Europa zmaga się z najpoważniejszym kryzysem hydrologicznym w historii. Wisła w Warszawie osiągnęła rekordowo niski poziom 9 cm, a Tamiza w Londynie ledwo płynie. Susze, fale upałów i nadmierne zużycie wody pustoszą rzeki, pola i rezerwuary, zagrażając gospodarce, rolnictwu i codziennemu życiu milionów ludzi.
Kryzys wodny w Europie w 2025 roku to nie pojedyncze wydarzenie, lecz proces, który rozwija się od lat. Maj 2025 roku był jednym z najsuchszych miesięcy w historii pomiarów, z opadami o 40% niższymi niż średnia wieloletnia, szczególnie we Włoszech, Hiszpanii, Francji, Niemczech i na Bałkanach. Rekordowe temperatury, brak śniegu zimą i przedłużające się fale upałów przyspieszyły wysychanie rzek, jezior i rezerwuarów. W Polsce Wisła w Warszawie osiągnęła poziom zaledwie 9 cm, co wywołało szok wśród mieszkańców i ekspertów. W Wielkiej Brytanii Tamiza, jedna z najważniejszych arterii kraju, zmaga się z podobnymi problemami, a angielskie rezerwuary wody pitnej osiągnęły krytyczne minima.
Susza dotyka nie tylko rzek, ale także gleby i wody gruntowe. Dane z Copernicus Climate Change Service wskazują, że w Alpach Środkowych pokrywa śnieżna w kwietniu 2025 roku była rekordowo niska, co ograniczyło zasilanie rzek w okresie letnim. W Polsce 16 stacji hydrologicznych IMGW odnotowało poziomy wody poniżej historycznego minimum, a lokalne samorządy, jak w Mszanie Dolnej, wprowadziły nocne ograniczenia w dostawach wody. Skala kryzysu jest bezprecedensowa – Europa, najszybciej ocieplający się kontynent, stoi w obliczu zagrożeń, które wpływają na bezpieczeństwo żywnościowe, energetyczne i zdrowie ludzi.
Wielka Brytania. Od deszczowej wyspy do suchej pustyni
Wielka Brytania, kojarzona z deszczem i mgłą, przeżywa kryzys wodny, który jeszcze dekadę temu wydawał się niemożliwy. W 2025 roku Anglia zmaga się z niedoborem wody porównywalnym do problemów Kalifornii. Rezerwuary wody pitnej, takie jak te w południowo-wschodniej Anglii, są na wyczerpaniu, a władze wprowadziły zakazy używania węży ogrodowych i ograniczenia w podlewaniu pól. Rolnicy w hrabstwach takich jak Kent czy Essex zgłaszają straty w plonach pszenicy sięgające 50%, co grozi wzrostem cen żywności.
Prof. David Hannah z Uniwersytetu w Birmingham podkreśla, że zmiany klimatyczne zmieniły wzorce opadów w Wielkiej Brytanii. „Deszcze są teraz rzadsze, ale bardziej intensywne, co oznacza, że woda spływa zbyt szybko, zamiast zasilać glebę i rzeki” – tłumaczy. Do tego dochodzi problem przestarzałej infrastruktury wodnej.
Wisła na granicy istnienia
Polska, choć położona w Europie Środkowej, nie jest odporna na kryzys wodny. Wisła, największa rzeka kraju, w sierpniu 2025 roku osiągnęła rekordowo niski poziom 10 cm w Warszawie, co wywołało alarm wśród ekspertów i mieszkańców. Posty na platformie X zwracają uwagę na dramatyczną sytuację: „Wisła to jedyne źródło wody dla centralnej Polski, a teraz jest praktycznie bezwodna. Nikt nie bije na alarm!”. 16 stacji hydrologicznych IMGW odnotowało poziomy wody poniżej historycznych minimów, a mniejsze rzeki, jak potok zaopatrujący Mszanę Dolną, całkowicie wyschły, zmuszając władze do wprowadzenia nocnych ograniczeń w dostawach wody.
Rolnictwo, kluczowy sektor polskiej gospodarki, jest szczególnie narażone. Susza zagraża uprawom kukurydzy, buraków i ziemniaków, a straty w plonach szacuje się na 6,5 miliarda złotych rocznie. Prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu ostrzega, że wrzesień 2025 roku może przynieść kolejną falę upałów, która pogłębi kryzys. Polska, z zasobami wody na poziomie 1600 m³ na mieszkańca – poniżej bezpiecznego progu 1700 m³ – jest jednym z krajów najbardziej narażonych na stres wodny w Europie.
Dlaczego „mokry lipiec” nie pomógł?
Lipiec 2025 roku przyniósł w Polsce intensywne opady, o 30% wyższe niż norma wieloletnia. Jednak, jak tłumaczy dr Sebastian Szklarek z Polskiej Akademii Nauk, „jeden miesiąc deszczu nie wystarczy, by odbudować wieloletni deficyt wód gruntowych”. Opady były krótkotrwałe i punktowe, co oznacza, że tylko niektóre regiony skorzystały z wilgoci. Mapa wilgotności gleby, opracowana przez IMGW, pokazuje, że już w sierpniu susza wróciła do poziomu sprzed lipcowych deszczy.
Problemem jest brak retencji wody. Intensywne ulewy spływają szybko do rzek i morza, zamiast zasilać glebę i wody gruntowe. Prof. Bartłomiej Rzonca z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że „zasoby wód podziemnych są kluczową bazą dla stabilności hydrologicznej. Bez ich odbudowy, takiej jak po powodziach w 1997 czy 2010 roku, kryzys będzie się pogłębiał”. Brak śniegu zimą 2024/2025 dodatkowo ograniczył zasilanie rzek, co potwierdzają dane Copernicus o rekordowo niskiej pokrywie śnieżnej w Alpach i Tatrach.
Skutki kryzysu
Kryzys wodny w Europie ma dalekosiężne konsekwencje. W rolnictwie susza prowadzi do strat plonów, szczególnie kukurydzy, zbóż jarych, oliwek i winorośli. We Włoszech straty sięgają 70% w niektórych regionach, co może przełożyć się na wzrost cen żywności w całej Europie. W Polsce rolnicy, którzy ponieśli straty powyżej 30% średniej produkcji, otrzymali w 2025 roku pomoc finansową w wysokości 1000–3000 zł na hektar, ale nie wszyscy spełniali kryteria, a całkowite straty mogą być wyższe.
Niski poziom rzek utrudnia transport wodny, kluczowy dla dostaw surowców energetycznych. We Francji, Niemczech i Belgii władze przygotowują się na ograniczenia w pracy elektrowni jądrowych, które wymagają wody do chłodzenia reaktorów. Produkcja energii z hydroelektrowni w Hiszpanii i południowej Francji jest zagrożona z powodu krytycznie niskich poziomów zbiorników wodnych. W miastach takich jak Mediolan, Barcelona czy Mszana Dolna wprowadzono ograniczenia w zużyciu wody, a wodociągi w mniejszych miejscowościach borykają się z przerwami w dostawach.
Zmiany klimatyczne – nowa normalność
Susza, która kiedyś była problemem Europy Południowej, stała się rzeczywistością od Wisły po Tamizę. Raport Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) wskazuje, że Europa jest najszybciej ocieplającym się kontynentem, a zmiany klimatyczne napędzają ekstremalne zjawiska pogodowe – od susz po powodzie. W 2024 roku powodzie w Europie zabiły 335 osób i dotknęły 413 tysięcy, ale to susze stają się coraz większym zagrożeniem. Według raportu „The Economics of Water”, kryzys wodny może zagrozić 55% światowej produkcji żywności do 2050 roku, a w Europie Wschodniej, w tym w Polsce, skutki będą szczególnie dotkliwe.
Zmiany w obiegu wody – wywołane globalnym ociepleniem, wylesianiem i intensywnym nawadnianiem w rolnictwie – prowadzą do destabilizacji zasobów wodnych. Jak podkreśla Johan Rockström z Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu w Poczdamie, „po raz pierwszy w historii ludzkości wyprowadzamy globalny obieg wody z równowagi”. W Europie Południowej i Wschodniej zmniejszające się opady i rosnące temperatury pogłębiają niedobory wody, a w miastach takich jak Madryt czy Londyn rośnie ryzyko „szoku klimatycznego” – naprzemiennych susz i powodzi.
Retencja i nowa polityka wodna
Eksperci są zgodni: Europa potrzebuje pilnych działań, by przeciwdziałać kryzysowi wodnemu. Kluczowe jest odbudowanie zasobów wód gruntowych poprzez retencję wody deszczowej, budowę małych zbiorników retencyjnych i ochronę terenów podmokłych. Komisja Europejska planuje w czerwcu 2025 roku opublikować strategię odporności wodnej, która zakłada 10% redukcję zużycia wody do 2030 roku, choć cele te nie są prawnie wiążące. Europejski Bank Inwestycyjny przeznaczy 15 miliardów euro w latach 2025–2027 na projekty infrastrukturalne, takie jak modernizacja wodociągów i oczyszczanie wód z PFAS.
W Polsce konieczne jest wdrożenie nowoczesnych technologii, takich jak nawadnianie kropelkowe, oraz edukacja społeczna w zakresie oszczędzania wody. Dr Johanna Keesler z Uniwersytetu w Wageningen podkreśla, że „Europa musi wprowadzić nowe podejście legislacyjne i instytucjonalne, by sprostać wyzwaniom hydrologicznym”. Bez tych działań, jak ostrzega Europejski Bank Centralny, ryzyko hydrologiczne stanie się kluczowym czynnikiem makroekonomicznym, wpływającym na ceny żywności i stabilność gospodarczą.
Moralny i społeczny wymiar kryzysu
Kryzys wodny to nie tylko problem techniczny, ale także moralny. Woda, uznawana za „oczywisty dar natury”, jest marnowana w ogromnych ilościach, szczególnie w rolnictwie, które zużywa 60% słodkiej wody w UE. Azotany z nawozów i pestycydy zanieczyszczają wody gruntowe, tworząc „martwe strefy” i zagrażając zdrowiu ludzi. Raport „The Economics of Water” wzywa do traktowania wody jako globalnego dobra wspólnego, z odpowiednimi regulacjami i taryfami, które ograniczą marnotrawstwo.
Społeczeństwa Europy muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością, w której woda przestaje być powszechnie dostępna. W miastach takich jak Barcelona czy Mszana Dolna mieszkańcy już odczuwają skutki racjonowania wody. Bez zmiany stylu życia – od zmniejszenia zużycia wody w gospodarstwach domowych po przejście na diety mniej zależne od intensywnie nawadnianego rolnictwa – kryzys będzie narastał.
Źródło: Euractiv / Zielona Interia / O2