Europa kłóci się o klimat. Czy zdąży przed COP30?

Fot. Unsplash.
Fot. Unsplash.

Jesienią 2025 roku w Belém w Brazylii odbędzie się COP30, kluczowa konferencja klimatyczna, na której Unia Europejska musi zaprezentować swoje trzecie zobowiązanie klimatyczne (NDC 3.0) z celem redukcji emisji na 2035 rok. Równolegle Komisja Europejska forsuje ambitny plan 90% redukcji emisji do 2040 roku, co wywołuje gorące spory w Brukseli. Kraje takie jak Polska i Francja ostrzegają przed zagrożeniem dla konkurencyjności gospodarczej, podczas gdy Dania czy Hiszpania naciskają na większą ambicję.

Jesień 2025 roku to moment prawdy dla unijnej polityki klimatycznej. W listopadzie, podczas konferencji COP30 w Belém, Unia Europejska musi przedstawić swoje trzecie zobowiązanie klimatyczne (NDC 3.0) w ramach Porozumienia paryskiego, określające cele redukcji emisji gazów cieplarnianych na 2035 rok. Jednocześnie Komisja Europejska (KE) proponuje ambitny cel 90% redukcji emisji do 2040 roku w porównaniu z poziomami z 1990 roku, co ma być krokiem w stronę neutralności klimatycznej do 2050 roku.

Presja czasowa jest ogromna. Zgodnie z wymogami ONZ, UE musi złożyć NDC do września 2025 roku, aby UNFCCC mógł ocenić globalne wysiłki przed COP30. Jednak proces legislacyjny w UE, szczególnie dotyczący celu na 2040 rok, jest skomplikowany i może trwać ponad rok, co rodzi ryzyko opóźnień. Wewnętrzne podziały między państwami członkowskimi, od Danii po Polskę, dodatkowo komplikują sytuację.

Simonetta Cheli, dyrektorka programów obserwacji Ziemi w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), podkreśla, że „dane z satelitów takich jak Sentinel-5A pokazują, jak pilne są działania klimatyczne”. Tymczasem w Brukseli trwa polityczny spór o to, jak ambitne powinny być cele i jak pogodzić je z interesami gospodarczymi. Według Eurobarometru, 81% Europejczyków popiera neutralność klimatyczną do 2050 roku, ale w praktyce różnice między krajami są wyraźne.

Podwójne wyzwanie

Unia Europejska stoi przed podwójnym wyzwaniem: przygotowaniem NDC 3.0 na 2035 rok, wymaganym przez Porozumienie paryskie, oraz przyjęciem wewnętrznego celu 90% redukcji emisji do 2040 roku w ramach nowelizacji Europejskiego Prawa Klimatycznego. Oba cele są ze sobą powiązane, ponieważ NDC na 2035 rok ma być logicznym krokiem na ścieżce do 2040 roku, a ostatecznie do neutralności klimatycznej w 2050 roku.

NDC 3.0 musi zostać złożone do września 2025 roku, co wymaga jednomyślności 27 państw członkowskich – trudnego zadania w obliczu różnic politycznych i gospodarczych. Z kolei cel na 2040 rok, zaproponowany przez Komisję Europejską 2 lipca 2025 roku, podlega procedurze legislacyjnej wymagającej jedynie większości kwalifikowanej (55% państw reprezentujących 65% populacji UE). Ta różnica w procesach decyzyjnych komplikuje negocjacje, ponieważ kraje sceptyczne wobec ambitnych celów mogą blokować NDC, nawet jeśli zgodzą się na cel 2040.

Polityczne powiązanie obu celów rodzi napięcia. Kraje takie jak Dania i Hiszpania naciskają na ambitne zobowiązania, zgodne z naukowymi rekomendacjami (90–95% redukcji do 2040 roku), podczas gdy Polska, Francja i Włochy apelują o większą elastyczność, by chronić swoje gospodarki.

Ambicje kontra gospodarka

Komisja Europejska proponuje, by cel NDC na 2035 rok wynikał bezpośrednio z trajektorii prowadzącej do 90% redukcji emisji do 2040 roku. Według analiz KE, ambitny scenariusz zakłada redukcję o około 72,5% do 2035 roku, podczas gdy łagodniejszy wariant, oparty na obecnych przepisach o neutralności klimatycznej, przewiduje 65–70% redukcji. Europejska Rada Naukowa ds. Zmian Klimatu (ESABCC) podkreśla, że ambitniejszy scenariusz jest zgodny z celami Porozumienia paryskiego, ale wymaga szybszych działań.

Kraje północy, takie jak Dania, Finlandia i Hiszpania, wspierają ambitny cel, widząc w nim szansę na wzmocnienie pozycji UE jako globalnego lidera klimatycznego. Organizacje pozarządowe, takie jak Climate Action Network (CAN) Europe, idą jeszcze dalej, wzywając do 94% redukcji netto do 2035 roku, bez korzystania z międzynarodowych jednostek emisji. Jednak kraje takie jak Polska, Francja i Włochy ostrzegają, że zbyt szybka transformacja może zagrozić konkurencyjności przemysłu i zwiększyć koszty dla społeczeństwa.

KE próbuje łagodzić te obawy, wprowadzając elastyczność, taką jak możliwość wykorzystania międzynarodowych jednostek emisji (do 3% celu na 2040 rok od 2036 roku) czy integracja pochłaniania dwutlenku węgla w systemie EU ETS. Jednak te „furtki” budzą kontrowersje wśród ekologów, którzy obawiają się, że osłabią one rzeczywistą redukcję emisji. Jak zauważa Codie Rossi z Clean Air Task Force, „jednostki międzynarodowe mogą odciągać inwestycje od krajowych technologii niskoemisyjnych”.

Polska i Francja na hamulcu

Polska i Francja, dwa kluczowe kraje UE, wyrażają sceptycyzm wobec proponowanych celów. Polski minister klimatu i środowiska, Paulina Bolesta, stwierdziła, że cel 90% redukcji do 2040 roku jest „zbyt ambitny i oderwany od realiów gospodarczych”. Polska, wciąż uzależniona od węgla w ponad 60% miksu energetycznego, obawia się kosztów transformacji, szczególnie w sektorach takich jak górnictwo czy przemysł ciężki. Bolesta apeluje o większe wsparcie dla regionów zależnych od paliw kopalnych, takich jak Śląsk, oraz o elastyczność w osiąganiu celów, np. poprzez międzynarodowe jednostki emisji.

Prezydent Francji Emmanuel Macron również podkreśla, że „transformacja klimatyczna nie może odbywać się kosztem przemysłu”. Francja jest mniej zależna od węgla dzięki energetyce jądrowej i martwi się o konkurencyjność swoich firm na globalnym rynku, szczególnie w obliczu rosnących kosztów energii. Macron proponuje szczegółowe wsparcie dla przemysłu, takie jak subsydia na technologie niskoemisyjne i ochrona przed konkurencją z krajów o mniej rygorystycznych regulacjach, np. Chin.

Oba kraje popierają ideę „sprawiedliwej transformacji”, która uwzględnia różnice gospodarcze między państwami członkowskimi. Polska dodatkowo naciska na zwiększenie funduszy na transformację energetyczną, wskazując na sukcesy programów takich jak Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, który wspiera regiony górnicze. Jednak krytycy ostrzegają, że takie podejście może opóźnić działania i osłabić ambicję UE.

Polityka kontra terminy

Czas jest kluczowym problemem w negocjacjach klimatycznych UE. Część państw, w tym Dania i Holandia, proponuje oddzielenie dyskusji nad NDC 2035 od negocjacji o celu na 2040 rok, by zdążyć przed terminem ONZ we wrześniu 2025 roku. Jednak Komisja Europejska woli powiązać oba procesy, argumentując, że NDC powinno odzwierciedlać długoterminową trajektorię do 2040 roku, co zapewni spójność polityki klimatycznej.

Proces legislacyjny w UE jest jednak czasochłonny. Propozycja KE z 2 lipca 2025 roku dotycząca celu na 2040 rok musi przejść przez Parlament Europejski i Radę UE, co zwykle trwa ponad rok. Opozycja ze strony Europejskiej Partii Ludowej (EPP) i prawicowej grupy Patriotów dla Europy dodatkowo komplikuje sytuację, ponieważ obie grupy odrzuciły przyspieszoną procedurę legislacyjną. To zwiększa ryzyko, że UE nie osiągnie porozumienia przed COP30.

Bruksela obawia się, że brak zgody osłabi jej pozycję na arenie międzynarodowej. Jak podkreśla Linda Kalcher z think tanku Strategic Perspectives, „to kluczowy moment dla unijnego przywództwa klimatycznego”. Bez ambitnego NDC UE może stracić wiarygodność w oczach globalnych partnerów, szczególnie w obliczu wycofania się USA z Porozumienia paryskiego.

Podłącz się do źródła najważniejszych informacji z rynku energii i przemysłu