Zmiana klimatu coraz dotkliwiej ogranicza plony w Polsce i na świecie, zagrażając bezpieczeństwu żywnościowemu. Od susz w USA po kapryśne lato w Polsce, rolnictwo walczy z falami upałów, suszami i brakiem rąk do pracy, a ceny żywności rosną.
Polscy rolnicy w 2025 roku zmagają się ze stratami w plonach wywołanymi zmiennym latem, które przyniosło susze i ulewy. Problem dotyka nie tylko Polski, ale i globalnych liderów produkcji żywności, takich jak Stany Zjednoczone, Chiny czy Indie. Badanie opublikowane w czasopiśmie Nature wskazuje, że do końca XXI wieku produkcja kukurydzy i pszenicy w USA może spaść o 40%, co odbije się na światowych rynkach. Polska, eksportująca w 2024 roku 734 tys. ton pszenicy do Nigerii i 184 tys. ton do Kamerunu, również stoi przed widmem spadku plonów, zwłaszcza jeśli globalne ocieplenie przekroczy 2°C.
Amerykańskie pola w ogniu
Stany Zjednoczone, jeden z największych producentów żywności na świecie, odczuwają skutki zmiany klimatu. Lato 2024 roku było czwartym najgorętszym w historii USA, z falami upałów sięgającymi 45°C w stanach takich jak Kansas i Nebraska. Susze w 2024 roku zmniejszyły plony kukurydzy o 15% w regionie Midwest, kluczowym dla 30% światowej produkcji tego zboża. Wim Thiery, klimatolog z Uniwersytetu Brukselskiego, ostrzega, że zmiana klimatu może przywrócić zjawisko Dust Bowl z lat 30. XX wieku, kiedy burze pyłowe i susze zniszczyły Wielkie Równiny, zmuszając 300 tysięcy farmerów do migracji.
Mechanizm dodatniego sprzężenia zwrotnego pogłębia problem. Suche gleby, pozbawione wilgoci, pochłaniają energię słoneczną, zamieniając ją w ciepło zamiast w parowanie, co nasila fale upałów. W 2024 roku susze w Kalifornii ograniczyły produkcję warzyw o 20%, podnosząc ceny marchwi i sałaty o 30%. Spadek plonów kukurydzy i pszenicy, kluczowych dla pasz, może zwiększyć globalne ceny mięsa i nabiału o 10-15% do 2030 roku. USA, dostarczające 53% soi importowanej przez UE, są kluczowe dla produkcji pasz w Europie. W 2022 roku Polska kupiła 7 tys. ton amerykańskiej śruty sojowej, a zakłócenia w dostawach mogą podnieść ceny mięsa w Polsce o 5-10%.
Polska pod presją suszy
Polskie rolnictwo, mimo że mniej narażone na ekstremalne skutki zmiany klimatu niż kraje południowej Europy, już odczuwa jej konsekwencje. Susza rolnicza, występująca niemal co roku, kosztuje gospodarkę 6,5 miliarda zł rocznie – jak szacuje Polski Instytut Ekonomiczny. W 2025 roku straty w plonach ziemniaków, zbóż ozimych i buraków cukrowych sięgnęły 10-15% w regionach takich jak Wielkopolska i Kujawy. Niskie zasoby wodne, wynoszące 1600 m³ na mieszkańca rocznie (trzykrotnie mniej niż średnia UE), oraz słaba jakość gleb, z 60% gleb piaszczystych, zwiększają podatność na susze.
Banul-Wójcikowska podkreśla, że bez realizacji celów Porozumienia Paryskiego, zakładających ograniczenie ocieplenia do 1,5-2°C, Polska może stracić 20% zdolności produkcyjnych do 2050 roku. W 2024 roku susza zmniejszyła plony pszenicy o 12% w centralnej Polsce, podnosząc ceny mąki o 8%. Konsumenci odczuwają to w cenach chleba, które wzrosły o 10 zł za bochenek w porównaniu z 2023 rokiem. Badanie Instytutu „Grunt” wskazuje, że 72% Polaków obawia się niedoborów żywności w ciągu dekady, a 33% wiąże je ze zmianą klimatu.
Globalny rynek w chaosie
Zmiana klimatu destabilizuje globalne łańcuchy dostaw. W 2024 roku Polska wyeksportowała 2,5 miliona ton zbóż, głównie do Afryki, ale susze w Europie i Ameryce Północnej zwiększają presję na ceny. Spadek produkcji soi w USA o 10% w 2024 roku podniósł ceny śruty sojowej o 15%, co przełożyło się na 5-procentowy wzrost cen drobiu w Polsce.
Inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 roku ograniczyła eksport pszenicy o 20%, podnosząc globalne ceny o 25%. Polska, importująca 500 tys. ton pszenicy z Ukrainy w 2024 roku, zapłaciła o 200 milionów zł więcej niż w 2021 roku.
Kryzysy geopolityczne i klimatyczne nakładają się na siebie. W USA brak siły roboczej, wynikający z zaostrzenia polityki imigracyjnej w 2024 roku, zmniejszył zbiory owoców i warzyw o 10%, podnosząc koszty pracy o 20%. W Polsce kryzys demograficzny na wsi, gdzie liczba rolników spadła o 15% w ciągu dekady, ogranicza produkcję. Rosnące koszty nawozów, o 30% wyższe w 2024 roku z powodu ograniczeń w dostawach gazu, oraz energii, sięgającej 580 zł/MWh, podnoszą koszty produkcji rolnej o 25%.
Droga do odporności
Banul-Wójcikowska w wywiadzie dla SmogLabu proponuje dwa kierunki dla polskiego rolnictwa: dalszą industrializację lub zrównoważoną produkcję. Pierwszy, oparty na wielkoobszarowych farmach i intensywnej uprawie, przynosi szybkie zyski, ale zwiększa podatność na susze i degradację gleb. W 2024 roku 20% polskich gleb straciło 10% materii organicznej, co obniża plony o 5% rocznie. Drugi kierunek, łączący produkcję roślinną i zwierzęcą, wspiera bioróżnorodność, chroni gleby i zasoby wodne. Uprawy roślin wysokobiałkowych, takich jak groch czy łubin, mogą zastąpić importowaną soję, zmniejszając zależność od USA.
Krótkie łańcuchy dostaw, oparte na małych i średnich gospodarstwach, zwiększają odporność na kryzysy. W 2024 roku 30% polskich gospodarstw o powierzchni poniżej 10 ha dostarczało 20% warzyw na lokalne rynki, ale wymaga to wsparcia państwa. Rząd przeznaczył 1 miliard zł na programy promocji roślin strączkowych, ale potrzebna jest infrastruktura, jak magazyny i lokalne centra dystrybucji, oraz zmiany w przepisach ułatwiających sprzedaż bezpośrednią. Edukacja rolników, np. w zakresie agroekologii, może zwiększyć plony o 15% bez chemicznych nawozów.
Zmiana diety Polaków, spożywających 78 kg mięsa rocznie – dwukrotnie więcej niż zaleca Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej – może zmniejszyć presję na pasze. Zastąpienie 20% białka zwierzęcego roślinnym, np. z fasoli czy soczewicy, obniżyłoby import soi o 10% i emisje CO2 o 5%. W 2024 roku produkcja roślin strączkowych w Polsce wzrosła o 8%, osiągając 200 tys. ton, ale nadal stanowi tylko 5% upraw.
Wyzwania na horyzoncie
Polskie rolnictwo boryka się z wieloma problemami. Kryzys demograficzny na wsi, gdzie średni wiek rolnika wynosi 50 lat, zagraża ciągłości produkcji. W 2024 roku 10% gospodarstw zostało zlikwidowanych z powodu braku następców. Rosnące koszty energii i nawozów zwiększają ceny żywności o 8% rocznie, obciążając konsumentów. Słaba pozycja rolników w łańcuchu dostaw sprawia, że otrzymują tylko 30% ceny końcowej produktów, resztę zgarniają pośrednicy i sieci handlowe.
Zmiana klimatu nasila te problemy. W 2025 roku susza rolnicza dotknęła 40% pól w Polsce, zmniejszając plony ziemniaków o 20%. Buraki cukrowe, kluczowe dla przemysłu spożywczego, ucierpiały w 15% upraw, podnosząc ceny cukru o 10%. Zboża ozime, takie jak pszenica i żyto, tracą 10-15% plonów rocznie z powodu braku wilgoci. Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że do 2030 roku straty z suszy mogą wzrosnąć do 10 miliardów zł rocznie, jeśli nie poprawi się retencja wody.
Inwestycje w retencję mogą zwiększyć zasoby wodne o 10%, ale ich budowa trwa 5-7 lat. Technologie precyzyjne, jak czujniki wilgotności gleby, kosztujące 5000 zł na hektar, poprawiają plony o 15%, ale są dostępne tylko dla 5% polskich gospodarstw. Unia Europejska przeznaczyła 10 miliardów euro na rolnictwo odporne na klimat, z czego Polska otrzymała 1,5 miliarda euro w 2024 roku, ale wdrażanie programów opóźnia biurokracja.
Globalne echo lokalnych problemów
Spadek produkcji w USA wpłynie na Polskę pośrednio przez globalny rynek. Wzrost cen soi o 15% w 2024 roku podniósł koszty pasz w Polsce, zwiększając ceny drobiu o 5%. Niedobory kukurydzy w USA mogą podnieść ceny pasz o kolejne 10% do 2026 roku, co przełoży się na wyższe ceny mleka i jaj. Polska, eksportująca 30% swojej żywności, musi konkurować z krajami takimi jak Niemcy czy Francja, które inwestują 20 miliardów euro rocznie w modernizację rolnictwa.
Zrównoważona produkcja, oparta na bioróżnorodności i krótkich łańcuchach dostaw, wymaga wsparcia rządu. W 2024 roku programy dopłat do upraw roślin strączkowych objęły 10 tysięcy gospodarstw, ale potrzebnych jest 50 tysięcy, by zastąpić import soi. Krótkie łańcuchy dostaw, takie jak sprzedaż na targowiskach, generują 2 miliardy zł rocznie, ale brak infrastruktury ogranicza ich rozwój. Edukacja konsumentów, promująca dietę roślinną, może zmniejszyć popyt na mięso o 10% do 2030 roku, obniżając emisje CO2 o 3%.