Rekordowo niski poziom Wisły. 11 cm na stacji Warszawa-Bulwary

Fot. Unsplash.
Fot. Unsplash.

Wisła w Warszawie osiągnęła rekordowo niski poziom – zaledwie 11 cm na stacji Warszawa-Bulwary, powtórzyła tym samym absolutne minimum z 8 lipca 2025 roku. Długotrwała susza, upały i brak opadów dramatycznie obniżają poziom wód nie tylko w Wiśle, ale i w innych polskich rzekach, takich jak Pilica, Kwisa czy Nysa Kłodzka.

W sercu Warszawy, gdzie Wisła zazwyczaj tętni życiem, dziś widać jedynie wąskie strumienie wody i odsłonięte dno usłane kamieniami. Na stacji pomiarowej Warszawa-Bulwary wodowskaz wskazał zaledwie 11 cm – to powtórzenie rekordowo niskiego poziomu z lipca tego roku. Nie tylko Wisła cierpi: w całej Polsce rzeki, takie jak Pilica, Kwisa czy Nysa Kłodzka, osiągają poziomy poniżej minimum okresowego, a w niektórych miejscach, jak Iławka czy Wkra, woda przekracza stany ostrzegawcze.

Długotrwały brak opadów, fale upałów i zmiany klimatyczne sprawiły, że Polska zmaga się z najpoważniejszym kryzysem hydrologicznym od lat. Wisła, będąca nie tylko symbolem miasta, ale i kluczowym elementem jego ekosystemu i gospodarki, staje się symbolem szerszego problemu – niedoboru wody w kraju o i tak ograniczonych zasobach.

Aktualna sytuacja hydrologiczna

Sytuacja hydrologiczna w Polsce w sierpniu 2025 roku jest alarmująca. Na stacji Warszawa-Bulwary poziom Wisły osiągnął 11 cm, powtórzył tym samym absolutny rekord z 8 lipca 2025 roku, jak podaje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW). To dramatycznie niski wynik w porównaniu z normą dla tego miejsca, która wynosi 230 cm, oraz historycznym maksimum 773 cm zanotowanym w lipcu 1960 roku. Równie krytyczna sytuacja panuje na stacji Warszawa-Nadwilanówka, gdzie poziom rzeki spadł do 41 cm, bijąc poprzednie minimum z września 2024 roku o 11 cm.

Wisła nie jest jedyną rzeką dotkniętą kryzysem. Na 16 stacjach hydrologicznych w całym kraju odnotowano poziomy wody poniżej minimum okresowego, w tym na rzekach takich jak Żylica, Nysa Kłodzka, Kwisa, Pilica, Prądnik, Krasna, Dębosznica, Kaczawa, Moszczenica, Łososina i Budzówka. Na przykład na stacji Nowe Miasto nad Pilicą poziom wody wynosi zaledwie 32 cm, o 2 cm mniej niż dotychczasowe minimum, a na rzece Pisa w miejscowości Ptaki zanotowano 25 cm, czyli o 16 cm mniej niż w październiku 2023 roku.

Jednak w dwóch miejscowościach sytuacja jest odwrotna. Na rzece Iławka w Dziarnach (woj. warmińsko-mazurskie) poziom wody osiągnął 135 cm, a na Wkrze w Trzcińcu (woj. mazowieckie) – 280 cm, przekraczając stany ostrzegawcze. Te lokalne kontrasty pokazują złożoność kryzysu hydrologicznego, w którym susza przeplata się z potencjalnym ryzykiem powodzi w niektórych regionach.

Przyczyny i uwarunkowania

Główną przyczyną rekordowo niskich poziomów wód w polskich rzekach jest długotrwały deficyt opadów, który trwa od zimy 2024 roku. Lipiec 2025 roku przyniósł krótkotrwałą ulgę dzięki większej wilgotności, która zmniejszyła zagrożenie pożarowe w lasach i poprawiła nawodnienie gleby. Jednak sierpień okazał się ekstremalnie suchy, z temperaturami przekraczającymi 35 stopni Celsjusza na Mazowszu, co przyspieszyło parowanie wody i pogłębiło suszę hydrologiczną.

Niski poziom rzek w końcówce lata nie jest niczym nowym – to zjawisko sezonowe, wynikające z naturalnych cykli hydrologicznych. Jednak rekordowe wartości, takie jak 11 cm na Wiśle, wskazują na anomalię klimatyczną. Prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu ostrzega, że wrzesień 2025 roku może przynieść powtórkę suszy z 2024 roku, kiedy to Wisła osiągnęła 20 cm na stacji Warszawa-Bulwary. Ekspert podkreśla, że zmiany klimatyczne, w tym cieplejsze zimy i zmieniający się charakter opadów, pogłębiają problem.

Hydrolodzy z IMGW wskazują również na wieloletnie zaniedbania w zarządzaniu zasobami wodnymi, takie jak nieodpowiednia melioracja i „betonoza” w miastach, która ogranicza wsiąkanie wody do gruntu. Grzegorz Walijewski, rzecznik IMGW, podkreśla, że susza hydrologiczna, z którą Polska zmaga się od 2015 roku, jest efektem zarówno zmian klimatycznych, jak i braku skutecznych działań przeciwdziałających niedoborom wody.

Konsekwencje dla Warszawy i regionu

Rekordowo niski poziom Wisły ma poważne konsekwencje dla Warszawy i całego regionu Mazowsza, wpływając na transport rzeczny, ekosystemy i gospodarkę wodną.

Niski poziom wody w Wiśle zmusił władze Warszawy do zawieszenia kursów promów rzecznych, które są popularnym środkiem transportu i atrakcją turystyczną. Jak podkreśla Jan Piotrowski, pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. Wisły, tradycyjne płaskodenne łodzie są przystosowane do zmian poziomu wody, ale obecne warunki uniemożliwiają normalne funkcjonowanie żeglugi. Odsłonięte dno rzeki, usiane przeszkodami, takimi jak drewniane pale i kamienie, dodatkowo komplikuje ruch jednostek pływających. Ograniczenia dotykają również transportu towarowego, który na Wiśle jest marginalny, ale w innych regionach, np. na Odrze, może być bardziej znaczący.

Niski poziom wody w Wiśle stwarza poważne zagrożenie dla ekosystemów rzecznych. Mętna, zielona woda, o nieprzyjemnym zapachu, wskazuje na pogarszającą się jakość środowiska wodnego. Wysokie temperatury i mała ilość wody prowadzą do niedotlenienia, co zwiększa ryzyko śnięcia ryb i zakwitów glonów, które mogą być toksyczne dla ptactwa wodnego i innych organizmów. Dr Mikołaj Troczyński z WWF Polska podkreśla, że obecna susza hydrologiczna, a w niektórych miejscach nawet hydrogeologiczna, wynika z wieloletnich braków zasilania wód gruntowych, co dodatkowo osłabia ekosystemy nadrzeczne. Odsłonięte łachy piasku i kamieni przyciągają ptaki, ale jednocześnie ograniczają ich naturalne siedliska.

Kryzys hydrologiczny wpływa na dostępność wody dla przemysłu i energetyki. Niski poziom Wisły utrudnia pobór wody do chłodzenia elektrowni, co zwiększa ryzyko blackoutów energetycznych, szczególnie w okresach wzmożonego zapotrzebowania na energię. W regionie Sandomierza i Zawichostu Wisła zbliża się do historycznych minimów, ale na razie nie odnotowano zakłóceń w funkcjonowaniu zakładów przemysłowych, takich jak Zakłady Azotowe Puławy. Jednak długotrwały niedobór wody zwiększa presję na ujęcia wód podziemnych, co może prowadzić do ich wyczerpania w dłuższej perspektywie.

Źródło: PAP

Podłącz się do źródła najważniejszych informacji z rynku energii i przemysłu