodziowego:
- Wady: Zbiorniki przyspieszają spływ wody, zwiększając ryzyko powodzi w dolnym biegu. Ich budowa kosztuje od 50 milionów do 1 miliarda złotych, a utrzymanie pochłania kolejne środki.
- Alternatywa: Renaturyzacja zlewni, np. odtwarzanie mokradeł, nasadzanie lasów czy retencja wody w krajobrazie, jest tańsza (np. 10–50 tysięcy zł/ha dla mokradeł) i skuteczniejsza w redukcji ryzyka powodzi i suszy.
– Zbiorniki nie eliminują powodzi. Problem leży w zlewni, którą trzeba inaczej zagospodarować – podkreśla Grygoruk.
Krajowy Program Renaturyzacji Wód
Krajowy Program Renaturyzacji Wód Powierzchniowych (KPRWP), przyjęty w 2022 roku, określa działania dla każdej rzeki, np. odtwarzanie meandrów, usuwanie barier (np. progów betonowych) czy przywracanie drożności dla ryb. Jednak jego realizacja jest ograniczona:
- Na renaturyzację w latach 2021–2027 przeznaczono tylko 1,5 miliarda złotych z FEnIKS, co pokrywa ok. 5 procent potrzeb (szacunkowo 30 miliardów złotych do 2030 roku, dane Wód Polskich).
- Lokalne działania blokują procedury administracyjne, np. konieczność uzyskania decyzji środowiskowych (6–12 miesięcy).
– Mamy program, ale bez zmiany prawa lokalni zarządcy wód nie mogą działać szybko i tanio – mówi Grygoruk.
Propozycje zmian
Ekspert proponuje reformę prawa wodnego, by:
- Dodać „miękkie” działania renaturyzacyjne, takie jak nasadzanie drzew, tworzenie stref buforowych czy wprowadzanie elementów naturalnych (np. głazy w korycie rzeki), bez konieczności pozwoleń.
- Pozwolić na drobne działania renaturyzacyjne w ramach zwykłego utrzymania, co obniży koszty i czas (np. z 1 roku do 1 miesiąca).
- Przekierować dochody z EU ETS (67 miliardów złotych w 2023 roku) na renaturyzację i adaptację klimatyczną.
MKiŚ potwierdziło, że pracuje nad zmianami prawnymi. W ramach uzgodnień międzyresortowych do projektu nowelizacji ustaw wspierających bezpieczeństwo Odry i gospodarkę wodną (prowadzonego przez Ministerstwo Infrastruktury) zaproponowano dodanie „miękkich” działań renaturyzacyjnych do katalogu prac utrzymaniowych, np. nasadzanie drzew czy tworzenie refugiów dla ryb.
MKiŚ współpracuje z Wodami Polskimi przy projekcie „Renaturyzacja przekształconych cieków wodnych” (150 milionów złotych do 2027 roku), który obejmuje odtwarzanie drożności ekologicznej w dopływach Odry i realizację celów Nature Restoration Law (obowiązującego od sierpnia 2024 roku).
– Naszym celem jest zwiększenie odporności ekosystemów i spełnienie unijnych wymogów – poinformował resort.
Źródło: PAP / WWF










