Polska się nagrzewa. Raport IMGW ostrzega przed nową rzeczywistością klimatyczną

Fot. Unsplash.
Fot. Unsplash.

W 2024 roku średnia temperatura w Polsce osiągnęła rekordowe 10,9°C, o 2,2°C więcej niż średnia z lat 1991–2020, czyniąc go najcieplejszym rokiem w historii pomiarów – wynika z raportu IMGW-PIB „Klimat Polski 2024”. Ekstremalne zjawiska pogodowe, susze, powodzie błyskawiczne i deficyty wody stają się nową rzeczywistością, a Europa, ocieplająca się dwukrotnie szybciej niż średnia globalna, stoi w obliczu kosztów rzędu biliona euro rocznie do 2100 roku.

Coroczne raporty „Klimat Polski” przygotowywane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW-PIB) to kompleksowe analizy zmian klimatycznych w Polsce, obejmujące temperaturę, opady, bilans wodny i ekstremalne zjawiska pogodowe. Raport „Klimat Polski 2024”, opublikowany przez Centrum Badań i Rozwoju IMGW-PIB, zestawia dane z minionego roku z wieloletnim okresem referencyjnym (1991–2020) i globalnymi trendami. Dokument, dostępny na stronie klimat.imgw.pl, jest kluczowym źródłem wiedzy dla administracji, naukowców, samorządów i obywateli, wspierając decyzje w zakresie adaptacji do zmian klimatu i zarządzania kryzysowego.

Dr hab. Bogdan Rosa, zastępca dyrektora IMGW-PIB ds. nauki, podkreśla: „Klimat jest jednym z kluczowych czynników kształtujących warunki rozwoju społecznego, gospodarczego oraz poziom bezpieczeństwa ludzi”. Raporty IMGW dostarczają danych do tworzenia polityk klimatycznych, planowania inwestycji w infrastrukturę i rolnictwo oraz edukacji społeczeństwa o skutkach ocieplenia. W dobie globalnego kryzysu klimatycznego, gdy średnia temperatura przekroczyła próg 1,5°C, raporty te są nie tylko kroniką zmian, ale i wezwaniem do działania.

Rekordowy rok 2024

Rok 2024 był najcieplejszym w historii globalnych pomiarów, z temperaturą o 1,5°C wyższą niż w okresie przedindustrialnym (1850–1900), a w Europie wzrost ten był jeszcze większy – kontynent ociepla się dwukrotnie szybciej niż średnia globalna. Raport Europejskiej Agencji Środowiskowej (EEA) ostrzega, że brak działań może prowadzić do kosztów powodzi sięgających biliona euro rocznie do 2100 roku. W Polsce średnia temperatura osiągnęła 10,9°C, o 2,2°C więcej niż średnia z lat 1991–2020, co czyni 2024 rok najcieplejszym w historii pomiarów.

Lokalnie Polska zmagała się z falami upałów, suszami i gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, takimi jak powodzie błyskawiczne wywołane przez niż Boris we wrześniu 2024 roku. Rekordowe temperatury, szczególnie na Podkarpaciu (11,5°C), oraz wzrost liczby dni upalnych (powyżej 30°C) i nocy tropikalnych (powyżej 20°C) potwierdzają przyspieszenie zmian klimatycznych. Prof. Robert Czerniawski, dyrektor IMGW-PIB, podkreśla: „Klimat jest zasobem cywilizacyjnym, a jego zmiany wpływają na zdrowie, bezpieczeństwo żywnościowe i infrastrukturę”. Rok 2024, zgodny z prognozami WMO, potwierdza, że co najmniej jeden rok w okresie 2024–2028 przekroczy próg 1,5°C, a prawdopodobieństwo przekroczenia tego poziomu w pięcioletniej średniej wynosi 47%.

Polska cieplejsza o 2°C. Jak zmienił się nasz klimat od 1951 roku?

Od 1951 roku średnia temperatura w Polsce wzrosła o około 2°C, z 8,7°C w 2021 roku do 10,9°C w 2024 roku, w porównaniu z okresem referencyjnym 1991–2020. Dane IMGW wskazują na wyraźne zmiany w rozkładzie pór roku: wiosny i lata są dłuższe i cieplejsze, a zimy łagodniejsze, z mniejszą liczbą dni mroźnych (poniżej -10°C). Liczba dni upalnych wzrosła z 5–10 w latach 90. do 15–20 w 2024 roku, a noce tropikalne, kiedyś rzadkie, stały się powszechne, szczególnie w miastach.

Ekstremalne zjawiska pogodowe nasiliły się: w 2023 roku odnotowano 30% więcej burz z gradem niż średnia wieloletnia, a w 2024 roku fala upałów w czerwcu przyniosła temperatury do 36°C na zachodzie kraju. Susze rolnicze dotknęły 60% upraw w centralnej Polsce, a powodzie błyskawiczne, jak te wywołane przez niż Boris, zniszczyły infrastrukturę w południowych regionach. Te zmiany potwierdzają, że klimat Polski staje się bardziej nieprzewidywalny, z krótszymi, ale intensywniejszymi opadami i dłuższymi okresami suszy.

Powodzie błyskawiczne i nawalne opady

Niż Boris, który we wrześniu 2024 roku wywołał powodzie w południowej Polsce, stał się symbolem nowej rzeczywistości klimatycznej. Intensywne opady (lokalnie 200 mm w 48 godzin) doprowadziły do podtopień w dorzeczach Odry i Wisły, niszcząc domy, drogi i uprawy. IMGW odnotowało, że liczba dni deszczowych maleje (o 10% od 1991 roku), ale rośnie liczba ulew, które generują 50–100 mm opadów w kilka godzin.

Miasta, takie jak Wrocław czy Kraków, są szczególnie narażone na powodzie błyskawiczne z powodu zabetonowania powierzchni i niewystarczającej infrastruktury odwadniającej. Skutki to straty w wysokości setek milionów złotych, np. remonty infrastruktury po powodziach w 2024 roku kosztowały 1,2 miliarda złotych. Rolnictwo cierpi z powodu nagłych zmian – ulewy niszczą plony, a susze zmniejszają ich jakość. IMGW ostrzega, że bez inwestycji w retencję wody i modernizację systemów odwadniających takie zjawiska staną się nową normą.

Klimatyczny bilans wodny. Polska wysycha?

Klimatyczny bilans wodny w Polsce pogarsza się – w 2024 roku deficyty wody dotknęły 70% powierzchni kraju, szczególnie w centralnych i wschodnich regionach. Susze rolnicze, które w 2023 roku zniszczyły 40% upraw zbóż, w 2024 roku objęły jeszcze większy obszar, zmniejszając plony o 15–20%. Zmniejszająca się pokrywa śnieżna (o 30% w porównaniu z latami 1991–2020) ogranicza zasilanie rzek, takich jak Wisła, co wpływa na energetykę wodną i gospodarkę wodną.

Sektory zależne od wody, jak rolnictwo i energetyka, odczuwają skutki deficytów – w 2024 roku elektrownie wodne wyprodukowały o 10% mniej energii z powodu niskich stanów rzek. Brak retencji, wynikający z niewystarczających inwestycji w zbiorniki wodne (tylko 8% opadów jest magazynowanych), pogłębia problem. IMGW apeluje o rozwój małej retencji i modernizację systemów irygacyjnych, by przeciwdziałać suszom i zabezpieczyć zasoby wodne na przyszłość.

Kto zapłaci za zmiany klimatu?

Zmiany klimatyczne mają bezpośredni wpływ na zdrowie publiczne. Fale upałów w 2024 roku zwiększyły liczbę hospitalizacji z powodu udarów cieplnych o 25%, szczególnie wśród osób starszych. Nocie tropikalne w miastach, takich jak Warszawa, pogarszają jakość snu i zdrowie psychiczne. Ekstremalne zjawiska, jak burze i powodzie, zwiększają ryzyko urazów i chorób zakaźnych.

Infrastruktura miejska wymaga kosztownych adaptacji – samorządy wydają miliony na remonty dróg, systemów kanalizacyjnych i zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Po powodziach w 2024 roku koszty napraw w południowej Polsce szacuje się na 1,5 miliarda złotych. Bezpieczeństwo żywnościowe jest zagrożone przez susze i ulewy – w 2024 roku ceny zbóż wzrosły o 12% z powodu strat w plonach. Łańcuchy dostaw, zależne od stabilnych warunków, są coraz bardziej narażone na zakłócenia, co podnosi ceny żywności i energii.

Koszty zmian klimatycznych obciążają zarówno budżet państwa, jak i obywateli. Bez inwestycji w zieloną infrastrukturę i OZE Polska może stanąć przed kryzysem gospodarczym i społecznym.

Co dalej? Monitoring, prognozy, adaptacja

IMGW od dekad prowadzi długoterminowy monitoring klimatu, oparty na danych z ponad 100 stacji meteorologicznych i satelitów. Biuletyn Monitoringu Klimatu Polski, dostępny na klimat.imgw.pl, dostarcza comiesięcznych analiz, a raporty roczne, jak „Klimat Polski 2024”, oferują szczegółowe scenariusze zmian. Modele klimatyczne IMGW przewidują, że do 2050 roku średnia temperatura w Polsce może wzrosnąć o kolejne 1–1,5°C, a liczba dni upalnych podwoi się w regionach południowych.

Adaptacja wymaga działań na trzech poziomach:

  • Krajowym: Inwestycje w retencję wody, odnawialne źródła energii (OZE) i modernizację sieci elektroenergetycznych. Programy, takie jak Krajowy Plan Odbudowy, przeznaczają 20 miliardów euro na zieloną transformację.
  • Lokalnym: Samorządy muszą inwestować w zieloną infrastrukturę, np. parki miejskie i systemy odwadniające, by łagodzić efekt wyspy ciepła i powodzie.
  • Indywidualnym: Edukacja ekologiczna, oszczędzanie wody i energii oraz wspieranie lokalnych inicjatyw, takich jak ogrody deszczowe.

Mitigacja, czyli redukcja emisji gazów cieplarnianych, jest równie kluczowa – Polska musi obniżyć emisje o 45% do 2030 roku, by spełnić cele Porozumienia Paryskiego.

Czy jeszcze da się zatrzymać spiralę ocieplenia?

Przekroczenie progu 1,5°C w 2024 roku, zgodnie z Porozumieniem Paryskim, nie oznacza jeszcze trwałego naruszenia celu klimatycznego, który odnosi się do średniej wieloletniej. Jednak WMO ostrzega, że prawdopodobieństwo przekroczenia tego progu w pięcioletniej średniej wynosi 47%, a pojedynczy rok może osiągnąć nawet 1,9°C powyżej poziomu przedindustrialnego. Dla Polski, gdzie zmiany są bardziej dotkliwe, jest to „przestroga” – jak określa to prof. Mirosław Miętus z IMGW – a nie nieodwracalny punkt zwrotny.

Globalne działania, takie jak redukcja emisji CO2 i inwestycje w OZE, są kluczowe, ale Polska musi przyspieszyć transformację energetyczną – w 2024 roku węgiel wciąż odpowiadał za 61% produkcji energii. Lokalnie kluczowe są inwestycje w retencję, zieloną infrastrukturę i edukację. Dekada 2025–2035 będzie decydująca – bez działań koszty zmian klimatycznych, takich jak powodzie i susze, mogą osiągnąć setki miliardów złotych rocznie.

Źródło: IMGW

Podłącz się do źródła najważniejszych informacji z rynku energii i przemysłu