Rosyjska stolica ponownie znalazła się pod ostrzałem ukraińskich dronów. Pomimo rozbudowanego systemu obrony przeciwlotniczej, Moskwa ma coraz większy problem z neutralizowaniem bezzałogowców. Ostatni atak pokazał, że rosyjskie zabezpieczenia nie są w stanie skutecznie chronić nawet najważniejszych obiektów państwowych.
- Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o przechwyceniu 193 ukraińskich dronów, z czego 40 operowało nad obwodem moskiewskim, a 34 miały za cel samą Moskwę.
- W stolicy doszło do eksplozji w kilku dzielnicach, a władze czasowo wstrzymały pracę dwóch lotnisk.
- Mimo rozbudowanego systemu obrony, Moskwa wciąż nie radzi sobie z nisko latającymi bezzałogowcami, które trudniej wykryć i zestrzelić.
- Rosjanie w pośpiechu budują nowe stanowiska obronne wokół stolicy i adaptują cywilne pojazdy do zwalczania dronów.
- Ukraińskie ataki ujawniły słabości rosyjskiego systemu obrony i przyczyniły się do strat w przemyśle paliwowym, uderzając nawet w rafinerie oddalone o ponad 1500 km od frontu.
Rosyjska stolica została zaatakowana przez ukraińskie bezzałogowce w nocy z niedzieli na poniedziałek. Pomimo rozbudowanego systemu obrony przeciwlotniczej, zwalczanie dronów wciąż stanowi dla Rosji poważne wyzwanie.
Ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej poinformowało o przechwyceniu łącznie 193 ukraińskich dronów, z czego 40 nad obwodem moskiewskim. Według resortu, 34 z nich miały za cel samą Moskwę. Lokalne media, powołując się na relacje mieszkańców, informowały o wybuchach słyszanych w kilku dzielnicach miasta. Władze potwierdziły też czasowe wstrzymanie pracy dwóch lotnisk w związku z incydentem.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia przedstawiające pojazd terenowy typu pick-up z zamontowanym na pace karabinem maszynowym, zaparkowany tuż pod murami Kremla. Taki widok, dotąd charakterystyczny dla Ukrainy, gdzie mobilne grupy ogniowe zwalczają bezzałogowce na krótkim dystansie, pokazuje, że również dla Rosji walka z tego typu zagrożeniami pozostaje dużym problemem.
System obrony przeciwlotniczej dziurawy?
Rosyjska stolica dysponuje jednym z najbardziej rozbudowanych systemów obrony przeciwlotniczej na świecie, którego korzenie sięgają jeszcze czasów zimnej wojny. System ten został zaprojektowany z myślą o ochronie Moskwy przed atakiem z użyciem pocisków manewrujących i balistycznych – w tym także głowic nuklearnych – a nie przed rojem małych, trudnowykrywalnych bezzałogowców, które obecnie stanowią największe wyzwanie.
Trzon moskiewskiego systemu obronnego stanowi system antybalistyczny A-135 Amur, który został uruchomiony w 1995 roku i od tamtego czasu jest regularnie modernizowany. Jego głównym elementem jest potężny radar Don-2M, zlokalizowany niedaleko Moskwy – charakterystyczna, czteroboczna konstrukcja o wysokości 33 metrów i podstawie o długości 130 metrów, będąca jednym z najbardziej rozpoznawalnych obiektów tego typu na świecie. Radar ten jest w stanie śledzić jednocześnie setki celów w odległości setek kilometrów. System A-135 dysponuje także rakietami z głowicami nuklearnymi, przeznaczonymi do niszczenia wrogich pocisków balistycznych w końcowej fazie ich lotu, jeszcze na granicy przestrzeni kosmicznej – na wysokościach sięgających 100 kilometrów.
Uzupełnieniem systemu antybalistycznego są nowoczesne warstwy obrony przeciwlotniczej średniego i krótkiego zasięgu, obejmujące systemy S-300 i S-400 Triumf, które są rozmieszczone w pierścieniach wokół Moskwy. Ich zadaniem jest zwalczanie samolotów, pocisków manewrujących oraz częściowo – dronów. Niższe warstwy obrony stanowią systemy Buk-M2, Tor-M2, a także artyleryjsko-rakietowe zestawy Pancyr-S1, które dzięki połączeniu rakiet krótkiego zasięgu i działek kalibru 30 mm są szczególnie przydatne w walce z niewielkimi, szybko poruszającymi się celami.
To właśnie Pancyr-S1 stał się jednym z głównych narzędzi walki z dronami w rejonie Moskwy. Zestawy te montowane są nie tylko w tradycyjnych bazach wojskowych, lecz także w samym centrum miasta – na dachach budynków administracyjnych, w tym w pobliżu siedziby rosyjskiego Ministerstwa Obrony. W ostatnich miesiącach Rosjanie zaczęli także budować specjalne wieże i platformy, na których instalowane są pojazdy z systemami Pancyr, co ma poprawić ich zasięg i pole widzenia.
Jak poinformował ukraiński portal Militarnyj, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy Rosja utworzyła 21 nowych pozycji obrony przeciwlotniczej wokół Moskwy, w większości na południe od miasta – w kierunku, z którego najczęściej nadlatują ukraińskie drony. Są to zarówno stanowiska dla rakietowych systemów S-300 i S-400, jak i dla zestawów krótkiego zasięgu oraz mobilnych grup artyleryjskich. Niektóre z nich mają charakter tymczasowy i są obsadzane przez tzw. „mobilne grupy ogniowe”, które wykorzystują lekkie pojazdy terenowe z zamontowanymi karabinami maszynowymi lub działkami przeciwlotniczymi.
Pomimo rozbudowanego systemu obrony powietrznej i intensywnych działań mających na celu jego wzmocnienie, ukraińskie drony wielokrotnie przedzierały się nad Moskwę, udowadniając, że rosyjska tarcza antydronowa wciąż daleka jest od pełnej skuteczności. Choć jak dotąd nie doprowadziły one do poważnych zniszczeń infrastruktury czy ofiar wśród ludności cywilnej, to sam fakt, że bezzałogowce są w stanie dotrzeć nad ścisłe centrum rosyjskiej stolicy, ma ogromne znaczenie propagandowe i psychologiczne. Pokazuje bowiem, że nawet najlepiej chronione miasto w kraju nie jest w pełni bezpieczne.
Jednym z głównych problemów rosyjskiego systemu obrony przeciwlotniczej jest jego przystosowanie do innego rodzaju zagrożeń. Systemy takie jak A-135, S-400 czy S-300 były projektowane z myślą o zwalczaniu dużych, wysoko lecących celów – samolotów, rakiet manewrujących i pocisków balistycznych. Tymczasem ukraińskie drony, zbudowane często z kompozytów i części cywilnych, poruszają się na bardzo niskim pułapie, z prędkością zaledwie kilkudziesięciu lub kilkuset kilometrów na godzinę, co sprawia, że są trudne do wykrycia przez radary o dużym zasięgu, a jednocześnie nieopłacalne do zwalczania za pomocą zaawansowanych i kosztownych pocisków przeciwlotniczych.
Znacznie bardziej złożona sytuacja panuje jednak poza Moskwą i innymi dużymi ośrodkami miejskimi. Na rozległym terytorium Rosji znajduje się wiele potencjalnych celów o strategicznym znaczeniu – rafinerie, magazyny paliw, stacje przesyłowe, zakłady przemysłowe i bazy logistyczne – które nie są chronione w takim stopniu jak stolica. Dostępne systemy przeciwlotnicze są w większości skoncentrowane wokół Moskwy, kluczowych obiektów wojskowych i infrastruktury w regionach przyfrontowych. Z tego powodu w głębi kraju brakuje odpowiedniej liczby zestawów obrony powietrznej, zdolnych do skutecznego reagowania na masowe ataki dronów.
Tę lukę Ukraina z powodzeniem wykorzystuje. W ostatnich miesiącach coraz częściej atakowane są rosyjskie rafinerie i obiekty paliwowe, położone setki, a nawet tysiące kilometrów od linii frontu – w niektórych przypadkach w odległości 1500–2000 kilometrów. Skutki tych działań są wymierne: rosyjski sektor paliwowy przeżywa poważny kryzys, czego dowodem są lokalne braki w zaopatrzeniu w paliwa, wzrost cen benzyny i diesla oraz konieczność wprowadzenia ograniczeń eksportowych.
Braki sprzętowe
Rosnąca skala i coraz większe możliwości ukraińskich bezzałogowców stawiają Rosję przed coraz poważniejszym dylematem: jak zabezpieczyć olbrzymie terytorium dysponując ograniczonymi zasobami drogich, konwencjonalnych systemów obrony powietrznej. Problem ten ma wielowymiarowy charakter — dotyczy nie tylko braku wystarczającej liczby wyrzutni rakietowych czy radarów o dalekim zasięgu, ale także niedoboru samolotów przeznaczonych do ciągłego patrolowania przestrzeni powietrznej, ograniczeń w zasobach logistycznych oraz niedostatku nowoczesnych systemów walki radioelektronicznej. W efekcie w wielu rejonach kraju istnieją praktyczne „luki” ochronne, które atakujący mogą i — jak pokazują ostatnie działania — konsekwentnie wykorzystują.
Rosyjskie siły zbrojne reagują na ten problem częściowo przez adaptację rozwiązań niskokosztowych i improwizowanych. W praktyce oznacza to często kopiowanie rozwiązań stosowanych przez stronę ukraińską — zwłaszcza tych prostych i szybkopróbowalnych. Przykłady to użycie cywilnych pojazdów terenowych uzbrojonych w karabiny maszynowe lub działka automatyczne jako mobilnych platform osłonowych oraz wykorzystanie lekkich, wolnospadowych samolotów szkoleniowych do patroli i zwalczania dronów na bardzo krótkich dystansach. Takie podejście ma zaletę szybkości wdrożenia i stosunkowo niskich kosztów jednostkowych, ale jednocześnie cechuje się ograniczoną skutecznością wobec coraz bardziej zaawansowanych, autonomicznych i rozproszonych systemów bezzałogowych.
Źródło: PAP










